🌺62🌺

3.1K 232 85
                                    

Seokjin już dawno się tak nie denerwował, jadąc samochodem. Będąc sam nigdy nie odmawiał sobie mocniejszego wciśnięcia pedału gazu. Może i nie należał do najostrożniejszych kierowców tego świata, ale wypadku jeszcze nie miał, a to się liczyło. Z resztą, zwykle prowadził ktoś z jego ekipy, a jemu nie było wolno. Dziś jednak dosłownie błagał Seonghwę na kolanach, żeby pozwolił mu jechać. Niemal jak matce musiał obiecać, że będzie bardzo ostrożny, wróci przed zmrokiem i nie wpakuje się w żadne kłopoty. Co prawda tego ostatniego nie mógł być pewien, ale obiecał dla świętego spokoju. 

Jakie było jego zdziwienie, kiedy jazda z nowo poznanym Namjoonem zmieniła się nie do poznania. Mimowolnie jechał dużo ostrożniej, rozważniej i przede wszystkim wolniej. Po części było to jasne, w końcu musiał być pewien, że obaj przeżyją.

W ogóle, ich spotkanie zaczęło się dość dziwnie, ale za to bardzo śmiesznie. Pierwszą emocją, jaką poczuł było ogromne zaskoczenie. Nie wiedział czemu, ale wyobrażał sobie, że Namjoon będzie raczej drobnym, uroczym chłopcem. Może i nadal był uroczy, ale na pewno nie należał do drobnych. Okazał się wyższy od niego o kilka centymetrów i zdecydowanie bardziej umięśniony. Stwierdził, że albo chłopak ma dobre geny, albo był karmiony dużą ilością białka za dzieciaka. 

Mimo wszystko jego szeroki uśmiech, przez który znacznie uwidoczniły się jego dołeczki, roztopił jego serce do tego stopnia, że postanowił się do niego przytulić. Kiedy podszedł do młodszego, tamten z jakiegoś powodu się potknął i wylądował prosto na nim. Seokjin przez to również wylądował plecami na chodniku. Widział lekkie przerażenie w oczach towarzysza, więc zaczął się głośno śmiać, żeby rozładować napięcie. Od tego czasu Namjoon cały czas go przepraszał z soczyście czerwonymi policzkami, a on sam zapewniał, że naprawdę nic się nie stało i nie należy do tych napuszonych gwiazdeczek, które wzywają ochronę, kiedy ktoś je dotknie. 

Młodszy Kim w tym czasie czuł się jak najbardziej żenująca osoba na tym świecie. Miał ochotę krzyczeć na siebie samego, że jego wewnętrzny bóg destrukcji musiał ujawnić się akurat teraz. I to właśnie wtedy, kiedy sam Kim Seokjin chciał go przytulić, a on jak ostatni idiota na niego upadł. Stwierdził, że jak wróci do domu, to zacznie pisać poradnik "Jak zrujnować sobie randkę przed jej startem". I tak, nadal nie mógł uwierzyć, że ich spotkanie zostało określone randką. Nawet jeśli to był mało śmieszny żart, nadal go to szokowało.

A jeszcze bardziej szokował go fakt, że brunet postanowił dalej to kontynuować, nawet jeśli zaczęło się fatalnie. Na dodatek zbył cały wypadek charakterystycznym śmiechem, który był owiany licznymi legendami. Dla kogoś normalnego ten śmiech mógłby wydać się bardzo dziwny i raczej nieprzyjemny dla ucha, ale blondyn natychmiast uznał to za najpiękniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek usłyszał.

Jadąc ze starszym Kimem, cały czas próbował pozbyć się nadal zaczerwienionych policzków. Przecież nie mógł się rumienić, jak jakaś nastolatka, był dorosłym mężczyzną, który tylko psuje wszystko, co stanie mu na drodze. Nawet chciał o tym napisać przyjaciołom, żeby już teraz mogli się z niego pośmiać, ale obiecał sobie, że nie będzie używać telefonu w tak ważnym momencie.

O dziwo, niezręczna cisza wcale nie nastała, tak jak obaj się tego obawiali. Prowadzili żywą dyskusję dosłownie o wszystkim, co tylko im ślina na język przyniosła. Nawet onieśmielony młodszy był nieco pewniejszy siebie i trochę się odprężył.

A przecież to był dopiero początek...

wish you were gay • namjin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz