Zamknęłam ostrożnie drzwi i schowałam klucz do plecaka, Kōshi powiedział abym go sobie zostawiła.
- Czyli masz zamiar dołączyć do drużyny w nowej szkole? - Podczas drogi rozmawialiśmy o siatkówce.
- No tak.
- W takim razie zazdroszczę już przyszłemu, twojemu kapitanowi.
- Haha, jeszcze zobaczymy...
- To tutaj?
- Tak, poczekaj w kieszeni mam klucz. - Otwarłam drzwi nowego mieszkania i zapaliłam światło, chłopak odłożył rzeczy, a ja postanowiłam się rozejrzeć.
- Zostaniesz? Możesz pomóc mi się rozpakować.
- Jako gentelman nie powinienem odmawiać.
~Time skip~
W końcu się rozpakowałam, miałam więcej rzeczy niż zakładałam i do tego więcej czasu przegadałam z moim towarzyszem zamiast pracować.
- Wakatoshi, jest dwudziesta druga więc nawet jeśli nie chcesz zostać to i tak wiedz, że Cię nie wypuszczę.
- Teraz to to jest przetrzymywanie. - Zielonowłosy zaśmiał się, nie często to robi. - W takim razie nie dajesz mi innego wyboru niż zostać na noc, przy okazji przetestuję czy twoja kanap jest wygodna.
- Ty chyba na głowę upadłeś. Baka! Baka! - Zaczęłam okładać go poduszką, którą miałam pod ręką. - Baka!
- To gdzie niby mam spać? Chcę Ci przypomnieć, że masz jedno łóżko...
- T-to chyba odpowiedź jest jasna? - Mocno się zarumieniłam.
- N-nie będzie Ci to przeszkadzać? - Chłopak też poczerwieniał na twarzy. - A co z ubraniami?
- Kiedyś zabrałam ojcu dresy więc powinno być okej.
Po kolei szliśmy się umyć i już ko niecałych trzydziestu minutach leżeliśmy już w łóżku, niestety w Japonii zrobiło się zimno, a nowe mieszkanie nie było ogrzane przez co nieświadomie wtuliłam się w chłopaka. Albo może i świadomie... Leżąc na jego klatce piersiowej szybko zasnęłam, a gdy się obudziłam jego nie było już w łóżku. Moją pierwszą myślą było, że chłopak uciekł, jednak piękny zapach z kuchni odgonił tą myśl. Nałożyłam jeszcze bluzę Ushijimy i wyszłam z pokoju, zapomniałam też wspomnieć co dziwnego stało się z bluzą którą wybierał Kei. Od zawsze miała cyfrę jedenaście na piersi, a gdy przestałam pisać z Kei'em jedna jedynka odpadła... Było to dość dziwne, bo druga się dalej trzymała.
- Ohayo. - Od razu po przekroczeniu progu kuchni chłopak mnie przywitał.
- Ohayo, co gotujesz? - Wspięłam się na palce i zajrzałam mu przez ramię.
- Onigiri na drugie śniadanie i naleśniki na teraz, mam nadzieję, że lubisz...
- Kocham naleśniki i nawet nie pamiętam już kiedy ostatni raz je jadłam.
~Per Wakatoshi~
Nie mam pojęcia jak ona to robi, ale przy niej ukazują się emocję, których wcześniej nie znałem. Rose w mojej bluzie z roztrzepanymi włosami zaraz po wstaniu z łóżka to najsłodszy widok jaki kiedyś widziałem, rozmawiałem już na ten temat z bliską mi osobą i doszliśmy razem do wniosku, że ona mi się podoba. Szukałem dobrego momentu na powiedzenie jej tego jednak zawsze ktoś nam przeszkodził. Zjedliśmy śniadanie i przebraliśmy się.
- Rose, ja już idę. W domu będę musiał się jeszcze ogarnąć na trening, na blacie masz spakowane onigiri.
- Arigato Waka-kun~ - Krzyknęła jeszcze do mnie z góry, a ja z uśmiechem i rumieńcem za zdrobnienie wyszedłem z jej domu. Po przebraniu się zaczęliśmy trening, na którym starałem się bardziej niż zazwyczaj. Ćwiczyliśmy równą godzinę i zaczęliśmy sprzątać, po porzątkach wszyscy kierowali się do wyjścia z hali gdzie stała... Rose?
- Rose? Co ty tu robisz?
- Panie kapitanie, chciałabym dołączyć do drużyny. - Czekaj... Jeśli chce dołączyć do drużyny to znaczy, że...
- Przyszłaś tutaj do szkoły?
- N-no tak.
I właśnie w tym momencie emocje wzięły nade mną górę. W ciągu kilku sekund byłem już przy niej, podniosłem ją kręcąc się wolno i mocno przytuliłem.
- Kocham Cię! - Nawet nie wiem kiedy to wypadło z moich ust.
- J-ja Ciebie nie... - W tym momencie cały mój świat się załamał.
- J-ja Ciebie też. - Cała drużyna zaczęła bić brawo, a ja popatrzyłem prosto w jej oczy i najzwyczajniej w świecie, jednocześnie najczulej jak umiałem pocałowałem ją.
~Tydzień później Per Rose~
- Rose-chan~
- Tak Wakatoshi? - Właśnie skończyliśmy lekce i wychodziliśmy z sali aby iść na trening.
- Ohayo Rose-chan, ohayo Wakatsohi. - Przywitała nas drużyna
- Oahyo~ - Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Poszłam się przebrać do szatni i wróciłam na halę gdzie zaczęły się zajęcie, byłam w przeciwnej drużynie niż zielonowłosy i to właśnie on pierwszy serwował. Przyjęłam z łatwością, Jego drużyna zablokowała nasz atak więc musiałam przyjąć jego serw jeszcze raz. Chłopak posłał piłkę w górę i sam wyskoczył do serwu.
- Rose, zostaniesz moją dziewczyną? - C-co? Zaskoczyło mnie to co zrobił przez co piłka przeleciała szybko obok mojej głowy.
- Tak! - Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
- Zrobiłeś to specjalnie abym nie przyjęła serwu prawda?
- Ale tylko w połowie... - Zaśmialiśmy się oby dwoje.
Po treningu szłam z chłopakiem za rękę do domu, chciałam się zatrzymać aby skręcić do domu, ale mój chłopak pociągnął mnie dalej.
- Gdzie idziemy?
- Do mnie, nie bój się... Mieszkam sam.
- N-no dobrze. - Weszliśmy do jego pokoju, Waka-kun poszedł pierwszy się umyć, a ja poczułam wibracje w kieszeni.
Tsuki
Gomen nasai Roe, zachowałem się jak dupek. Słuchałem cały czas Oikary, a ona mnie tylko oszukała, teraz przejrzałem na oczy. Uwierzyłem jej we wszystko co mówiła bo byłem w Tobie zauroczony ale wmówiłem sobie, że się nigdy nie spotkamy. Ją znałem już długo przed Tobą, nie chce nic od Ciebie, nawet wybaczenia. Po prostu uznałem, że muszę Cię przeprosić.
Tsuki...
Nie musisz nic pisać teraz.
Dam Ci kiedyś znać...
Będę czekał.
Ushijima wrócił i dał mi jakieś ciuchy abym mogła się umyć, wróciłam i razem wtuleni w siebie leżeliśmy na łóżku... Właśnie tego potrzebowałam w życiu... Bliskości drugiej osoby...
~Time skip~
Właśnie wraz z moim narzeczonym kierowaliśmy się do domu, wracaliśmy właśnie z ceremonii skończenia szkoły. Po długich rozmyślaniach wyciągnęłam telefon i weszłam w starą konwersację.
Tsuki
Hej Tsukishima... Myślę, że mnie pamiętasz... Przemyślałam to wszystko i uznałam, że Ci wybaczam jednak nie wyobrażaj sobie jakiejś wielkiej przyjaźni...
Arigato Rose!
CZYTASZ
Haikyuu
Fanfiction[...] - Czyli głupia... Może i ty się w to bardzo wkręciłaś, ale ja nigdy nie brałem tej ,,znajomości" na poważnie. Po jego wypowiedzi jedyne co usłyszałam to dźwięk łamanego serca... Mojego serca. - Nienawidzę Cię. - Tylko tyle byłam w stanie odpow...