🌺74🌺

2.7K 204 14
                                    

Hoseok już dawno się tak nie denerwował, pukając do drzwi mieszkania Namjoona. Ostatni raz było tak trzy lata temu, po "aferze z Jacksonem", jak zwykł to nazywać. Wtedy było znacznie gorzej, bo młodszy dosłownie zabronił mu każdego możliwego kontaktu, łącznie z odwiedzaniem. Dlatego właśnie zwlekał tak długo, a widok jaki wtedy zastał nie był zbyt ciekawy i najchętniej wyrzuciłby go z pamięci. Nie chciał więc, żeby historia się powtórzyła i musiał jak najszybciej dowiedzieć się, czy wszystko w porządku. Nawet jeśli Kim miałby go zwyzywać i zakończyć ich przyjaźń.

Pukał, dzwonił dzwonkiem i krzyczał imię przyjaciela. Każde z posunięć zdawało się na nic. Namjoon nadal nie dawał znaków życia.

Jung chciał nawet myśleć, że może nic mu nie jest i pewnie jest w pracy lub sklepie. Z tym, że było to bardzo mało prawdopodobne, co oznaczało, że młodszy musi go olewać.

Wpadł w końcu na genialny pomysł wyważenia drzwi. Nie był co prawda jakoś specjalnie muskularny, ale uważał, że miał jakiekolwiek szanse. Tym bardziej, że dla dobra blondyna musiał się postarać.

Szkoda tylko, że drzwi przez cały czas były otwarte, czego szatyn się nie spodziewał. Kiedy zrobił rozbieg i uderzył w drewno, to natychmiast mu ustąpiło, a on sam wpadł do środka i upadł boleśnie na podłogę, czując się jak ostatni idiota. Podniósł się jednak jak gdyby nigdy nic i otrzepał ubranie z kurzu.

Mieszkanie Joona nie zmieniło się w żadnym stopniu, poza jednym, małym szczegółem. Po całej podłodze porozrzucane były puste butelki po soju, puszki po piwie i napojach energetycznych, a na dodatek plastikowe miski po zupach z proszku i paczki po chipsach. O mało co, a głowa Hoseoka uderzyłaby o jedną z takich butelek, co go przeraziło.

Oczywiście, bardziej przeraził go ten widok. Mimo to, właśnie tego się spodziewał. Wiedział, że smutny Kim robi ze swojego mieszkania melinę i odżywia się wyłącznie alkoholem i chipsami.

- Namjoon? Jesteś tu? - zawołał, uważnie rozglądając się w poszukiwaniu chłopaka. Starał się z całych sił zignorować okropny, cierpki zapach alkoholu, ale nie było to możliwe. Marzył tylko o tym, żeby stąd uciec.

Nie musiał zbytnio się go doszukiwać. Blondyn leżał na kanapie w dość dziwnej pozycji, jakby zdążył położyć się w ostatniej chwili, zanim zmorzył go sen. Jedna jego rąk zwisała bezwładnie poza kanapą, nadal dzielnie dzierżąc butelkę z soju.

- Kurwa... - wymamrotał pod nosem, zastanawiając się, czy Namjoon tylko śpi, czy zapił się do nieprzytomności. - Joon, wstawaj - poklepał go po niepokojąco zaczerwienionych policzkach (które jako jedyne świadczyły o tym, że blondyn nadal żył), mając nadzieję, że się obudzi.

Wiedział, że raczej mu się to nie uda, więc postanowił zadzwonić po pomoc, która miał nadzieję na niego czekała. Byulyi już nieraz stawiała pijanego Kima do pionu, więc i tym razem powinno pomóc.

wish you were gay • namjin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz