3.

260 15 0
                                    

When I die, fuck it I wanna go to hell.

Guziki koszuli, z najnowszej kolekcji Gucci, z głuchym odgłosem upadły na marmurową podłogę. Rzuciła ją niezgrabnie za siebie, aby wszystko wyglądało jak najbardziej autentycznie.

Holly westchnęła przeciągle, gdy musiała podrzeć swoją ulubioną, czarną, skórzaną sukienkę od Prady. Lubiła ją i nie chciała jej niszczyć. Nie chodziło o jej cenę, po prostu była z zeszłorocznej kolekcji i wiedziała, że już nigdzie jej nie dostanie.

Holly spojrzała na Paula Turnera, który całkowicie nieświadomie spał nagi na swoim wielkim łóżku i westchnęła przeciągle. Uwielbiała mieć tę świadomość, że następnego dnia mężczyzna nie będzie nic pamiętać. Była zadowolona, że wszystko poszło tak, jak sobie to wcześniej zaplanowała.

Tak jak przeczuwała, Turner był łatwą zdobyczą. Dał się bardzo łatwo omamić jej urokiem osobistym i ciałem. Sam po kilku drinkach i względnie krótkiej rozmowie zaproponował, aby pojechać do jego apartamentu. Gdy już tam trafili, Paul wręcz rzucił się na Holly i zaciągnął ją do swojej sypialni. Zaczął ją całować, dotykać i rozbierać. Zdążył jedynie zsunąć z jej stóp cholernie drogie szpilki i rozebrać swoje spodnie, zanim zasnął pod wpływem tabletki gwałtu.

Holly odwróciła wzrok z nagiego i podrapanego ciała Paula, gdy usłyszała przekręcanie zamka w drzwiach wejściowych. Z tego, co wyczytała, mężczyzna nie miał ani żony, ani dziewczyny, wiec nie wiedziała kto to mógł być. Nie zamierzała tego również sprawdzać, bo sama była naga.
Gdy usłyszała czyjeś kroki na schodach, szybko wsunęła się pod satynową kołdrę i roztrzepała swoje krótkie włosy, aby te wyglądały na jak najbardziej zmierzwione.

- Paul, mam te dokumenty, o które prosiłeś mnie wczoraj. Chciałem dać je twojej sekretarce, ale powiedziała, że potrzebujesz ich pilnie, więc postanowiłem osobiście...- osoba, która to mówiła, urwała gwałtownie, gdy otworzyła drzwi do sypialni mężczyzny, po której były porozrzucane ubrania.
Po tonie głosu Holly mogła wywnioskować, że był to mężczyzna. Nie mogła go zobaczy, bo położyła swoją twarz w taki sposób na poduszce, że była odwrócona w stronę milionera.

- Ja pierdole.- usłyszała cichy szept, a następnie skrzypnięcie drzwi co oznaczało, że mężczyzna opuścił pomieszczenie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jej długa, cała w diamentach, suknia falowała za każdym, choćby najmniejszym ruchem. Wyglądała zjawiskowo i cholernie seksownie. Holly była tego świadoma. Była pewna siebie i swojego ciała, które w należyty sposób eksponowała. Może nie wulgarnie, tak jak robiły to inne dziewczyny, ale nadal konkretnie i taktownie. Lubiła widzieć ten wzrok mężczyzn na swoim ciele. Lubiła się z nimi droczyć i grać w kotka i myszkę. Lubiła czuć tą atmosferę i zapach czystego seksu. To mężczyźni o nią zabiegali, nie ona o nich. I właśnie dlatego jeszcze nigdy jej plan nie poszedł inaczej, niż ona sobie to zaplanowała.
Dlatego teraz była ubrana w cholernie drogą, uszytą na miarę suknię, kroczyła u boku Paula Turnera na balu charytatywnym zorganizowanym przez jednego z jego równie bogatych i szanowanych znajomych. Paul opowiadał jej o tym więcej, ale nie zbyt była tym zbytnio zainteresowana.

Gdy po tym, jak Holly kolejny raz idealnie zaaranżowała scenę seksu, mężczyzna był zaskoczony, ale również zadowolony. Przeprosił ją za zaistniałą sytuację i w zamian zaprosił ją na kolację do ekskluzywnej restauracji i po krótkim czasie zaproponował jej, aby towarzyszyła mu w tym dniu. Holly, naturalnie się zgodziła.

Nastolatkę zawsze zastanawiało, dlaczego każdy mężczyzna, którego uwodziła, był tak pewny siebie. To przez pieniądze? Czy fakt, że myślał, że przespał się z tak seksowną dziewczyną. Dla Holly chyba zawsze pozostanie to zagadką.

Właśnie dlatego teraz ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy tańczyła, na marmurowych kafelkach w ociekającym luksusem pałacu.

Bal charytatywny, nieprawdaż?

Była przyzwyczajona do takiego luksusu, ale nigdy się tym nie wywyższał. Po prostu tego nie lubiła. Z jednej strony przywykła do tego, bo obracała się w bogatym towarzystwie, w którym grała wyrafinowaną sukę najwyższego sortu. Jedni uważali ją za utrzymankę milionerów, drudzy za luksusową prostytutkę, trzeci za zagubioną nastolatkę, a jeszcze inni nie zwracali na nią najmniejszej uwagi.

 Holly Davis miała wiele twarzy, o których nie wiele osób wiedziało.

- Holly, skarbie, pozwól, że przedstawię ci kogoś.- powiedział szarmancko Paul Turner, gdy podszedł do niej w swoim idealnie skrojonym, czarnym garniturze. Wyglądał cholernie pociągająco. Czerwona muszka dodawała mu pewnego rodzaju uroku i zmysłowości całej sytuacji, w jakiej obecnie się znajdywali. Była to pewnego rodzaju gra, droczenie się ze sobą nawzajem. Holly cholernie to kręciło.
Wziął Holly pod ramię, gdy ta kiwnęła głową na znak zgody i zaczął prowadzić ją w tylko sobie znanym kierunki. Mijali stoliki, przy których roześmianych ludzi ubranych elegancko bawili się i rozmawiali. Po krótkim czasie zatrzymali się przy jednym ze stolików, gdzie siedziała tylko jedna osoba. Jeden mężczyzna.
- Holly, to Michael Turner, mój przyrodni brat.- powiedział i wskazał ręką na wysokiego blondyna, który wstał, aby przywitać się z Paulem.

Michael Turner był wysokim, umięśnionym mężczyzną, który nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia pięć lat. Pierwszą rzeczą, na jaką Holly zwróciła uwagę, były jego oczy. Jedno z nich było brązowe, piwne i bardzo niezwykle w swojej zwykłości. Za to drugie bardzo przypominało oczy Holly. Przypominało niebo. Jego spojrzenie było wręcz hipnotyzujące. Trudno było odciągnąć od nich uwagę. Miał bardzo ostre kości policzkowe, które wyglądały pociągająco. Gęste, blond włosy subtelnie opadały na jego czoło. Garnitur idealnie podkreślał jego ciało, które nago zapewne wyglądało bosko. Miał również widoczne tatuaże, które można było dostrzec spod granicy jego śnieżnobiałej koszuli, która była podwinięta na wysokość łokcia. Na palcach miał kilka złotych sygnetów, które idealnie wpasowywały się w jego mroczną aurę. Wyglądała, jakby był narysowany przez samego Boga.

Wyglądał niczym bóg, przed którym Holly mogła się codziennie modlić.

- Bardzo miło mi Cię poznać, Holly.- powiedział cholernie głębokim, zachrypniętym tonem, który Holly skądś znała. Gdzieś słyszała ten głęboki ton i gdy uświadomiła sobie gdzie przez jej myśl przeszło tylko jedno słowo.

                                                                              O cholera...

Destroy DevilsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz