To były piękne wspomnienia, chociaż często niebezpieczne... Lubił wspominać czas, kiedy była niewinnym dzieckiem. W jego oczach nadal nim była. Uśmiech cisnął mu się bezwiednie na twarzy. Teraz siedział skulony w swoim ulubionym fotelu. Popijał kawę. Nie byle jaką - tę kawę. Sam się sobie dziwił, że jeszcze nie zwariował. Minęło tyle czasu, a on nadal pamiętał o tych wprowadzających go w chwilową radość bzdetach. Pamiętał o niej... I gdyby nie był uparty, przyznałby, że cały czas ją wspominał. Od chwili, gdy odeszła. Głupi się robił na starość. Słaby i nazbyt melancholijny. Lepiej przestać o tym myśleć. Wspomnienia o niej nigdy nie kończyły się dla nikogo dobrze. Tylko Melodie. Ona jest ważna. Musi być ostrożny. Zbliżają się trudne chwile. Wiedział to. Nie był głupi. Do tej pory nie miał czym się martwić. Do tej pory była izolowana od świata.
Nim się obejrzał skończyła jedenaście lat. Jedenaście lat, to był dziwny wiek, jego zdaniem. Nie była już dzieckiem, ale nie była też w pełni nastolatką. Poczuł się staro, gdy zdał sobie sprawę, że myśli o pędzącym życiu, zmarnowanych latach i innych jakże dziwnych, starczych perypetiach. On sam również nie był już najmłodszy. Wszystko dawało mu to do zrozumienia. Od jego wyglądu aż po sam świat. Czarne włosy nie straciły blasku. Posiwiały gdzieniegdzie. Szczególnie po prawej stronie. Niewidocznie, ale jednak. Prześwity zaczął dostrzegać, kiedy Melodie skończyła osiem lat. Bawili się razem w lochach. Kruszyna stwierdziła, że zabawa w salon kosmetyczny, to genialny pomysł. Powstrzymał ją od używania nożyc. Ograniczył do szczotki i gumek. Wyczesując włosy zobaczyła białą nitkę. Myśląc, że to rzeczywiście włókno, wyrwała je.
- Kochanie, czy mogłabyś nie pozbywać swojego ojczulka włosów? Więcej czesania, mniej wyrywania.
- Ale tato! To nie był włos! To nitka! Do tego strasznie biała!
Parsknął rozbawiony na samą myśl o tym. Starość nie była jedynym problemem. Magiczne technologie, zmiana ustroju w Ministerstwie, nowe, jakże beznadziejne, podręczniki, bunt uczniów związany z noszeniem mundurków, a no i jego kręgosłup. Kto by pomyślał, że Hal kiedykolwiek będzie miał rację. Dosłownie wszystko wydawało mu się dziwne. Może przesadzał, a może, gdyby nie było Melodie patrzyłby na to inaczej? Cały dzień był, jakiś markotny. Jego spokój zbliżał się ku końcowi. Przyczyna była prosta - kochana córeczka już niedługo będzie kolejną uczennicą Hogwartu. Co oznacza również - narażona na ludzi i co gorsza, kontakt z nimi. Teoretycznie, poza jego kontrolą. Nie będą razem spędzali wolnych chwil. Udawanie, że jest profesorem i wcale jej nie zna. Nie wiedział jeszcze, jak się zachowywać w stosunku do niej. Zostawić profesjonalizm i dyscyplinę, na rzecz obrony tej małej istotki? To było dziwne. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że tak będzie bał się tego dnia. Do rozpoczęcia roku szkolnego został niecały tydzień. Oznaczało to, niecały tydzień tylko z nią. Bez bałwanów, bez stresu, bez wybuchających kociołków... Mógłby wymieniać naprawdę wiele rzeczy, których nie chciałby doświadczyć. Nie dorównywały jednak tej, która nie spędzała mu snu z powiek - co jeśli ona się dowie? Przez te wszystkie lata udało mu się uśmiercić jej, przerażającą wręcz, ciekawość, udobruchać Hala i innych ,,zbawicieli świata''. Zachowywał wszelkie środki ostrożności. Miało to iść na marne? Tak po prostu? Z paranoją za pan brat. Hal naprawdę się starał. Chciał dobrze. Tłumaczył, krzyczał, czasami nawet płakał czy brał na litość, zagłaskiwał, żartował, aż w końcu odpuścił. Mistrz był zbyt uparty, a Melodie zbyt ważna.
Gdy tak samotnie rozmyślał i popijał tę kawę, poczuł, że ktoś się zbliża. Najpierw kroki, później zapach i powiew powietrza, który widoczny był po ruszającym się ogniu. Szpiegostwo nie wychodzi z krwi. Tym bardziej, gdy wychowujesz córkę. Jedyną i kochaną córkę. Odczekał chwilę. Spostrzegł dyskretnie na lustro wiszące obok kominka. Odchylił gwałtownie rękę do tyłu. Złapał przybysza za ubranie. Całą siłą przerzucił go na drugą stronę. Nie spodziewał się, że i ofiara zdąży go złapać. Przeturlali się przez salon aż trafili na ścianę. Złapał się za swoją głowę. To było okropne. Opamiętał się jednak i z prędkością światła zajrzał po swoje nieśmiertelne, ciemne szaty. Zauważył, że napastnik wygrzebywał się spod materiału. Poirytowany tym kalectwem i powolnymi ruchami, zdjął w końcu z niego chustę. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył kto się za nią kryje.

CZYTASZ
Urok Melodie
FanfictionPodczas jednego z nocnych dyżurów, Severus Snape słyszy dziwny szloch. Znajduje małe zawiniątko, a w nim dziecko. Zdenerwowany rusza do gabinetu dyrektora, a jego życie nigdy już nie będzie takie samo... ZALECA SIĘ PRZECZYTANIE OBU FF WYMIENIONYCH...