6.

184 10 1
                                    

Berkeley w stanie Kalifornia należało do tych spokojniejszych miast. Wszystko toczyło się tutaj własny, powolnym rytmem. Było to spokojne miasteczko, które nie wyróżniało się niczym od innych miasteczek w USA. Jednak to było tylko złudzenie. Za dnia wszystko wyglądało spokojnie, a gdy zapadał zmrok miasto, zaczynało żyć swoim niezbyt legalnym życiem. Handel narkotykami, kluby ze striptizem, domy publiczne i najpopularniejszy klub w okolicy, klub Devil.
Choć była to niezbyt chlubna strona tego zapyziałego miasta, Holly Davis lubiła ją bardziej od tej pierwszej. Dlaczego? Dlatego, że ta była prawdziwa w porównaniu to tej, gdzie wszyscy czuli się bezpiecznie. Tu nie było bezpiecznie. Pomimo zapewnień burmistrza każdy wiedział, jak miasto wygląda po zmroku i co się tam kryło.

Holly Davis wiedziała i to bardzo dobrze.

Teraz gdy jechała taksówką i widziała te sztuczne uśmiechy staruszków, wesołe dzieci, które nie były niczego świadome i pełnych nadziei studentów poraz kolejny uświadomiła sobie, jak bardzo Berkeley było zakłamane i fałszywe. Syn burmistrza i dyrektora tutejszego liceum handlowali kokainą, córka radnej miasta miała romans z właścicielem domu publicznego, a mimo to każdemu wydawało się, że życie w Berkeley jest spokojne i ułożone. Były to tylko trzy przykłady na kilka tysięcy osób, które również miały dużo za uszami. Może nawet więcej niż można by było pomyśleć.
Ale ciemna strona tego miasta miała swoje zalety i korzyści, które Holly zamierzała teraz wykorzystać.

Gdy wysiadła z taksówki i stanęła przed wielkim przedszkolnym budynkiem, w którym znajdywała się kancelaria prawnicza, uśmiechnęła się przebiegłe.

Co nastolatka mogła robić w takim miejscu?

Cóż, po ubiegłym balu charytatywnym, na którym spotkała Michaela Turnera, miała pewne wątpliwości. Choć wiedziała jedno. Musiała go zniszczyć. Nie chciała, aby mężczyzna popsuł jej plan, który był idealny. Wszystko było zaplanowane, ale cóż, tak jak w tym przypadku pojawiły się drobne komplikacje, których Holly nie przewidziała. Dlatego musiała działać szybko.

Zgrabnym i pełnym klasy krokiem zaczęła iść w stronę wejścia do budynku. Jej cholernie wysokie i drogie szpilki wydawały z siebie charakterystyczny dźwięk. Ubrana w czarny, idealnie skrojony, odkrywający dużo ciała garnitur wyglądała jak kobieta sukcesu. Nie wyglądała już jak nastolatka, a jak piękna kobieta. Holly pomimo swojego wieku była dojrzała i bardzo inteligentna. Była tego w pełni świadoma i dobrze to wykorzystywała.
Gdy weszła do budynku, uderzyło w nią zimne powietrze pochodzące od klimatyzacji. Od razu zaczęła kierować się w stronę windy, która znajdywała się naprzeciwko wejścia do holu. Gdy znalazła się w windzie, zgrabnie nacisnęła guzik, który miał ją zaprowadzić na dwudzieste piąte piętro. Winda zatrzymała się i otworzyła z charakterystycznym dźwiękiem, Holly ruszyła naprzód. Nie podeszła nawet do recepcji, która znajdywała się po jej prawej stronie. Od razu zaczęła kierować się w głąb korytarza, który miał ją zaprowadzić do dobrze znanego jej biura. Mijała wielu ludzi. Jedni się spieszyli, drudzy nosili stosy przeróżnych kartek, a jeszcze inni mieli w nosie swoje obowiązki i rozmawiali z innymi. Czyli nic się tutaj nie zmieniło. Było jak zawsze. Gdy Holly znalazła się pod drzwiami z numerem siedem i plakietką Szef, uśmiechnęła się chytrze. Leniwie zapukała do drzwi, a gdy usłyszała ciche burknięcie, weszła do środka.
Biuro, zdaniem Holly nie wyróżniało się niczym od innych biur, w których była. Wielka ściana z przeszklonych okien, dzięki którym można było poczuć się jak Bóg, gdy patrzyło się na Berkeley z góry. Duże dębowe biurko, które stało na wprost od drzwi. I wiele regałów i jeszcze więcej segregatorów, papierów, faktur i umów. A pośrodku tego wszystkiego on.

Anthony Johnson szef kancelarii prawniczej oraz, o ile dało się go tak nazwać, dobry znajomy Holly Davis. Był dość wysokim, prężnym mężczyzną, który osiągnął tak wiele. Może nie zapracował na to wszystko sam, bo w dużej mierze było to dzięki jego ojcu, który miał dużo znajomości. Anthony Johanson był blondynem z brązowym oczami. Wysoki, chudy i bardzo inteligenty. Nie był w typie Holly, ale ta nie ukrywała, że lubiła go. Lubiła jego charakter. Był jednym z nielicznych, którzy nie chcieli jej przelecieć. Anthony był zajęty, miał narzeczonego. Był gejem, a dziewczyna lubiła go takim, jakim był. Pomimo swojej orientacji bardzo często rzucał dość jednoznacznymi tekstami.
Jednak dziś Holly przyszła w sprawie interesów, nie prywatnie.

- Holly! Skarbeńku, dawno u mnie nie byłaś. Cztery miesiące, prawda?- powiedział. Podszedł do niej szybkim krokiem i przytulił gwałtownie do swojego torsu.- I jak sprawy z Turnerem?- po raz kolejny zapytał, ale Holly nie odpowiedziała. Odsunęła swoje drobne ciało od mężczyzny i usiadła na szarym fotelu, naprzeciwko jego biurka.

- Okazało się, że jest dwóch Turnerów.- powiedziała poważnym tonem, gdy usadowiła się wygodnie na jednym z foteli. Anthony podszedł do niej, oparł się o krawędź biurka i skrzyżował ręce na piersiach. Zmarszczył brwi w geście niezrozumienia.- Paul ma brata.- ciągnęła, dalej widząc, że musiała mu to powiedzieć, aby mógł jej pomóc.
- I jaki to dla Ciebie problem, skarbeńku?- zapytał Johanson, który nadal nie rozumiał, o co chodzi dziewczynie. Holly westchnęła przeciągle i rzekła.
- Potrzebuje wszystkich informacji na temat Michaela Turnera. Wszystkie brudy, dosłownie wszystko, jak najszybciej potrafisz.- powiedziała spokojnie, choć wcale nie była. Tak, było to nielegalne, ale kto by się tym przejmował. Choćby nie uczciwie, ale Holly musiała wygrać tę wojnę.
- Oh, zrobię to jak najszybciej, tylko skarbeńku...- zaczął Anthony, ale Holly przerwała mu. Szybkim ruchem wyjęła ze swojej srebrnej kopertówki od Prady, gruby pliczek zielonych banknotów i położyła go zgrabnym ruchem na blacie jego dębowego biurka.
Pomimo tego, że Anthony i Holly byli znajomymi, dziewczyna płaciła mu za te informacje. Jak mówił Johanson ,,nie będę podkładał głowy za darmo, skarbeńku.''
Holly jak najbardziej to rozumiała, a że miała pieniądze, to poszła na ten układ bez zastanowienia. Informacje od mężczyzny nigdy nie były fałszywe, więc Holly w pewnym sensie mu ufała.

Gdy wpadnę ja, wpadniesz i ty.

- Jesteś nad wyraz dobra, skarbeńku.- powiedział z widocznym zadowoleniem, gdy zaczął powoli liczyć zawartość pliku gotówki.- Interesy z Tobą, skarbeńku, to sama przyjemność. Daj mi góra dwa dni, a będziesz miała wszystkie informacje. Tak jak zawsze.- jego ton był poważny, ale zadowolony. Holly lubiła jego profesjonalizm, w tym, co robił i to, że jej nie oceniał. Ona płaciła, on dawał jej to, za co ona zapłaciła. Było to proste.
- Przyjdę osobiście tak jak zawsze. Gdybyś czegoś potrzebował, dzwoń.- cmoknęła go w policzek i zaczęła kierować się w stronę wyjścia z gabinetu. Całkowicie naturalnie kręciła seksownie biodrami, przez co Anthony zawiesił na nich wzrok trochę dłużej. Pomimo tego, że był gejem, uwielbiał kobiece ciała. Uważał je za cudo, za dzieło boskie. A ciało Holly było właśnie takie.

Gdy nastolatka opuściła biuro mężczyzny, minęła chwila za nim ten przestał patrzeć się w punkt, gdzie przed chwilą stała. Tak właśnie reagowali mężczyźni na ciało Holly Davis, a jej jak najbardziej się do podobało. Holly poruszała się z klasą, ubierała się stosownie, odkrywając i podkreślając swoje atuty. Była idealna.

Po chwili gabinet Johansona wypełnił dzwięk telefonu, który znajdywał się na jego biurku. Mężczyzna szybko odgonił myśli od ciała nastolatki i usiadł za biurkiem. Leniwym ruchem odebrał telefon.
- Anthony Johanson, słucham.- powiedział poważnym i profesjonalnym tonem, a gdy usłyszał z kim rozmawia, na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Ze skupionym wyrazem twarzy, zaciśniętymi brwiami uważnie słuchał co mówi osoba znajdująca się po drugiej stronie.- Myślę, że możemy się dogadać.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdziały będą pojawiać się w czwartek lub piątek, w miarę moich możliwości.

Dziękuję z całego serduszka za 300 wyświetleń❤️! Głupia, nic nie znacząca liczba, a tak cieszy.

Destroy DevilsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz