Część 22- Dominik

12.8K 486 25
                                    

6 miesięcy wcześniej.... 

Stoję obok wujka i spoglądam na ciało Antonia. W głowie mam nadal jego głos. Jego śmiech tuż przed tym, jak wpakowałem mu kulkę w łeb.

-Ona cię okłamała kuzynie, grała na twoich uczuciach, a ty jej na to pozwoliłeś. Śmialiśmy się z ciebie przez cały ten czas. Nawet nie wiesz, kim ona jest. Jesteś taki głupi.

Jego śmiech odbijał się od ścian piwnicy. Nie miał powodów kłamać. Powiedział mi wszystko, przyznał się do wszystkiego. Więc dlaczego miałby kłamać w tej sprawie. 

Wyciągam telefon i piszę do swojego człowieka, który pracuje we FBI. Po godzinie mam już wszystko, czego potrzebowałem.

Moja Faith nie była moją Faith! Kate Ballard. Przeglądałem wszystkie informacje i każdy puzzle wskakiwał na swoje miejsce. Oszukała mnie! To miała być jej zemsta. 

Idę na górę, kiedy nagle zatrzymuje mnie Tim. Spoglądam na niego i strzepuję jego dłoń z ramienia.

-Szefie.

Widzę, w jego twarzy wszystko. Wie co muszę zrobić. Wie, jakie to będzie trudne. Ale ta suka mnie okłamała. Udawała. Zwieszam głowę i zamykam oczy. Kurwa!

Każdy jej uśmiech, każdy jej dotyk czy wyznanie miłości. Wszystko to było jedno wielkie kłamstwo. 

Wchodzę do sypialni i zauważam ją na łóżku. Podchodzę bliżej i spoglądam na jej cudowną twarz. Wygląda jak anioł. Jak mój Anioł.

Spoglądam na jej drobne ciało. Leży spokojnie na boku, jej dłonie są położone luźno przy jej twarzy, jak w modlitwie. Dotykam jej nagich nóg. I zauważam, że na jej ciało wychodzi gęsia skórka. Sunę palcami od jej kolan aż do jej idealnego jędrnego tyłeczka.

Jej ciało mimo tego, iż śpi reaguje na mój dotyk. Nagle jej oczy się otwierają i te piękne cudowne wielki oczy spoglądają na mnie. Widzę w nich pożądaniem namiętność! Jak to możliwe, aby ktoś był tak brutalny. Faith wyciąga do mnie dłoń i zaspanym głosem mówi.

-Jesteś już kochanie.

-Tak.

Kładę się obok niej i kiedy jej ciało przylega do mnie, słyszę jak głośno wypuszcza powietrze. Tak jak by nie oddychała normalnie, dopóki mnie nie zobaczyła. I nie znalazła się w moich ramionach. Zaczynam ją całować i kiedy słyszę jej cichy jęk, nie jestem w stanie zrobić tego po co przyszedłem. 

***

Siedzę w gabinecie i czekam aż Tim, przyjdzie i mi powie jak ona.

Ostatkiem sił walczę z pragnieniem jej zobaczenia. Pamiętam jej wyraz twarzy, kiedy ją uderzyłem. Szok w jej oczach. A po chwili strach.

Nagle słyszę jak Tim, krzyczy na korytarzu.

Wychodzę z gabinetu i spoglądam na niego, kiedy słyszę z kim rozmawia przez telefon, ogarnia mnie strach.

-Tak Tess, teraz. Zabierz swój zestaw do szycia.

Faith, zaczynam biec po schodach, ale w połowie drogi Tim mnie powstrzymuje i spogląda na mnie.

-Szefie.

Spoglądam na niego z wyrazem mordu na twarzy, łapię jego dłoń, która mnie przytrzymuje i zbliżam swoją twarz do jego.

-Dotknij mnie jeszcze raz! A odetnę ci tę dłoń.

Tim spogląda na mnie i unosi ręce do góry. Po czym mówi cicho.

-Szefie, nic jej nie jest. Stanęła na szkło. -Po chwili dodaje- Sam mnie prosiłeś, abym cię powstrzymywał, przed pójściem tam. 

To prawda, łapię parę głębokich oddechów i schodzę po schodach. Po chwili słyszę, że on idzie za mną do gabinetu. 

Kiedy jestem już w środku. Tim zamyka drzwi i spogląda na mnie. Przez chwilę milczymy oboje. Kiedy na niego spoglądam, wie już o co chcę się zapytać.

- Nic jej się nie stało. Nie chciała jeść. Zrzuciła tacę i kawałek szkła wbił jej się w stopę- po chwili dodaję- Pytała się o Ciebie!

- Jak Tess ją opatrzy, niech do mnie przyjdzie. Dopilnuj, aby zjadła coś.

Widzę na jego twarzy pytanie, ale boi się go zadać.

-Mów!

-Wybacz szefie. Wiesz, że się nie wtrącam. Robię co mówisz. Jestem tylko ciekawy. Sam nie wiem.

-Mów!

-Po co to wszystko! Jeśli szef jej nie kocha, bo zdradziła- na jego słowa czuję jak zaciskam pięści- Nie lepiej ją zabić i mieć to z głowy.

Nic nie mówię. Bo tak naprawdę nie wiem co mam mu powiedzieć.

Wiem, jedno mimo wszystko kocham ją. Nie potrafię jej zabić ani też nie potrafię jej wypuścić. Pytanie tylko co teraz.

Na spotkanie z nią muszę się przygotować. Wiem, jedno na razie nie jestem na to gotowy. Po raz drugi w życiu jestem bezradny, bezsilny. I po raz drugi jest to właśnie przez tę kobietę.

Spoglądam na obrączkę na mojej dłoni. Bawię się nią palcami i mówię sam do siebie.

-Moja Żona! Moja Faith.

-----
Czekam na komentarze 😍

Zemsta- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz