10.

150 16 2
                                    

Berkeley za dnia różniło się od Berkeley w nocy. I choć wielu bało się miasteczka pod osłoną nocy, było wielu, którzy właśnie wtedy żyli pełnią życia. Gdy zapadał zmrok, neony świeciły, ludzie krzyczeli, bawili się, śmiali i tańczyli. Noc dawała dużo radości i wytchnienia po ciężkim dniu. Jednak za wyśmienitą zabawą nie stało tylko towarzystwo dobrych znajomych. Stał za tym również drogi alkohol, ecstasy, dopalacze, marihuana, kokaina, haszysz i wiele niezidentyfikowanych substancji, z którymi eksperymentowano z różnym skutkiem.

Przedmieścia Berkeley zakryła osłoną nocy, różniły się od tych w dzień. Nie było widać dzieci, które z uśmiechem na twarzy szły do szkoły spragnione wiedzy. Nie było nastolatków z miną podobna do tej jakby mieli, iść na ścięcie szli do liceum. Nie było staruszków, którzy cieszyli się każdą sekundą życia, tak jakby miała być ona tą ostatnią. Nie było młodych studentów, który ze zmęczonym wyrazem twarzy podążali na znienawidzoną już uczelnię. Nie było młodych, ambitnych ludzi, który starali się o awans w firmie, która z czasem zacznie upadać. Nie było żywej duszy. Nikt normalny nie szedłby przedmieściami Berkeley o trzeciej dwadzieścia w nocy bez konkretnego powodu, który musiał być naprawdę ważny, aby tak ryzykować, ani broni, którą mógłby się w jakikolwiek sposób obronić. Jednak właśnie o trzeciej dwadzieścia w nocy Holly Davis przemierzała zachodnie przedmieścia Berkeley, nie mając nic, co mogłoby jej pomóc w razie potrzeby, gdyby ktoś jej się naprzykrzył. Nie zważała nawet na to, czy ktoś ją zobaczyć. Nie zważała na to, ponieważ wiedziała, że nikt nie miałby nawet odwagi podejść do niej. Miała tego pewną świadomość, którą czasami wykorzystywała.
Pierwsze pytanie, jakie się nasuwało, to co nastolatka robiła w takiej okolicy o takiej porze. Jaki był jej cel. Holly po raz kolejny musiałaby skłamać, że po raz pierwszy była w tej okolicy, że po raz pierwszy wymknęła się z domu po północy.

Noce w stanie Kalifornia bywały chłodne, czasami nawet deszczowe. Jednak ta wrześniowa noc, nie różniła się niczym od tych letnich. Było dość ciepło, wiał przyjemnie chłodny wiatr. Ulice oświetlały, stare, przy drogowe lampy, które miały mały zasięg, więc pomiędzy starymi kamienicami panowały egipskie ciemności. Ciemności, w których mogło czyhać niebezpieczeństwo. Jednak Holly Davis dalej podążała w kierunku dobrze jej znanej starej, zbudowanej z ciemnej cegły kamiennicy z numerem siedem. Można było powiedzieć, że dziewczyna znała tę drogę na pamięć. Odwiedzała je regularnie, raz w miesiącu od kilku lat. Nikogo zatem nie dziwił widok drobnej nastolatki ubranej w zwykle, czarne, obcisłe jeansy z przetarciami, bordowej bluzce na ramiączkach i czarną, skórzaną kurtką. Gdy usłyszała charakterystyczne szuranie drobnych kamyczków pod swoimi trampkami, prawy kącik jej ust uniósł się do góry. Holly nawet w ciemności bez problemu rozpoznawała ten dźwięk. Była już bardzo blisko swojego celu.

Dwie minuty.

Mijała kolejne doskonale znane jej budynki. Malutki plac zabaw, który zapewne za dnia wyglądał bardziej zachęcająco niżeli w nocy, kiedy wyglądał upiornie i świecił pustkami. Następnie mijała park, który wyglądał dość ubogo z racji, że nie można było nazwać go parkiem. Kilka drzew na krzyż, które zapewne później zostaną ścięte.

Minuta.

Pomimo tego, że okolica, w której się znajdowała, nie należała do najbardziej bezpiecznych i ładnych, nawet tutaj Holly miała swoje ulubione miejsce. Był to moment, gdzie kończył się prowizoryczny park. Za parkiem nie było żadnego budynku, przez co doskonale można było podziwiać tętniące życiem Berkeley. Bowiem zachodnie przedmieścia Berkeley znajdywały się na wzniesieniu dzięki, któremu widok na miasteczko był doskonały. Skąpane w mroku ulice, świecące neony klubów, a nad tym wszystkim niebo pokryte niezliczoną ilością małych, świecących punktów. Wyglądało to zniewalająco. Ale jak wszystko, miało swoje wady. Dlatego Holly jedynie parsknęła z wyższością i ruszyła dalej.

Berkeley było przesiąknięte złem do cna, więc nie warto było zatracać się w jego pięknie.

W oddali, pomiędzy innymi budynkami dostrzegła swój cel. Mała, niska kamienica z czerwonej cegły. Nie wyróżniała się niczym od innych budowli w okolicy, bowiem były one wręcz identyczne. Jednak spośród wszystkich ta interesowała nastolatkę najbardziej. Gdy przekroczyła próg, od razu zaczęła kierować się na najwyższe piętro. Światło księżyca wpadało na klatkę schodową za pomocą małych, drewnianych okien, które w niektórych miejscach były popękane. Jej kroki były wręcz niesłyszalne, ponieważ jak to Holly miała w zwyczaju, poruszała się ona z pełną gracją. Każdy jej ruch był dokładnie wyćwiczony. I choć w takich sytuacjach jak te, nie potrzebowała gracji, było to już jej częścią. Bo Holly Davis już taka była.
W szybkim tempie znalazła się na ostatnim piętrze budynku i stanęła przed doskonale znanymi jej drzwiami. Ciężkie, dębowe drzwi. Zapukała delikatnie. Z wewnątrz mieszkania dało usłyszeć się ciężkie kroki. Zamek ustąpi, a drzwi otworzyły się na oścież, ukazując opierająca się sylwetkę pewnego chłopaka. Wysoki, dobrze zbudowany brunet. Ubrany jedynie w szare dresy i z blantem pomiędzy swoimi ustami. Marcus Miller jeden z wielu dilerów w mieście. Na pierwszy rzut oka Marcus nie przypominał dilera ani narkomana. Ale jak to była w Berkeley, czasami wystarczyło przyjrzeć się komuś dokładniej, aby, zrozumieć kim jest. Marcusa Millera zdradzały malutkie, prawie niewidoczne blizny na rękach. Chłopak ćpał. Jeden tak niewielki szczegół, a zmieniał całkowicie postać chłopaka. Z tego, co Holly wiedziała, zażywał heroinę. Był on jednak dilerem, więc praktykował zasadę, że towaru należy najpierw spróbować, zanim wypuści się go na miasto, więc chłopak mieszał wszystko, co popadnie.

Właśnie tak wyglądały realia życia w Berkeley.

- Jak zwykle punktualna.- powiedział, a następnie wyprostował się, spoglądając na sylwetkę dziewczyny, która zawitała do jego drzwi, wypuścił białe kłęby dymu spomiędzy swoich warg.- Wejdź.- odwrócił się i wszedł w głąb pomieszczenia, w którym Holly była nie raz. Mały, schludny korytarz zachowany był w białych barwach. Mieszkanie nie wyróżniało się niczym od innych mieszkań w Berkeley tak samo, jak chłopak, który je zamieszkiwał.

Jednak każdy miał swój sekret, który chronił przed światem.

Śladami Marcusa dziewczyna z korytarza weszła do salonu, który na pierwszy rzut oka nie nasuwał podejrzeń. Całej ten obraz psuły porozrzucane na stoliku kawowym strzykawki z jakimiś substancjami, pigułki, kolorowe tabletki, białe proszki.

- To, co zwykle dla ciebie, piękna?- zapytał, odkładając tlącego się blanta do popielniczki. Spojrzał w kierunku dziewczyny, która jedynie skinęła delikatnie głową na znak zgody. Na twarzy bruneta zakwitł uśmiech. Radośnie wstał i podszedł do wysokiego regału, który stał naprzeciwko wejścia. Zaczął czegoś w nim szukać. Po chwili uradowany zachichotał pod nosem, odwracając się twarzą do Holly, która uważnie obserwowała jego czyny.- Najnowszy towar, specjalnie dla ciebie.- podał jej przezroczystą torebeczkę z kilkoma niewielkimi, białymi pigułkami MDMA.

Ecstasy.

Z pozoru małe, niewinne, a potrafiły wiele zdziałać. Dokładnie tak samo niewinne i skuteczne jak Holly Davis.

Brunetka spojrzała się na wyszczerzonego Marcusa i wyjęła z kieszeni pliczek zielonych banknotów, które mu podała. Ten jakby pieniądze go nie interesowały, rzucił je na pobliską kanapę, a następnie sam na niej usiadł, biorąc do rąk woreczek z białym proszkiem. Uważnie i bardzo starannie podzielił go na dwie kreski. Z pliki banknotów, które chwilę temu dostał od brunetki, która nadal go obserwowała, wyciągnął jeden banknot i zwinął go w zgrabny rulonik. Spojrzał się wyczekująco na dziewczynę, jakby oczekiwał niewerbalnej odpowiedzi na niezadane przez niego pytanie. Dziewczyna szybkim krokiem znalazła się obok niego, a następnie chwyciła w dłonie rulonik, pochylając się nad proszkiem.

Każdy z nas jest zniszczony. Czasami nawet bardziej niż jesteśmy, w stanie sobie wyobrazić.

~~~~~~~
jeden z moich ulubionych rozdziałów. mam nadzieję, że wam również się spodoba.
robię sobie małą przerwę, a mianowicie do końca czerwca.
trzymajcie się, TPWK!

Destroy DevilsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz