XXI - Bonus Track

355 13 11
                                    

DWA LATA PÓŹNIEJ

Chicago ponownie spłynęło krwią. Trupy ścięły się po północnej stronie kanału gęsto. Ktoś wykańczał cały światek związany z Abdalem Köksecen. Co do tego śledczy nie mieli wątpliwości. Ktoś, komu nacisnął na odcisk robił czystki w jego ekipie. Wszystkie posterunki w tamtej okolicy pracowały na najwyższych obrotach. Jay oglądał najnowsze wydanie wiadomości. Reporterka z aktorskim przejęciem opowiadała o kolejnym trupie znalezionym w okolicach starego cmentarza. Podniósł wzrok na telewizor i zwiększył głośność. Niebieskie i czerwone światła radiowozów przecinały ciemność nocy. Kobieta była na miejscu znalezienia kolejnego ciała. Mężczyzna o arabskich cechach leżał w tym miejscu kilka dni. Nie wnikał skąd ona miała te wiadomości. Działo się to w miejscu, gdzie nie mieli jurysdykcji. Oczywiście cały wydział czekał na odgórny rozkaz zajęcia się tym. Odwrócił głowę słysząc kroki obok siebie. Hank Voight spojrzał na niego z zaciekawieniem. Po raz kolejny detektyw został dłużej.
- Jay, idź się prześpij – oznajmił miękko i oparł dłoń na jego ramieniu
- Został mi tylko ten jeden raport. Skończę go i wyjdę – wyjaśnił. Ich stosunki właśnie zaczęły się naprawiać. Mozolnie nad tym pracował. Skupił się na pracy. Był grzeczny. Nie dawał się ponieść emocjom. Po sprawie Anastazji Kolczek nauczył się tego. Ponownie zaufał instynktowi sierżanta.
- Zrobisz to jutro – jego zachrypnięty głos brzmiał tak, że dalsza dyskusja z Voight'em była samobójstwem. Westchnął ciężko i odłożył długopis. Zamknął teczkę, podniósł się. Hank obserwował go w skupieniu jak schodził po schodach.
- Dobranoc sierżancie – rzucił unosząc rękę. Hank przypatrywał się mu dopóki nie zniknął za zakrętem. Odwrócił wzrok na biurko Halstead'a.  Odwrócił wzrok do telewizora. Reporterka rozmawiała z detektywem prowadzącym. Słuchał jego wypowiedzi w skupieniu. Migał się od odpowiedzi. Ale Hank Voight doskonale znał sprawę. Jej akta leżały na jego biurku. Czekał tylko na oficjalny telefon z góry. Słyszał już plotki, że wydział ma dostać swoją część w tym. Przeglądając te wszystkie raporty, zdjęcia wiedział co się święci. To była wojna na najwyższym, mafijnym szczeblu. Abdal Köksecen dwa lata temu zagarnął sobie część należącą do najpotężniejszej kobiety w Chicago. A Voight doskonale wiedział, że osoby jak Anastazja nie uciekają i nie wracają. To była kobieta zarządzająca swoją dynastią. Wielką rodziną z wielkim majątkiem. Baba była kobietą, która doskonale wiedziała czego chce. I miała plan jak to mieć. Miała zasoby, które mogła ruszyć. Przecież po jej wyjeździe mieli tutaj małe piekło. Ale tylko małe. Szybko się z nim uporali. I był nawet względny spokój. Podniósł pilot i wyłączył telewizor. Ten względny spokój trwał aż do zeszłego tygodnia. Kiedy zaczęły pojawiać się trupy. Wypływały jeden po drugim. Każda z ofiar była NN na samym początku. Bez dokumentów. Z wyraźnymi oznakami tortur. Jedna i druga strona nie szczędziła środków. W podziemiu Chicago ponownie zrobiło się gorąco. Był to czas walki o wpływy. Był to czas w którym nawet najniższy rangą diler musiał opowiedzieć się po jednej stronie. Ale to nie zapewniało mu bezpieczeństwa. Zrobiło się bardzo cicho na wydziale. Z kieszeni kurtki wyciągnął telefon, który się nagle rozdzwonił. Ściągnął brwi patrząc na nieznany numer.
-Voight – mruknął do słuchawki
- Dobry wieczór sierżancie –zadrżał słysząc głos po drugiej stronie. Ciepły, miękki głos z wyraźnym rosyjskim akcentem. Znał ten głos bardzo dobrze. Takich dźwięków się nie zapomina.
- Baba – usłyszał jej śmiech
-Miło mi, że pan pamięta mnie sierżancie – oznajmiła spokojnie.
- Wiesz, że cie znajdę?

Wszystko pamiętał jak przez mgłę. Wysiadł z samochodu pod domem. Został ogłuszony. A kiedy się ocknął siedział w tym garażu przykuty do grzejnika. Ale nic z tego nie rozumiał. Bolała go głowa.
- Halo?! - krzyknął. Odpowiedziała mu cisza. Rozejrzał się po pomieszczeniu gdzie się znajdował. Szarpnął ręką ale kajdanki były solidne. Zignorował ból głowy. Usłyszał kroki a po chwili drzwi otworzyły się. Mężczyźni stojący w wejściu zawahali się widząc go przytomnego. Milczeli.
- Czego chcecie?! - krzyknął. Zignorowali go zupełnie. Podeszli bliżej. Mieli maski. Nie widział ich. Jeden klęknął obok niego i chwycił go za włosy. Drugi trzymał kamerę.
- Tylko go nie uszkodź – rzucił ten z kamerą. Jay poczuł ból głowy i karku. Skrzywił się. Odwrócił wzrok na mężczyznę obok niego. Nie wiedział o co tu chodziło. Zaświeciła się czerwona lampka przy kamerze. Usłyszał nagle chichot. Mężczyźni poderwali się z miejsc. Poczuł jak jego głowa opada na jego klatkę piersiową. Chichot był delikatny, damski. Widział postać w drzwiach, która stała w towarzystwie dwu innych postaci. Weszła do środka. Zrobiło mu się słabo. Przed nim stała Anastazja. We własnej osobie.
- Na kolana! - warknęła. Mężczyźni nie mieli broni. Ale towarzysze blondynki już mierzyli do jego porywaczy. Nie rozumiał tego co się działo. Odwróciła głowę w jego kierunku i uśmiechnęła się z wyraźną ulgą. Z kieszeni płaszcza wyjęła mały scyzoryk i nachyliła się nad nim. Uśmiechała się ciepło nic nie mówiąc.
- Ana? - poderwał się. Poczuł zapach jej perfum. Była bardzo spokojna. Widok jej twarzy po dwu latach przywrócił szybko wszystkie uczucia które wtedy w nim gorały. Wściekłość, ból, szczęście. Poczuł jak uścisk na jego nadgarstku zmalał a jego ręka opadła na podłogę. Wyprostowała się. Odwróciła się do mężczyzn i podniosła kamerę. Obejrzała ją dokładnie z każdej strony.
- Zabawcie się panowie i zostawcie wiadomość dla niego – rzuciła ostro po rosyjsku. Widać było, że była wściekła. Skierowała się do wyjścia. Wsunęła dłonie do kieszeni płaszcza. Halstead zerwał się na równe nogi. Popędził za blondynką.
-Zatrzymaj się! - wrzasnął.

Nie wiedział co o tym myśleć. Siedział w jej apartamencie i rozmasowywał bolący nadgarstek. Wpatrywał się w jej plecy. Stała i patrzyła na miasto. Nie wiedział co miał myśleć. Nie wiedział o co miał zapytać. Jej obecność tutaj go zupełnie zbiła z tropu. Anastazja była ostatnią osobą, którą spodziewał się tutaj zobaczyć. Nie sądził, że kiedyś jeszcze ją spotka.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - spojrzał jak wyprostowała się. Widział jej odbicie w szybie i czuł się skołowany.
- Powiem ci wszystko co chcesz – odwróciła się w jego kierunku. Do sali weszła kobieta. Postawiła tacę na stoliku przed nim. Ana odprowadziła ją wzrokiem do drzwi. Wpatrywał się w nią zaskoczony. Taka właśnie była prawdziwa Ana? Zimna, opanowana? Nie była tą wesołą, ciepłą kobietą którą poznał dwa lata temu? Poczuł zapach świeżo zaparzonej herbaty. Usiadła naprzeciw niego. Była spokojna. Ale w jej wzroku widział jakąś odmianę.
- Po co wróciłaś?
-Załatwić swoje sprawy. Te trupy... A jeszcze kiedy dowiedziałam się o tobie. Nie mogłam siedzieć tutaj i tylko przesuwać pionki na planszy – spojrzała w jego oczy i uniosła filiżankę do ust. Dalej jej spojrzenie było ciepłe.
- Nie. Ja tak nie umiem! - krzyknął i zerwał się. Nawet nie drgnęła jej powieka. Nie poderwała się jego reakcją.
- Powinienem cie aresztować! Dalej jesteś na celowniku! Jestem sam nie wiem... Strzeliłaś do mnie wtedy na lotnisku! I to co powiedziałaś! - chodził po całym,wielkim salonie i krzyczał. Wyrzucał z siebie wszystko co leżało mu na żołądku.
- Strzeliłam do ciebie. Nie mogłam iść do więzienia. Wiedziałam, że masz kamizelkę. Kiedy cie całowałam na do widzenia. Na prawdę chciałam, żebyś poleciał ze mną do Rosji. Kocham cie i to się nie zmieniło – po jego tyradzie zaczęła mówić.
- Chcę dalej żebyś poleciał ze mną do... - urwała w pół słysząc jak drzwi się otwierają. Zerwała się z miejsca na widok kobiety z dzieckiem na rękach.
- Tatiana o co prosiłam?! - ostro rzuciła po rosyjsku. Chłopiec na widok Any uspokoił się wyraźnie i uśmiechnął szeroko.
- Krzyki go obudziły. Nie mógł się uspokoić i chciał do pani – wyjaśniła wyraźnie zaniepokojona tym co się stało. Jay opadł na fotel oszołomiony. Ana wprawnie wzięła chłopca na ręce i przytuliła całując jego polik. Widział w jej oczach łagodność. Coś co miała w sobie każda matka. Obrzucała ciepłymi słowami chłopca. Miał niewiele ponad rok. Zrobiło mu się niedobrze. Dla niej właśnie świat przestał mieć znaczenie. Kobieta, która przyniosła chłopca odsunęła się na bok. Wpatrywała się w Anę a po chwili spojrzała w podłogę. Blondynka odwróciła się w kierunku zszokowanego detektywa.
- Wiesz dlaczego po ciebie przyszli? Bo nie mogli dobrać się do niego – oznajmiła spokojnie.
- Do niego? - wskazał głową na chłopca.
- Jay poznaj swojego syna – oznajmiła spokojnie. A jemu uciekł grunt spod nóg. Dzisiejszy dzień był totalną porażką, nieporozumieniem. Czy jest jakiś limit skoków adrenaliny. 
- Syna? Jesteś pewna? 
- Jesteś jedynym mężczyzną z którym... Tak. Oleg jest naszym synem. Pamiętasz jak musiałeś nocować w tych obrzydliwych motelach? Kiedy dowiedziałam się kim jesteś? - skinął głową słuchając jej. Wpatrywał sie oszołomiony w chłopca, który przytulił polik do barku swojej mamy i zamknął oczka. Widział jej rozczulone spojrzenie. To nie mogła być prawda. W żaden sposób nie mogła być to... Mogła być! To była prawda. Najszczersza prawda. Usiadł ponownie. Nie wiedział co miał powiedzieć. Nie wiedział co powinien zrobić. W końcu Ana go oszukała. Strzeliła do niego. Mówiła, że nie jest Babą, kiedy o to zapytał. Ale w końcu była najwspanialszą, najcieplejszą osobą którą poznał w tym zepsutym mieście. Była osobą którą pokochał. Wtedy do niego to nie docierało. Ale czas spędzony z nią, był najlepszym czasem w jego życiu. W życiu które przeżył. Wpatrywał sie w nich i walczył ze sobą. 
- Pewnego dnia Oleg podejmie decyzję. Będzie wiedział o tobie, o tym kim jesteś i sam podejmie decyzję czy przylecieć i stanąć przed tobą. Pamiętaj o tym, Jay - oznajmiła spokojnie. 

---------------------------------------
Ostatnia odsłona tej historii. Teraz mogę ją zakończyć. Z czystym sumieniem mam nadzieję. Że przynajmniej część tego się wyjaśniła. Taką mam nadzieję 😁🙏

Dziękuję! ❤️
Za wszystkie odsłony, komentarze, gwiazdki.

Dziękuje, że byliście ze mną przez te wszystkie części. Chciałam to dopracować. Chciałam to zrobić majtersztykiem. 

I zapraszam Was na dwa pozostałe FF o #onechicago a już za jakiś czas pojawi sie FF o NCIS LA

❤️❤️❤️

Baba [Chicago PD] || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz