Część 25- Faith

12.9K 502 24
                                    

Jeszcze tego samego dnia, kiedy jedliśmy razem śniadanie, Stella przyszła aby mnie spakować. Wieczorem przyniesiono mi kolację, ale Dominika nigdzie nie było. Już do mnie nie przyszedł.

Budzę się rano i kiedy kończę właśnie się ubierać w biały kostium, ktoś puka do drzwi. Kiedy się otwierają, moje serce jednocześnie przyśpiesza i zwalnia. Jeśli to w ogóle jest możliwe.

Dominik wchodzi, ma na sobie ciemny garnitur i białą koszulę odpiętą. Jego wczorajszy zarost zniknął bez śladu. Uśmiecham się do niego i kiedy zauważam, że on spogląda na tacę i marszczy brwi ze złości. Mój uśmiech znika.

-Nie zjadłaś!

Podchodzę do niego i wyciągam dłoń, aby go dotknąć, ale on cofa się na ten gest. Opuszczam dłoń i czuję ból na ten gest.

-Nie gniewaj się, dopiero co się skończyłam ubierać. Już siadam.

Kiedy tylko siadam przy stoliku i sięgam po rogala, do pokoju wchodzi jakiś mężczyzna. Jest bardzo wysoki i dobrze zbudowany. W podobnym wieku co ja. Zauważam jego tatuaże na szyi, które wystają mu z koszuli od garnituru, pewnie ciągną się na jego dłoń aż do palców. Mężczyzna kiwa głową, Dominikowi a później spogląda na mnie.

-Faith to jest Adam! Będzie twoim ochroniarzem.

-Ochroniarzem?

-Kiedy przeprowadzimy się, będziesz mogła wychodzić, ale tylko pod warunkiem, że on będzie przy tobie, jeśli mnie nie będzie.

Opuszczam głowę i milczę. Nagle słyszę głośny krzyk Dominika, na który od razu aż podskakuję.

-Słyszysz mnie!!

Podnoszę głowę i mówię cicho.

-Tak.

Dominik kiwa Adamowi, który od razu wychodzi.

-Samolot będzie czekał za dwie godziny. Wszystko masz już spakowane?

-Tak.

-Dobrze- kiedy zauważam, że on ma zamiar wyjść, wstaję i podchodzę do niego.

-Dominik, proszę powiedź mi jak mogę to naprawić. Proszę!

On nic nie odpowiada, tylko na mnie spogląda. Po chwili dotyka mojego policzka, na co ja od razu zamykam oczy i tulę się do niego. Ale kiedy słyszę jego ostre słowa, od razu otwieram je.

-Bądź grzeczna!

Po czym szybko wychodzi. Upadam i czuję jak po moich policzkach lecą łzy. Nie pamiętam czy kiedykolwiek wcześniej aż tyle płakałam jak teraz. Zawsze byłam silną kobietą. Podnoszę głowę, spoglądam na zamknięte drzwi, w których zniknął Dominik i mówię sama do siebie.

-Nie wygrasz! Wiem, że mnie kochasz tak samo, jak ja ciebie.

Cały lot prawie przespałam, Dominik pracował i uzgadniał coś z Timem i Milly. Ja usiadłam tak żebym mogła na niego spoglądać, kiedy on nie patrzy. Jest taki poważny, taki surowy, kiedy pracuje. Kiedy tylko lądujemy i wychodzę na płytę lotniska, uderza we mnie ciepłe Kalifornijskie powietrze. Ściągam z siebie marynarkę i zakładam okulary. Kiedy idziemy do samochodu zaparkowanego na płycie. Zauważam, że Adam, Tim i Milly wsiadają do jednego z czarnych range roverów. Kiedy tylko czuję dłoń Dominika w dole moich pleców. Mam ochotę się odwrócić i przytulić całym ciałem do niego. Kątem oka spoglądam na niego, ale nie potrafię nic wyczytać z jego twarzy. Tak samo, jak podczas lotu. Wsiadam do środka i czuję przyjemny chłód klimatyzacji. Po chwili Dominik wsiada również i kiedy tylko samochody ruszają, słyszę jego głos.

-Wszystkie twoje ubrania są za duże. Jutro pojedziesz na zakupy z Adamem.

I tyle, po tym wyciąga telefon i dzwoni do kogoś. Nie odzywamy się do siebie całą drogę. Czuję, jak pieką mnie oczy, od powstrzymywania łez. Nigdy jeszcze tak nie było między nami. Kiedy byliśmy razem, był zawsze ogień. Oboje pragnęliśmy kontaktu, nawet jeśli mógł być to tylko dotyk rąk. Teraz, nie czuję nic od niego. Nic oprócz obojętności, która mnie zabija. Ściskam mocno ręce i czuję jak paznokcie mi się wbijają w dłoń. Nie poddam się. Nie poddam.

Kiedy tylko zajeżdżamy pod ogromny dom.Dominik wychodzi pierwszy, a szofer otwiera moje drzwi. Wychodzę i spoglądam na cudowny dom. W takim domu pragnęła bym zamieszkać z moim mężem, w takim domu pragnęłabym wychowywać dzieci. Spoglądam na Dominika, który przygląda mi się uważnie. Uśmiecham się do niego i mówię.

-Jest piękny Dominik.

Zauważam lekki uśmiech na jego twarzy, ale nic nie mówi. Idę za nim i kiedy tylko wchodzimy, podchodzi do nas starsza kobieta.

-Witam Panie Gambino Pani Gambino. Nazywam się Mary i będę państwa gosposią.

Uśmiecham się do niej serdecznie.

-Witam jestem Faith.

-Mary zaprowadź proszę Panią Gambino, do naszej sypialni, na pewno chce odpocząć po podróży.

Spoglądam na niego i uśmiecham się, powiedział naszej!

-Ja muszę popracować kochanie!

Po czym znika. Stoję i spoglądam na jego oddalające się plecy i czuję jak mocno się uśmiecham. Nagle moje myśli przerywa mi Mary.

-Proszę tędy Pani Gambino.

Idę za nią po pięknych schodach i mówię uprzejmie,

-Wystarczy Faith, proszę.

On tylko kiwa głową na potwierdzenie i lekko się uśmiecha.

Wchodzę do pięknej sypialni. Nasza sypialnia w Nowym Jorku była piękna, ale ta tutaj jest niesamowita. Na środku jest piękne drewniane łoże zasłane jasną pościelą. Z prawej strony zauważam drzwi, wchodzę do środka i moim oczom ukazuje się piękna łazienka. Na środku jest ogromnej wielkości wanna z pięknym widokiem na wzgórza. Dwie umywalki i ogromny prysznic. Dalej zauważam kolejne drzwi i kiedy je otwieram, ,widzę cudowną dwu stroną garderobę, po jednej stronie są rzeczy Dominia a po drugiej parę moich Wracam do sypialni i podchodzę do ogromnych drzwi balkonowych, które prowadzą na taras. Otwieram je i wychodzę. Przed moimi oczami jest piękny widok na wzgórza pełno zieleni i ta niesamowita cisza. Podchodzę do betonowej balustrady i spoglądam na piękny ogród. Widzę basen oraz piękny ogród z fontanną.

Biorę głęboki oddech i uśmiecham się do siebie.

-Uda nam się zobaczysz! To będzie nasz wspaniały dom! Nasze miejsce na ziemi. Ty i ja Dominik.

-Tak myślisz?

Na jego głos się wzdrygam. Odwracam i zauważam złość na jego twarzy. Podchodzi do mnie szybko i łapie mnie za ramię. Ściska tak mocno, że aż czuję ból i syczę.

-Tak myślisz! Pytam się! Zniszczyłaś wszystko! Więc skąd możesz mieć pewność, że nam się uda!

Potrząsa mną i widzę w jego oczach tego samego mężczyznę co tej nocy, kiedy mnie uderzył. Nie widzę mojego Dominia.

-Dominik proszę, to boli.

Nagle jego twarz się zmienia i po chwili puszcza moje ramię. Tracę równowagę i upadam. Spoglądam na niego zaskoczona. Ale on, zanim odejdzie mówi tylko ostro, przez zaciśnięte usta.

-Mnie też boli Faith ! Mnie też!

Po czym znika.

Zemsta- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz