4. Pomocy, on tęskni

466 31 126
                                    

Wyleciałam z Korei Południowej dzień po skończeniu tego walonego projektu, który sobie wymyślił mój były. Od tego dnia minęły ponad dwa lata. Siedzę albo w akademiku, albo na uczelni, starając się, jak mogę. Dodatkowo zdecydowałam się na z lekka inny kierunek, który pomoże mi iść z większym doświadczeniem przygotować się do innej pracy, którą sobie wymarzyłam.

Może nie skończy się na zaprojektowaniu kanapy w dziurze dla dopiero wschodzących gwiazd k-popu, a całe domy i meble będę rozrysowywać dla ważnych osobistości...

To by było coś. Oddać się własnej wyobraźni i móc potem dotknąć to, co wcześniej było na papierze.

Jednak wyobraźcie sobie gdzie znowu jestem do jasnej anielki, diabła ciężkiego i stu piorunów Zeusa...

Po tych dwóch latach znowu jestem w Korei! Ponownie dostałam propozycję do projektu Stray Kids. Napisali, że "jako niezawodna osoba w swoim fachu byłabym mile widziana, a zapłata byłaby obiecująca".

Gdyby nie to, że chcę pomóc mamie finansowo to chyba bym im napisała, żeby poszli w piździec. Niech zajmą się alpakoterapią i rysują lampy do teledysków sami, bawiąc się geometrią wykreślną w ogródkach.

Jedynie szczęściem było dla mnie to, że zapłacili za samolot oraz jestem po egzaminach. Zresztą kończącymi mój drugi rok. Dosyć satysfakcjonujące, nie sądzicie?

- Ach, Julia! - zawołał Chris, gdy tylko mnie zobaczył.

A umówiliśmy się ambitnie w samym sercu Jyp, czyli jego pracowni. Dodatkowo na godzinę popołudniową, więc mam nadzieję na wszelki, szybki obiad.

Głodna jestem po locie, no co!

- Dobry dobry. - odparłam z lekkim uśmiechem.

Szczerze? Może trochę za samym Chrisem tęskniłam. Myślę, że to jedynie dlatego, ponieważ sporo wymienialiśmy między sobą zdań i naprawdę mnie doceniał w tym, co robię.

Niekoniecznie uważałam, że umiem cokolwiek, a tu nagle znowu wytwórnia na innym kontynencie mnie wzywa.

Znaczy no. Chris mnie wzywa.

- Miło cię znów widzieć - zaczął widocznie szczęśliwy. - Ile to minęło? Trzy lata?

- Myślę, że dwa. - poprawiłam go z uśmiechem.

- Yah, może i dwa - usiadł do swojego komputera. - Wyłączę wszystko i się gdzieś przejedziemy, abym wszystko ci opisał.

- A to... - zaczęłam zdziwiona. - Nie można tutaj? W samej wytwórni?

Chłopak chwilę był skupiony na monitorze, więc myślałam, że w ogóle nie zanotował moich słów. Jednak gdy tylko monitory zaczęły gasnąć, chłopak westchnął cicho, opierając łokciami o biurko i chowając twarz w dłonie. To było z lekka niepokojące na pierwszy rzut oka.

- Bo widzisz... - spojrzał na mnie, opadając na oparcie krzesła. - Chciałem cię poprosić o pewną przysługę... Czy o pomoc, sam nie wiem...

- Chris - odparłam bardziej zdecydowanie, ale i z lekkim uśmiechem. - Do rzeczy. Zbierajmy się i wszystko mi opowiesz.

Chłopak pokiwał głową i zaczął zbierać swoje rzeczy. Mimo, iż nie jestem osobą mega troskliwą, sama mam trzech braci. Nie umiem być totalnie bez uczuć, gdy widzę, że ktoś wewnętrznie strasznie się gubi. Chris zdecydowanie nie umiał sobie z pewną rzeczą poradzić.

Nurtuje mnie jednak to, że aż muszę tu specjalnie być...

Co ja jestem, pocieszacz dla dzieci?

Anioł z pazurami || Han JiSung SKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz