siódmy.

134 18 1
                                    

Po złożonych gratulacjach Niall wymiguje się pracą - niedziela niedzielą, ale jutro z samego rana zaczną się telefony. Zaniepokojona, lecz szczęśliwa dziewczyna wpycha mu dwie porcje kurczaka.

To takie trochę smutne myśli Niall. Ubiera się szybko i wychodzi z garnkiem w foliowym worku. Czuć już wyraźnie podwyżeszenie temperatury, śnieg pod butami nie chrzęści jak mąka ziemniaczana, tylko raczej mlaska. Smutne, że dla Roxie jestem mniej ważną opcją.

Chłopak czuje na twarzy płatki śniegu. Teoretycznie zima ma jeszcze czas do bodajże dwudziestego, ale wszyscy mają już jej dosyć.

Niall otrzepuje się w bramie, po czym zgrabiałymi palcami w rękawiczce otwiera drzwi. Mieszkanie na parterze oczywiście ma swoje plusy - przede wszystkim wyższe numery lubią grzać, a u niego w podłodze i ścianach biegną rury ciepłownicze... Ale kaloryfer i tak trzeba będzie odkręcić.

Gdy blondyn dociera do swoich drzwi, zamiera.

Wisi na nich kartka z prostym przekazem, nabazgranym markerem.

TRZYMAJ SIĘ OD NIEJ Z DALEKA.

II. LIGHT // n.h. √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz