Rozdział 1

850 60 86
                                    

Drzwi do biura otworzyły się z trzaskiem, gdy Czerwonowłosy, młody mężczyzna wszedł nieśmiało do środka

-Poruczniku Johns ? - mruknął podchodząc do biurka - Wzywał Pan

Czarnowłosy, na oko czterdzistoletni mężczyzna, zdjął nogi z biurka pochylając się ku niemu

-Kiyama Hiroto... - mruknął - Powiedz mi dlaczego ja cię jeszcze nie wyrzuciłem?

-Bo... - mruknął - Się poprawię?

-Kiyama! - trzasnął ręką w biurko wstając - To już przechodzi wszelkie granice! W naszej pracy chodzi o ludzkie życie, a nie o twoje poprawianie się - warknął

Zmierzył go wzrokiem i westchnął przecierając oczy ręką

-Na twojej ostatniej misji omal nie zmiażdył cię budynek, na poprzedniej pozwoliłeś uciec złoczyńcy z rabunkiem... A mimo to dam wam szansę

-Naprawdę?! - krzyknął podnosząc głowę

-Mój poprzednik musiał naprawdę was lubić - jęknął - Ty, i Kidou sprawujecie się tak samo beznadziejnie, Fudou ostatnio prawie rozwalił komputer, Afuro praktycznie tu nie ma, a Kazemaru... On nic nie robi

-Ja... My nie zawiedziemy cię szefie - uśmiechnął się

-Oto wasza następna sprawa. - mruknął podsuwając mu grubą niczym szafa teczkę - Grupa która zwie siebie ,,Łowcami'', sieje zamęt wśród ludności, wysłałem już za nimi 5 zespołów...

-I znaleźli coś? - przerwał mu.

-Nie wrócili - stwierdził poważnie

-Och...

-Głosy na ich temat są podzielone, jedni nazywają ich mafią, a drudzy bohaterami.
Wręcz robią nam konkurencję, zawsze zjawiają się w potrzebie.

-Imiona, nazwiska? - spytał przeglądając akta

-Nic... Wiemy tylko, że każdy z nich zajmuje się czymś innym.
Napewno mają snajpera, i bardzo dobrego technika.
Jeden ze świadków zeznał też, że widział...

-Kogo? - mruknął coraz bardziej przerażony osiemnastolatek

-Nożownika... Ponoć używał głównie broni białej... Jak widzisz to nie jest prosta sprawa... Mam nadzieję, że wrócicie z informacjami

Zielonooki kiwnął głową wychodząc z pokoju. Zatrzymał się jeszcze tylko, gdy usłyszał głos swojego szefa

-Nie wszystko da się załatwić walką Hiroto, oni chcą dobrze, może źle mnie zrozumiałeś... Masz z nimi współpracować, a nie walczyć

Czerwonowłosy z szokiem odwrócił się do tyłu, ale porucznik machnął na niego ręką
Wyszedł z pokoju i westchnął cicho

-Co tam masz?! - usłyszał za ramieniem

-Och... Hejka Afuro - mruknął do przyjaciela

-Nożownik, snajper, pirotechnik, Strzelec, szpieg... och do jasnej anielki sporo tego - mruknął - Co oni się pourywali z różnych baz FBI?

-Uwierz mi chciałbym to wiedzieć... - westchnął

-Detektywie Afuro - podeszła do nich jedna z sekretarek - Sprawa dla Pana - uśmiechnęła się zalotnie  przekazując im Akta

-Dzięki Kate - uśmiechnął się

Zmarszczył brwi, przeglądając strony sprawy

-Hmm... Facet po czterdziestce, karany, och Aniołkiem to on nie był - mruknął - Idziesz ze mną Partnerze?

Trust Me | IE 🚫 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz