Magnus Bane wypadł z klubu niczym furia w czystej postaci. Nie spodziewał się, że niewinne spotkanie ze starymi znajomymi zakończy się w ten sposób. Tylko cudem dotarł do domu w jednym kawałku. W swej bezmyślności wsiadł za kierownicę swojego auta, po drodze łamiąc wszystkie możliwe przepisy. Dobrze, że był środek nocy i nie było ruchu, gdyż mogłoby się to zakończyć tragicznie. Nie myślał o konsekwencjach, chciał tylko jak najszybciej znaleźć się w domu, jak najdalej od miejsca, w którym jego idealne życie legło w gruzach.
Nigdy przez osiem lat swojego małżeństwa nie spodziewał się, że jest ofiarą oszustwa. Nie byle jakiego tylko tak wyrafinowanego, że nie ogarniał umysłem, jak można być tak podłym. Jak osoba, która przysięgała przed ołtarzem dozgonną miłość, mogła być tak perfidna, że on ani na moment nie zwątpił w jej uczciwość. Nie mógł uwierzyć, że był aż tak naiwny.
Nigdy w swoim życiu nie czuł się tak zagubiony, jak w tym momencie. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć raz na zawsze zostawiając za sobą wszystko to, co zburzyło obraz jego ułożonego świata.
Nie chciał już nigdy więcej widzieć Camille. Zraniła go, wydarła z jego piersi serce i zdeptała je na oczach wszystkich jego znajomych. Czuł się upokorzony i poniżony. Kochał ją i to chyba bolało najbardziej. Zaślepiony tym uczuciem nie widział istotnych szczegółów, które teraz niczym fale zalewały go, odbierając oddech. Wszystko nagle wskoczyło na swoje miejsce. Fakty łączyły się w spójną całość, a on nie mógł uwierzyć, że przez dziesięć lat był taki zaślepiony. Tyle lat, od pierwszego ich spotkania w Paryżu był manipulowany. Tańczył, jak mu zagrała. A dla niej liczyła się tylko jego fortuna i pomoc Sebastianowi w jakieś niezrozumiałej dla niego zemście.
W głowie mu huczało od nadmiaru informacji. Teraz przejrzał na oczy. Wszystko to, co niegdyś brał za specyficzne cechy charakteru żony, okazały się być jej próbą życia po swojemu.
W szale przejrzał rzeczy w jej gabinecie. Taki miała warunek, chciała mieć miejsce tylko dla siebie, swoją opokę. On przystał na to, bo chciał dbać o jej komfort. Teraz szperając w jej prywatności, dopiero poznawał kobietę, z którą spędził wiele lat. Camille miała więcej tajemnic, niż mógł przypuszczać. Jej telefon okazał się kopalnią informacji. I choć umierał z każdym przeczytanym SMS-em, nie mógł przestać. Tłumaczył to sobie, zbieraniem dowodów na rozwód, bo tego był pewny, ta historia nie może zakończyć się inaczej. Nie, kiedy od lat był przez nią okłamywany, nie po tym, gdy okazało się, że wszystkie jej wyjazdy, by "odpocząć" były tak naprawdę schadzkami z kochankami. Których ilości nawet nie potrafił zliczyć. A wszystko to z jego błogosławieństwem i jego złotą kartą kredytową w portfelu. Wyrzucał sobie, że nigdy nie wpadł na pomysł, by sprawdzić wyciąg z tej karty, ale jak mógł to zrobić, skoro jej ufał.
Na zmianę śmiał się i płakał. Czuł, że popada w obłęd. Musiał z kimś porozmawiać, bo wiedział, że to się źle dla niego skończy, ale zdał sobie sprawę, że nie ma, z kim. Jego rodzice od dawna już nie żyli. Jedyna przyjaciółka i powierniczka okazała się być zwykłą suką. Z nikim się specjalnie nie przyjaźnił, a na pewno nie aż tak, by zwierzyć się z takich problemów.
Dawni znajomi byli tylko twarzami z młodości, nigdy jakoś specjalnie nie zabiegał o ich przyjaźń. Powodem, dla którego dołączył do tej paczki, było jego zafascynowanie jedną osobą. Trwało to, od kiedy ujrzał go pierwszy raz w szkole, a zakończyło bardzo niefortunnie. Kiedy w końcu udało mu się przebić przez bariery, które chłopak nieustannie wokół siebie budował, musiał się wyprowadzić. A potem poznał Camille. Teraz dotarło do niego, że to przez nią urwał się kontakt z Ligtwoodem. Już będąc w Paryżu, ciągle robiła mu problemy o jego telefony do Aleca. Ugiął się i przestał dzwonić. Potem ingerowała w każdą dziedzinę jego życia, próbując zmienić w nim to, co go określało. Od ubrań przez makijaż po sposób bycia. A on się zmieniał dla niej, bo przecież ją kochał, albo tak mu się wydawało, gdyż teraz już niczego nie był pewny. Poznał ją zaraz po wyjeździe do Europy, wtargnęła w jego życie, depcząc swoimi szpilkami wszystko, co było dla niego ważne. Nie dawała o sobie zapomnieć i była wciąż obok. I to w jej ramionach odnalazł pocieszenie po niespełnionej pierwszej miłości.
CZYTASZ
Miłość, która przyszła mailem ( Malec)
Fiksi PenggemarAlec Lightwood to dwudziestosiedmioletni, wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Posiadał nietypową urodę, na którą składały się czarne jak węgiel włosy i niebieskie oczy o niespotykanym odcieniu. W zależności od nastroju zmieniały swoją barwę, przez b...