~Czekaj- w mojej głowie zabrzmiał jego głos. Moje serce przyspieszyło, czy to prawda? Czy więź Mate istnieje?
~Nie każ mi robić sobie nadziei.- powiedziałam, starając się, żeby mój głos był opanowany. Byłam odwrócona do niego tyłem. Nie chciałam na niego spojrzeć. Nie mogłam.
~Jesteś moją Mate i naszą Luną- przeszły mnie ciarki. Łzy napłynęły mi do oczu. Odwróciłam się gwałtownie.
-WIESZ KIM BYŁAM. DLACZEGO UKRYWAŁEŚ TO, ŻE JESTEŚMY SOBIE PRZEZNACZENI?!- teraz wykrzyczałam mu to w twarz. Łzy lały mi się po policzkach jak deszcz. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Wyglądał na tak samo przybitego i zszokowanego co ja.- BYŁAM LUNĄ CHOLERNEJ MROCZNEJ WATACHY. Nie tego pragnęłam w życiu...- ostatnim tchem próbowałam sprawić, żeby w końcu coś powiedział.- Nie wiesz jak to jest, gdy boisz się o własne życie każdego pieprzonego dnia... Jak ktoś kto miał cie kochać, krzywdzi cię każdej nocy i dnia. Gdy na własnych oczach musisz patrzeć jak zabierają i zarzynają ci najbliższych. Gdy wiesz, że jesteś po złej stronie tej gry, ale na swój los nie masz wpływu... Tak właśnie jest... To całe moje życie... Nie nawidzę go, ale tylko takie mam...Staliśmy naprzeciwko siebie. Zaczął lać deszcz. Woda mieszała się ze słoną cieczą. Płakałam. Cholernie płakałam. Cały dotychczasowy ból ze mnie uchodził. Nigdy wcześniej tak się nie czułam... wolna. Moja skóra była już cała w kroplach wody. Nie było suchego miejsca, wszystko przemoknięte. Noc posyłała nam tylko blask księżyca. Drzewa szumiały, zapach lasu roznosił się wszędzie. Mokre włosy spoczywały mi na ramionach i przyjęły odcień szarości. Jego koszulka przylegała mu tak bardzo, że było widać było zarys jego wysportowanej sylwetki. Cierpiał... , w końcu czuł to co ja. Po tym wszystkim nadal był moim Mate... Moim przeznaczonym...
Dior szybkim krokiem do mnie podszedł. Jego mina wyrażała skupienie. Chwycił mnie za głowę i.. . Nasze usta przylegały do siebie jak krople wody. Słyszałam bicie jego serca, jak oddycha. Czułam bijące od niego ciepło. Po mimo ulewy i wiatru, czułam, że zaraz się roztopię. Chwyciłam go za ramiona, jednak go nie odepchnęłam. Odwzajemniłam pocałunek...
Przestaliśmy, gdy zabrakło nam tchu. Nadal byliśmy bardzo blisko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Teraz mogłam zauważyć, że jego oczy mają malutkie czarne plamki. Były piękne...
Objął mnie i przytulił do siebie, tak że swoją twarz miałam na jego piersi. Pachniał goździkami...
~Ja nigdy cię nie skrzywdzę...-głos Diora rozbrzmiał mi w głowie. Te słowa zawsze chciałam usłyszeć. Obojętnie od kogo, ale żeby były szczere. To wszystko czego oczekiwałam od ludzi. Od osób mi bliskich...
Nie mogłam...
Nie mogłam z nim zostać...Lekko odepchnęłam Diora i spojrzałam mu w oczy. Płakał.... jego spojrzenie było przepełnione cierpieniem... zupełnie jak moje... Wiedział, że nie mogę zostać... Czuł, że odejdę. Przyłożył mi rękę do policzka. Była taka ciepła... Uśmiechnęłam się lekko, tym razem go nie wymuszając. Była to pewnego rodzaju ulga... Ulga, że mój Mate rozumie dlaczego nie mogę zostać.
~Znajdę Cię... Nie zapomnij o mnie... Ja... chciałem ci powiedzieć... , obserwowałem cię cały dzień, ale czułem, że odejdziesz. Nie chciałem się przywiązać... nie chciałem cierpieć... nie chciałem byś ty cierpiała...
~Dziękuję...- powiedziałam cicho i spokojnie. Wiedziałam, że chciał dla mnie dobrze. Odejście Mate jest zawsze czymś bolesnym, nie tylko psychicznie, ale też fizycznie. Serce może nie wytrzymać z cierpienia i po prostu przestać bić... Już od samego początku, gdy się spotkaliśmy nad urwiskiem. Czułam wtedy dreszcze jakich nie doświadczyłam. Emocji jakich dotąd nie doświadczyłam. Przyłożyłam swoją rękę do jego, która spoczywała na moim policzku. Chwyciłam ją delikatnie i pozwoliłam by bezwładnie opadła. Odwróciłam się i przemieniłam w wilka, by następnie zniknąć w ciemności lasu. Później usłyszałam tylko, długie, smutne wycie Alfy.
———————————————————————-
;-; ....
Tak, to było mocne...
Czasem to ja nawet siebie zaskakuję ;-;
Co myślicie o takim potoczeniu się akcji ?
Dziękuję wszystkim, którzy zostawią po sobie jakiś ślad;**
Do zobaczenia:))
CZYTASZ
Złamana/ Korekta
WerewolfOpium to Luna jednej z Mrocznych watach w kraju. Jest nią nie z własnej woli. Jej partner i Alfa stada znęca się nad nią, zmusza do więzi, której nie ma... Czy jest jeszcze dla niej nadzieja i szansa na lepsze życie? Czy spotka swojego Mate? A może...