13

969 67 92
                                    

Witam w ostatnim rozdziale. Miały być jeszcze dwa ale zmieściłam się w jednym ale za to długim.Przed nami jeszcze epilog.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania.

Rozstali się w bardzo złych nastrojach. Magnus pomimo chęci rozmowy nie potrafił się przemóc i porozmawiać o trapiących go problemach.
Postać Camille była dla niego niczym zmora, która podstępem ukradła mu najlepsze lata życia. Bo któżby chciał dowiedzieć się, że przez dziesięć lat związku, z czego osiem w małżeństwie był okłamywany i manipulowany.
Zrobiła to dla pieniędzy i to bolało go najmocniej. Od zawsze marzył o prawdziwym szczerym uczuciu, o tym by ktoś kochał go za to, jaki jest, a nie co posiada. Przez te wszystkie lata łudził się, że ma to szczęście i żona darzy go właśnie taką miłością.
Prawda bolała tak bardzo, że nie był w stanie normalnie funkcjonować, od tamtego dnia upijał się niemal codziennie, tylko alkohol pozwalał mu, choć na moment zapomnieć o upokorzeniu, jakiego doświadczył.

Nie mógł zrozumieć jak ktoś może być tak podły by ingerować w cudze życie. Jakim prawem Sebastian zaaranżował tamto spotkanie z Camille w Europie i jakim cudem on niczego się nigdy nie domyślał?
Nie mógł pojąć, dlaczego mężczyzna mu to zrobił, co takiego siedziało w jego chorym umyśle, że postanowił w tak nikczemny i podstępny sposób go zniszczyć. Przecież prawie się nie znali. Bywali, co prawda na tych samych imprezach w młodości, ale nawet nigdy z nim nie rozmawiał. 
Nauczony doświadczeniem by takich ludzi jak on omijać szerokim łukiem. Z powodu swojego ekstrawaganckiego stylu niejednokrotnie padał ofiarą słownych utarczek z osobnikami pokroju Sebastiana. Już przy pierwszym kontakcie z nim zorientował się, że chłopak tylko szuka zwady, dlatego nigdy nie próbował nawiązać z nim relacji. Zresztą do niczego nie było mu to potrzebne, bywał tam gdzie bywał wyłącznie z powodu Lightwooda.
Nie sądziłby kiedykolwiek zrobił coś, przez co naraziłby się blondynowi, dlatego postanowił zapytać o to Aleca przy nadarzającej się okazji.

Tymczasem ich spotkanie przebiegło zupełnie nie tak jak myślał. Wzmianka o tej kobiecie, której już nie potrafił nazwać swoją żoną, a  jej imię wywoływało u niego odruch wymiotny, skutecznie wytrąciła go z równowagi. Nie chciał tak zareagować, nie mógł pozwolić by jedyna osoba, której może się zwierzyć zraziła się do niego. Lecz pomimo dobrych chęci nie potrafił nad sobą zapanować. Był rozdarty i zraniony do tego był już nieco wstawiony, nie pomogło to w opanowaniu narastającej frustracji.

Zaraz po powrocie do domu napisał do niego smsa. Przeprosił za swoje zachowanie, wyraził nadzieję, że ta sytuacja nie wpłynie na ich relację i poprosił o kontakt gdyby miał ochotę się spotkać.

Potrzebował go jak ostatniej deski ratunku tuż przed pogrążeniem się w chaosie.

Starał się lekceważyć wyraźne symptomy, które pojawiły się w jego towarzystwie. Jakby jego na wpół umarła dusza starała się resztkami sił powrócić na łono życia, dając mu przekaz, że wciąż jeszcze może kogoś darzyć uczuciem.
On starał się jednak zagłuszyć te myśli. To było dla niego niewyobrażalne by po takim zawodzie, jakiego doświadczył móc od razu przelać swoje uczucia na kogoś innego. Skrajna nieodpowiedzialność... nie tak leczy się złamane serce... tak to sobie tłumaczył. I choć Alec przyciągał go do siebie niczym magnes, i miał ochotę poddać się temu uznał, że jedyną słuszną decyzją będzie pozostanie z nim w platonicznej relacji.
Przynajmniej na razie, aż się nie pozbiera, bo nie chciałby po jakimś czasie okazało się, że jego fascynacja Lightwoodem to tylko efekt zaburzonej samooceny, z którą przez niebawem byłą żonę miał teraz problem.

Nienawidził jej całym sercem, w tym momencie była dla niego drażniącą niczym kamyk w bucie; przeszłością, której chciał się jak najszybciej pozbyć. Dlatego od razu następnego dnia po tej felernej imprezie udał się do prawnika w celu rozpoczęcia postępowania rozwodowego.
Już wtedy u niego dowiedział się jak bardzo był naiwny. Przekonany o wielkiej miłości nie zabiegał o intercyzę i teraz połowę jego majątku, spuścizny po rodzicach miała otrzymać ta szmata. W myślach nazywał ją gorzej i miał ku temu powody. Liczył na to, że zebrane w jej gabinecie dowody wystarczą by w jakiś sposób uratować, chociaż część majątku, w końcu padł ofiarą oszustwa.

Miłość, która przyszła mailem ( Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz