Rozdział 3

247 19 4
                                    

Nie minęło pół godziny, a był już na miejscu. Porozglądał się próbując namierzyć wroga. A raczej pył mądrzejszego kwiatka niż Afuro. Stanął sobie na jednym z wieżowców wsłuchując w wiatr. Gdyby nie warunki w jakich się teraz znajdował mógłby sobie nawet pomedytować. W pewnej chwili usłyszał kobiecy pisk. Zerwał się z miejsca wędrując do jego właścicielki. Jak się mógł domyśleć zobaczył dziewczynę uciekającą za uformowaną z pyłu postacią. Nie minęła sekunda a już przy niej był wyciągając swoją szablę. Zajął się kiedy dziewczyna miała szansę uciec. Nie tracąc ani chwili dłużej zaatakował przecinając pył w pół swoim sztyletem. Są to jedyne miecze zdolne do tego. Wykute na Górze Fuji podczas burzy. Jedynie sami ninja są w stanie się nimi posługiwać. Ninja tak silni, aby udźwignąć potęgę jaką mają w sobie te miecze. Dlatego tylko Filary mogą mieć ich dwa. Dla innych może być to bardzo niebezpiecznie. Kiedy się już je przetnie pył nie może się już złączyć. A pył, który jest odłączony, znika. Tak się stało i tym razem. Odcięta połowa zniknęła, a ta która została Hiroto przewiał swoją mocą w kierunku jaskini. Teraz nic nie zostało innego jak wracać do domu i tak postanowił zrobić gdyby nie jedna, mała rzecz. No dobra, może jednak większa i trochę niebezpieczna. Ale nie, to nie Aphrodi.

- O kurwa mać.- przeklął Kiyama odwracając się. Za nim pojawił się wróg. Znaczy pył. Mierzył w jego stronę. Czerwonowłosy dobrze wiedział, że nie uda mu się ochronić mieczem, a tym bardziej jakoś uniknąć. Pył był zbyt szybki. Niestety Hiroto miał rację. Miał gdyby nie mała pomoc. Mała, duża pomóc. W jednej chwili coś zielonego mignęło mu przed twarzą. Mechanicznie zamknął oczy, a kiedy je z powrotem otworzył...było już po sprawie. Zakręcił się dookoła, aby zobaczyć co się stało, jednak wszystko było jak wcześniej. - Co tu się przed chwilą odwaliło?

***

- Nie! Robisz to źle! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Nagumo!- Afuro już od dobrych czterech godzin chciał nauczyć swojego podopiecznego jak uderzyć mieczem, tak, aby udało mu się pokonać wroga za pierwszym razem. Za pierwszym, bo za drugim może być już za późno.

Suzuno tylko patrzył na to przedstawienie śmiejąc się co chwilę. Ani na chwilę nie spóścił wzroku z tej dwójki. Chciał sobie przynieść popcorn, ale nigdzie takiego nie podawali. A przynajmniej w tym miejscu.

- Boże...- westchnął Afuro.- Dlaczego mnie na takie męczarnie skasujesz? Co ja ci takiego zrobiłem? A no tak. Wszystko. Co powiesz na małą przerwę?- zwrócił się do Nagumo.

- Może być.- mruknął siadając na złotych płytkach. Terumi zrobił to samo. - Ogólnie to mam małe pytanie.

- O co chodzi?

- Ile jest stopni ninja?- po jego pytaniu Afuro nieźle się spiął wstając z podłogi.

- Szczerze? Nie wiem.

- Ty tak serio?

- Nie. Na niby.

- W sumie czego możnaby było się spodziewać po gościu, który był trenowany od tak.

- Nagumo!- krzyknął Suzuno słysząc słowa czerwonowłosego.

- Co? A nie mam racji.

- Zamknij ten ryj!- wrzasnął powodując u kolegi chwilowe ogłuchnięcie.

- Kurwa, nie tak głośno.- mruknął łapiąc się za ucho.

- Przeproś Afuro.

- Bo?

- Przeproś Afuro powiedziałem!- Fuusuke powtórzył już trochę głośniej. Zachowanie Nagumo zaczęło go już trochę irytować. Może i miał rację, ale nie powinien mówić tego nagłos. Jeszcze przy nim samym.

- Nic się nie stało.- powiedział uśmiechnięty Terumi. Słowa złotookiego bardzo go dotknęły, ale nie dał tego po sobie poznać. - Może na dziś skończymy ćwiczenia. Trzeba trochę ochłonąć, ale jutro widzimy się ponownie. - mówiąc to wyszedł z sali.

- Idiota. - mruknął Nagumo na co Suzuno przywalił mu w głowę drewnianym mieczem. - Ała! A to za co?

- Za gówno.- powiedział wychodząc z pomieszczenia, a następnie z pałacu. Nagumo tylko przeklął pod nosem, a następnie ruszył za nim.

***

Blondyn weszedł do pokoju. Walnął się n łóżko i westchnął głośno. Głupi to on raczej nie jest i dobrze wie, że jego uczeń ma rację. Dosłownie prześlizgnął się do miana Filarów, choć był najlepszym z nich. Jego ukryty talent się wtedy przebudził. Sensei wziął go pod skrzydła, ponieważ dobrze wiedział, że jego moc jest bardzo niebezpieczna i tylko on mógłby poradzić sobie z nią. Nauczył się już ją kontrolować, ale wtedy mógł zamienić w złoto wszystko czego dotknął. W sumie cały ten zamek jest jego dziełem. Kiedyś on był zwykły, a teraz? Gdzie się nie popatrzy tam złoto. Ale nikt na to nie narzekał. No prawie nikt. Jedyną osobą był on sam.

Dust of Darkness | Inazuma Eleven ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz