Miłość, wiara, zaufanie.

254 22 1
                                    

Po pełnym wrażeń przydziale domów wszyscy ruszyli w stronę swoich dormitoriów. Po początkowym wprowadzeniu, przywitaniu się opiekunów z wychowankami i poznaniem nowych znajomych dziewczęta urządziły sobie wieczorek zapoznawczy. Melodie cały ten czas spędziła w towarzystwie Alexandry i koleżanek. Początkowo bardzo się wstydziła, ale niedługo później odkryła, że nie tylko ona. Wszyscy mieli obawy, ale po licznych żartach i wesołych anegdotkach, przerażenie zniknęło. Zauważyła jednak, że niektóre dzieci, podchodziły do niej z dozą ostrożności. Głównie te, które żyły w świecie magii od początku swojego życia. Zastanawiało ją to, ale uznała, że nie ma co się zrażać i pewnie tylko się jej wydaje. No, a poza tym miała swoją nową przyjaciółkę, która pokrzepiała ją. 

Mimo przyjaznej atmosfery i ogólnego luzu, martwił ją dwie rzeczy. Jedna z nich to tęsknota za ojcem. Nie często zdarzało się, żeby go opuszczała. Zdecydowanie nie było też sytuacji, w której opuściłaby lochy dłużej niż dzień. Jeśli tata był zajęty lub musiał coś załatwić, zawsze zostawiał ją pod opieką wuja lub dziadków. Jednak zawsze był blisko, a teraz kontakt był utrudniony. Musiała się usamodzielnić. Z tyłu głowy cieszyła się, że ma pełną swobodę i podejmowanie decyzji zależy tylko od niej, ale z drugiej strony budziło to pewien niepokój. Kontrola należała tylko do niej. Czuła, że może sprawiać jej to pewne trudności. 

Kiedy wszyscy poszli spać, a księżyc wpadał przez okno w pokoju, Melodie siedziała na parapecie i zastanawiała się. Podsumowywała cały dzień. Oprócz tęsknoty martwiła ją treść słów Tiary. Miała jakieś dziwne poczucie winy. 

,,Dlaczego twoja ciekawość nigdy ci wprost nie podpowiedziała, że musisz szukać? Dlaczego jej nie szukasz? Musisz ją znaleźć." - rozpamiętywała te słowa i nie umiała odpowiedzieć sobie na owe pytania. To nie tak, że nie myślała o matce, ale nie czuła potrzeby. Z niewyjaśnionych przyczyn temat ,,matka" po prostu jej nie interesował, a myśli o kimś takim nigdy jej nie przychodziły. Dopiero od niedawna zaczęła myśleć nad różnymi rzeczami. Na przestrzeni lat ta ciekawość wzrastała, ale minimalnie. Gdzieś schowana w środku. Czuła, że tacie byłoby smutno, gdyby zaczęła wypytywać o kogoś, kogo nigdy nie było. Może pomyślałby, że ma go dość? Lub co gorsza nie wystarcza jej tylko on? Zauważała, że tata strasznie dziwnie się zachowywał w momencie, gdy ktoś wspominał to słowo. Nie chciała, żeby tak było, więc nigdy go o to nie wypytywała. Ale z biegiem lat ciekawość mimo wszystko wzrastała. Stało się to dziwną tajemnicą, której rozwiązanie mogło być ekscytujące, ale budziło niepożądane konsekwencję. Nie zmieniało to faktu, że naprawdę coraz częściej potrzebowała kogoś jeszcze oprócz taty. Chciała, żeby ktoś inny był w ich małej rodzinie. Oczywiście wujek Hal, ciocia, babcia, dziadek, Hagrid... Byli ważni i kochała ich, ale to nie było to samo. Czuła się winna, że zdradziła tatę i została przydzielona do Gryffindoru, że rozpamiętuje niezrozumiałą tęsknotę za kimś o kim nawet nie ma pojęcia. Nie mogła zawieść taty, a wydawało się jej, że to też już zrobiła. Moment, kiedy znalazła się na zatłoczonej Wielkiej Sali i ich spojrzenia się spotkały był najstraszniejszą chwilą w jej życiu. Tata nie wyglądał, jak tata, a jak ktoś bardzo surowy i zniszczony na tyle, że mógłby zrobić krzywdę. I z tego powodu też miała poczucie winy, że obwiniała tatę, chociaż to była jej wina, że jest, jaka jest.

- Hej, kładź się spać - szepnęła z łóżka jej przyjaciółka. Melodie spojrzała nieprzytomnie na nią, ale nie poruszyła się. Pokręciła głową i ponownie wlepiła spojrzenie w gwieździste niebo. Alexandra ruszyła poirytowana i usiadła na przeciwko. Złapała ją za twarz i potrząsnęła.

- Co ty robisz?! - prawie krzyknęła, ale czarnoskóra zakryła jej buzię.

- Nie drzyj się tak, bo wszystkich obudzisz. Układam ci wszystko w głowie - Snape'ówna zamrugała oczami, a po chwili próbowała powstrzymać się przed wybuchem śmiechu.

Urok MelodieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz