Roztrzęsiony wrócił do domu. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Liczył tylko na to, że choć przez chwilę będzie mu dane popatrzeć na miłość swojego życia. W zamian doznał szoku. Sebastian – jego zmora mężczyzna, który od lat przebywał w więzieniu, (o czym dowiedział się od siostry) był tam! Świetnie się bawił. A on jak spłoszone zwierzątko uciekł stamtąd.
Ganił się w myślach za swoje zachowanie. W końcu był już dorosłym facetem. Jednak nawet ten argument nie sprawił, że poczuł się lepiej. Nadal trząsł się, jak osika. Jakby te piętnaście lat były tylko snem, a on nadal był tym samym zastraszonym dzieckiem. Nastolatkiem drążącym na samą myśl o konfrontacji z byłym chłopakiem.
Nie miał pojęcia, jakim cudem Sebastian był tam obecny. Lata wcześniej dostał wyrok za znęcanie się nad swoją ówczesną narzeczoną. Co również było szokiem dla Aleca, gdyż sądził, że były tak samo jak on jest gejem, o czym często w czasach ich krótkiego związku go zapewniał. Było to kłamstwo, jak zresztą większość z rzeczy, o których mówił blondyn. Jedyne, czego nadal nie mógł zrozumieć to chora fascynacja jego osobą. Zniszczył mu życie, zastraszał, groził. Przez niego Alec stał się zamkniętym w sobie odludkiem. Twierdził, że go kocha, ale czy tak wygląda miłość? Czy darząc uczuciem drugą osobę, nie chcesz dla niej jak najlepiej? Czy nie zależy ci na jej szczęściu?
A to, co robił Sebastian, znacznie odbiegało od ogólnie przyjętej normy. Powiedział mu kiedyś, że go zniszczy. Jego i każdego, z kim stworzy związek. I to chyba właśnie świadomość tej konkretnej groźby nie pozwoliła mu zostać na przyjęciu.
***
Zawiedziony zrzucił z siebie kurtkę i buty. Zerknął na zegarek. Od chwili jego wyjścia z domu minęła niecała godzina, a on czuł, jakby cofnął się w czasie. Jakby ponownie był tym chłopcem bojącym się własnego cienia, który nie umiał zawalczyć o siebie i swoje szczęście.
Z westchnieniem, przepełnionym żalem poszedł do swojej "pracowni". Wiedział, że fotorelacja ze spotkania na pewno już pojawiła się na grupie, którą założyła jego siostra. Nie mylił się.
Co kilka minut pojawiały się nowe zdjęcia. Było ich mnóstwo, a on przeglądał je pobieżnie. Nie interesował go nikt poza olśniewającym, kociookim mężczyzną. Nie zawiódł się, po przekopaniu się przez większość natrafił wreszcie na upragnione zdjęcie.
Magnus zniewalał. Ubrany był w zielone spodnie i czarną dopasowaną koszulę. Na to narzucony miał płaszcz w militarnym stylu. Włosy ułożone w misternego irokeza posiadały kilka kosmyków w jaśniejszym odcieniu. Do tego makijaż. Nie delikatny jak na innych zdjęciach, które miał okazję oglądać na jego profilu. Gdyby Alec się na tym znał, określiłby go, jako makijaż wieczorowy. No, ale nie znał się więc jedynym określeniem, jakie przyszło mu do głowy, było "zajebisty".
Zerknął pobieżnie na godzinę udostępnienia fotografii. Na owym zdjęciu Bane musiał właśnie przybyć, gdyż było zrobione tuż przy drzwiach, a on miał na sobie jeszcze płaszcz. Sapnął zrezygnowany. To było kilka minut po tym, jak sam opuścił lokal. Nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. Cholerna ironia losu.
Przez moment zastanawiał się, czy nie wrócić na imprezę, ale szybko wybił sobie ten pomysł z głowy. Na kilku kolejnych zdjęciach przewinął mu się uśmiechnięty Sebastian i skutecznie zniechęcił do powrotu.
Jego telefon kilkukrotnie dzwonił, jednak on zaaferowany poszukiwaniami kolejnych ujęć z Magnusem w tle nawet tego nie słyszał. Później okazało się, że to była Isabelle i nawet cieszył się, że nie odebrał. Zdziwił się jednak, że nie przyszło jej do głowy, by przyjść do jego mieszkania i siłą zaciągnąć na imprezę, w końcu było niedaleko. Jednak doszedł do wniosku, że widocznie nie był aż tak bardzo oczekiwanym gościem.
CZYTASZ
Miłość, która przyszła mailem ( Malec)
Fiksi PenggemarAlec Lightwood to dwudziestosiedmioletni, wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Posiadał nietypową urodę, na którą składały się czarne jak węgiel włosy i niebieskie oczy o niespotykanym odcieniu. W zależności od nastroju zmieniały swoją barwę, przez b...