jeongguk

655 32 19
                                    

Utknąłem w perfekcji. Nieskazitelny dwudziestodwulatek. Dookoła mnie są tylko i wyłącznie najpiękniejsze, idealne kolory. Perfekcyjni ludzie. Bogactwo. Sława. Dotykam gwiazd, gdy tylko chcę. Nigdy nie spadam, a jeśli mi się trafi, to zawsze ląduje na czterech łapach niczym kot. Utknąłem w perfekcji. Ja, Jeon Jeongguk.

   Przystojny Koreańczyk leżał w samych bokserkach na drogiej, satynowej pościeli koloru czystego beżu. Jego idealnie ułożone, czarne włosy nawet w łóżku prezentowały się nieskazitelnie. Nieco zaspana, przystojna twarz tak gładziutka, że nie jedna nastolatka mogłaby mu zazdrościć. Duże, brązowe oczy wpatrzone były w sufit, na którym widniały różne malunki przedstawiające gwiazdy, księżyc i chmury. Usta miał delikatnie rozchylone, ponieważ cicho od czasu do czasu podśpiewywał sobie jedną ze swoich ulubionych, zagranicznych piosenek. 

   — Synku, wstawaj! Za godzinę masz wywiad! — Usłyszał radosny głos swej matki, która jak każdego dnia budziła go o ósmej rano, chcąc mu przypomnieć, że danego dnia czekało go dużo pracy. Brunet przytaknął jakby zapewniając czterdziestoletnią kobietę, że wiedział o swych obowiązkach. Niechętnie wstał z łoża od razu stając niemalże przed ogromnym oknem, który ukazywał mu widok na tętniące życiem miasto, którym był Seul. Nie bacząc na to, że jego wpółnagie, umięśnione ciało mogło być obserwowane przez dziennikarzy, uchylił nieco okno czując niemalże od razu zapach spalin. Klaksony, hałas - to wszystko tak cholernie go przytłaczało. 

   Szybkie, zdrowe śniadanie, zielona herbata oraz krótka rozmowa z rodzicielką - ten dzień nie różnił się od pozostałych zupełnie niczym. Żył w monotonii, z której nie był w stanie się wyrwać. Nie bez pomocy. 

   — Po wywiadzie mamy uroczysty obiad z prezesem jednej z większych i bardziej znanych firm obuwniczych — Śliczna, starsza Koreanka o długich do pasa czarnych włosach przeglądała skrupulatnie swój notes. Przyodziana w białą koszulę, różową marynarkę oraz tego samego koloru spódnicę, prezentowała się jak prawdziwa pani menadżer jakiejś gwiazdy. 

   — Mam chociaż godzinę wolną? — zapytał z nadzieją, lecz widząc surowy wzrok matki, westchnął pod nosem odkładając kubek do zmywarki.

   — Bogactwo nie bierze się znikąd, Jeongguk. Jesteś idolem, osobą publiczną. Wywiady, uroczyste posiłki, koncerty  i trasy - to właśnie ty Jeon. Całą twoją osobę tworzą fani. 

   — Rozumiem. Nie będę więcej o nic pytał.

   — I dobrze. Rób to co mówię, a całe życie będziesz kimś na szczycie. Nie pozwolę ci być zwykłym, szarym śmiertelnikiem — Te słowa wystarczyły brunetowi, by zrozumiał, że tkwił w czymś co go już dawno przerosło. Jednak przywiązanie do rodziny, do wygodnego życia musiało coś kosztować, prawda? 

   Siedział przed sporą toaletką, na której walały się liczne cienie, szczotki i inne pierdoły do poprawy wyglądu. Jakby już sam w sobie nie był niczym grecki bóg. Koreańczyk wpatrywał się w swoją komórkę z nudów przeglądając TT, na którym musiał być codziennie aktywny. Mimo że przed nim było ogromne, oświetlone złotymi lampkami lustro, ani razu się w nim nie przejrzał. A jeśli unosił głowę, to zawsze przy tym zamykał oczy, lub patrzył w zupełnie w innym kierunku. Od ósmego roku życia cierpiał na dość dziwaczną fobię przed wszystkim w czym mogłaby odbić się jego twarz. Lustra, szyby samochodów - to nie było dla niego ważne. Nigdy nie chciał już więcej patrzyć w swoje odbicie, bo to zawsze napawało go jakimś przerażeniem. 

   — Nie zachowuj się w ten sposób, co sobie fani o tobie pomyślą? — zapytała nagle pani Jeon, patrząc z uwagą na syna, który siedział wpatrzony w komórkę, gdy jego stylistka starała się ułożyć jego włosy. 

   — Fani niczego nie wiedzą i się nie dowiedzą. To jest jedyna rzecz, która nie może zostać przez nikogo zmieniona, a ja nie będę się katował tylko dlatego, że muszę patrzeć w to szklane cholerstwo.

   — Wyrażaj się gówniarzu.

   — Jestem dorosły — westchnął, blokując ekran komórki i przenosząc rozczarowane spojrzenie na kobietę.

   — Lecz wciąż jesteś moim synem, który ma mnie szanować i słuchać, jasne?

   — Dobrze — Przytaknął, odkładając komórkę na toaletkę i szybko przenosząc swój wzrok z ciemnego blatu na ścianę. Mimo wszystko zauważył w odbiciu prawdziwego potwora, który uśmiechał się złowrogo w jego stronę co momentalnie sprawiło, że dwudziestodwulatek dostał gęsiej skórki. 

   Wygodna kanapa koloru krwistej czerwieni, miękki dywan pod ciemnymi traperami oraz liczne światła skierowane w twarz młodego Koreańczyka. Tłum fanów, którzy piszczeli, krzyczeli przyprawiając bruneta o palpitacje serca i ból głowy. Przez dwa ostatnie lata nabawił się fobii, która aktywowała się na lotniskach, wywiadach, a czasami na koncertach. 

   — Słyszeliśmy, że niedługo wyruszasz w trasę — zaczął prowadzący, uśmiechając się sztucznie w stronę Jeona. Męska pijawka czekająca na potknięcie idealnej gwiazdy.

   — Tak, to będzie mała trasa, gdyż pracuję nad kolejnym albumem — Szeroki uśmiech i spojrzenie w tłum rozanielonych fanek, które gotowe były rzucić się na swego idealnego oppe.

   — Możesz nam zdradzić jaki będzie kolejny koncept? Znowu seksowny, czy może teraz odbijesz w drugą stronę i zrobisz balladę? 

   — To niespodzianka, ale wydaje mi się, że pokochacie to. Ten album to cały ja — Kłamstwa sypały się z jego ust tak szybko, że sam już nie potrafił zlokalizować szczątkowych, prawdziwych informacji. Lecz jego matka ukryta za kotarą i pokazująca mu co miał robić oraz mówić wyglądała na usatysfakcjonowaną. Skoro nawet sam Jeon uwierzył w swoje słowa, to dlaczego jego fani nie mogliby? Sam siebie okłamywał perfekcyjnie, a co dopiero innych.

   Kolejne pytania, błyski fleszy, piski i seksowne ruchy. Tak wyglądały w większości jego i tak ustawione wywiady. Sam nie miał władzy nad sobą i tym co robił, żył niczym marionetka kierowana show-biznesem i jego władczą matką. I co z tego, że miał dwadzieścia dwa lata? Zakuty niewidzialnymi kajdanami, przyparty do muru otoczony zewsząd fałszywymi ludźmi czekającymi na jego pieniądze i chwilę sławy. Był sam w tłumie. Utknął w wiecznej perfekcji.

   zdaje sobie sprawę z tego, że poruszyłam nieco drażliwe tematy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   zdaje sobie sprawę z tego, że poruszyłam nieco drażliwe tematy. ale to naprawdę jest tutaj potrzebne. i nim ktoś się zbulwersuje, że to nie prawda - zaczekaj do końca opowiadania, potem napisz mi swoje wnioski, bo do zrozumienia każdego pojedynczego rozdziału  potrzebny jest epilog mirror. właśnie w tamtym, końcowym rozdziale dam wam pole do popisu. ponieważ chcę wiedzieć, jak zrozumieliście nieco inny typ opowiadania.

mirror ❝taekook❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz