!Akcja książki toczy się po ostatniej scenie ostatniego odcinka Shadowhunters!
[...]Co oznaczają te tatuaże?- Rudowłosa dziewczyna skierowała powoli swoją dłoń w stronę karku chłopaka. Gdy tylko jej palce dotknęły skóry pokrytej czarnym pigmentem, oboje poczuli jak dziwny dreszcz przechodzi przez ich ciała. Może to był znak, że już kiedyś się spotkali, że ich ciała nie były obce na swój dotyk. Czy to w ogóle było możliwe? Czy faktycznie, gdzieś już widziała tą twarz?
- To są...- Na twarzy blondyna pojawiło się zmieszanie. Nie był w żadnym stopniu pewny co ma jej odpowiedzieć, dlatego starając się myśleć jakkolwiek racjonalnie (co było nie lada wyczynem w tej sytuacji i pierwszy raz od dawna w tak bliskiej obecności dziewczyny) uniknął odpowiedzi po prostu zmieniając temat –Ty mnie znasz? – Starał się brzmieć jak najbardziej pewnie przez co nie mógł przyglądać się dziewczynie stojącej naprzeciwko. Bał się, że straci na sobą panowanie i ją pocałuje. Blondyn wbił swój wzrok w bezpieczną przestrzeń za nią. Unikał jej spojrzenia, jej oczu które z sekundy na sekundę wywiercały w nim dziurę, czuł to.
- Ja... - Clary był zdezorientowana jego pytaniem. Ona tak naprawdę nie miała pojęcia skąd go zna ale coraz bardziej była pewna że już gdzieś widziała tą twarz, słyszała ten głos i czuła ten zapach. - Nie wiem tak naprawdę skąd cię znam, po prostu coś mówi mi, że już gdzieś cię widziałam, że znaliśmy się, a może nawet byliśmy przyjaciółmi... lub kimś wiecej? – Ruda zaśmiała nerwowo – Wiem jak to brzmi ale, to uczucie aż błagało żebym pobiegła za tobą i...
-To są runy! – Jace wypalił nie dając jej dokończyć. Niestety faktem było to, że złamał umowę zawartą z ich przyjaciółmi dotyczącą tego, że nigdy nie będzie z nią rozmawiać a co gorsza mówić prawdę o tym kim jest, kim ona jest i czego razem dokonali.Runy To słowo zabrzmiało niskim głosem w głowie Clary, która nie świadomie i gdyby nie specjalne zdolności Nocnego Łowcy chłopaka nie usłyszałby gdy prawie nie słyszalnie powtórzyła je. - Runy - Tym razem powiedziała to trochę głośniej i zarazem pewniej- Runy- Powtórzyła kolejny raz i w tym momencie zielony kolor jej tęczówek dosłownie na kilka sekund przybrał kolor najczystszego i najszczerszego złota jakiego Jace kiedykolwiek widział.
Gdyby nie to, że znajdowywali się w głośnym Nowym Jorku można byłoby powiedzieć, że między nimi zapadła wcale nie niezręczna cisza. To był ten moment w którym oboje nie wiedzieli co mają teraz powiedzieć, jakby wszystkie możliwe do poruszenia tematy przestały istnieć i zostali tylko oni i nic więcej.
W głowie Clary zaczynało lekko szumieć, niektóre kolory zaczynały stawać się wyraźniejsze a zwykłe rozmazane obrazy stawały się dobrze zapamiętanymi wspomnieniami.
Dziewczyna powoli zaczynała sobie przypominać kim jest, jest Nocnym Łowcą! Tak, to było pewne, ale kim jest Jace? Bratem? Kuzynem? Chłopakiem...? Kolejne wspomnienia przelatywały jej przed oczami Jace... Jonathan Christopher Herondale... Nie, na pewno nie był bratem, nie ten Jonathan. Kochała go ale nie w ten sposób. Jace...Jace...JACE, jego imię wybrzmiewało w jej głowie. Pamiętała go, Jace, jej Jace, pierwsza i ostatnia prawdziwa miłość jej życia. Na tą informację zachwiała się, co się stało, dlaczego o nim zapomniała i dlaczego tak bardzo unikał jej wzroku. Chciała zobaczyć, zobaczyć jego oczy, te dwukolorowe tęczówki.Gdy 19 latka biła się z własnymi myślami a stare zapomniane wspomnienia stawały się nowymi, Jace w końcu zdobył się na odwagę i przyjrzał się jej. Ręka która cały czas bez ruchu badała swoim dotykiem miejsce narysowanej czarnej jak noc runy doprowadzała go do szaleństwa. I to nie takiego jakiego chciało by się doznać. Myślał, że powoli zaczyna tracić wspomnienie jej dotyku ale to było błędne myślenie. Pamiętał aksamit jej skóry i delikatny dotyk dłoni która traktowała jego ciało jak płótno. Bał się tego dotyku bo teraz pomimo jego delikatności, skóra paliła go, przecież łączyło ich tak wiele a zarazem tak mało.
~Ona Cię nie pamięta, zrozum to.~ Podpowiadały mu natrętne myśli.
- Jace...- Ich milczenie przerwała Clary, której ręka nie znajdowała się już na karku blondyna tylko na jego twarzy . – Jace...- Powtórzyła chyba sama nie wierząc co się dzieje, jej palec przejechał po jego policzku – Pamiętam cię – W końcu to powiedziała, bała się, że jej ukochany już o niej zapomniał, bała się jego utraty ale w tej chwili warto było zaryzykować. Na jego twarzy nie pojawiło się zmieszanie tak jak się obawiała, był zaskoczony ale pojedyncza łza która powoli spłynęła po wolnym policzku dała jej nadzieję, że to jeszcze nie koniec ich historii.
Nie musiała długo czekać na jego reakcję, Dwudziestolatek zbliżył się do niej jeszcze bardziej a jego ręka zaczęła gładzić tym razem jej policzek – Clary... - Powiedział cicho po czym przyłożył ich czoła do siebie a następnie powiedział - Moja Clary - delikatnie i niepewnie pocałował ją.Oboje niechętnie odsunęli się od siebie. Pożegnania bolały ale spotkanie po „latach" miało w sobie inny rodzaj bólu. Miało w sobie tęsknotę, rozpacz czy po prostu złamane serca które z powrotem łączyły się w jedną całość.
- Kocham cię – Jace spojrzał pierwszy raz tego wieczora a właściwie pierwszy raz od dawna w oczy Clary – Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem...
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam Jace za to wszystko... - Z oczu dziewczyny popłynęły łzy, nienawidziła siebie za to co mu zrobiła, widziała ten ból i tęsknotę w jego oczach
-Cśśś... - Jace przytulił rudowłosą głaskając jej włosy – Nic się nie stało, ważne, że teraz możemy być razem – Uśmiechnął się ściskając ją
- Teraz już na zawszę - Powiedziała wtulając głowę w jego tors.Cześć cześć to znowu ja z delikatnie odświeżoną wersją tego prologu (już nawet nie wiem która to XD) W każdym bądź razie czekam na wasze komentarze lub sugestie
buzka
CZYTASZ
Miasto Aniołów || Clace
FanfictionOpowiadanie dosłownie dotyczy tego co dzieje się po ostatnim odcinku Shadowhunters. Clary rok temu zniknęła z życia Jace'a ale czy aby na pewno na zawsze? Czy jest szansa na to, że dziewczyna odzyska swoje wspomnienia? Te pytania wciąż zadaje sobie...