10. Anioł

288 17 49
                                    

- Nie, nie zjem więcej, bo będę jakąś rozdymką.

- Wcale nie, to nie tak działa.

- A niby jak działa.

- No to działa tak, że... No ten... Ten no... No wiesz no, no... - pokazał rękami w powietrzu coś za wzór kobiecej figury.

Ratunku, to się tańczyło przy "Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie".

- Co ty masz w głowie, Jisung? - uniosłam brew, mierząc go uważnie spojrzeniem.

- Ja? Ja nic! - podniósł dłonie w geście niewinności.

Wracając do mojego problemu. Chris mi przekazał, że opowiedział co trzeba Jisungowi. Czyli moją historię i dlaczego boję się tego, jak chłopak próbuje się do mnie zbliżyć uczuciowo. Jednak gdy się spotkaliśmy, ten pierwsze co to zamówił kupę żarcia. I to wszelkiego. No, jeszcze gadanie o pierdołach. Nie wiem co mu strzeliło do głowy. Ale na razie zdaje się być wszystko takie, jakie było. A przynajmniej od jego strony. Bo ja czuję się totalnie zesztywniała emocjonalnie.

Chociaż nie.

To bardziej paraliż.

- Kłamiesz, panie Han. - odparłam, biorąc kolejną frytkę po wietnamsku.

Kurwa ostre.

- Ja nie kłamię, mówię fakty. - stawiał na swoje.

A ja tylko na niego spojrzałam z lekkim zażenowaniem i żułam frytkę w ustach. Moment tak się sobie wzajemnie przyglądaliśmy, aż ten zarechotał zdenerwowany.

- Nie patrz tak na mnie, i tak masz ładną figurę!

Przewróciłam oczami. Uznajmy to za przykrywkę. I lepiej bez pytań "co ja ukrywam".

- To to będzie ostatnia frytka i nie psujmy tej figury. - i wsadziłam do ust resztę frytki.

- No nie, nie, nie, raz ci akurat nie zaszkodzi!

- Zaszkodzi, uwierz mi. - poklepałam dłońmi o siebie.

- Ale wiesz, że aby kobiety miały odpowiednią gospodarkę hormonalną to powinny jeść dużo tłuszczu? To było w programie amerykańskim. - powiedział jakże dumny.

Tak, Jisung, wiem. Umiesz po angielskiemu, tak tak.

- Dobra, ale ty mi tu dajesz fast foody, które są mieszaniną tłuszczu i cukru białego, a od tego najbardziej się tyje.

- Yah, ty i tycie? - powiedział załamany, machnąwszy ręką w moim kierunku. - Julia, spójrz na siebie.

- Dobra dobra, zjem jeszcze trochę. Ale stawiasz mi siłkę. - pokazałam na niego palcem.

- Mogę być nawet twoim trenerem personalnym. - powiedział z głupim uśmiechem...

... A ja na niego, jak na jakiegoś obrzydliwego zboczeńca z ulicy, który się do mnie przystawia.

- No co? - spytał zdezorientowany.

- Nic. Mi akurat trener personalny nie jest potrzebny, nie jestem taka głupia i znam się na tych sprawach. - odpowiedziałam.

A raczej skłamałam. Kiedyś może coś tam się ćwiczyło, aby być w formie i pomagać mamie w domu, ale potem przyszła nauka i poszło to w las. Jedyne co miałam w głowie to te liczby w dzienniku.

Dopiero teraz zaczynam rozumieć jaka ja głupia byłam. A ze mnie kujon był, i po co?

Nastała nieco niezręczna cisza. Nawet nie odważyłam się wziąć kolejnej frytki, a chłopak patrzył w dół. Nie mogliśmy znaleźć słów odpowiednich do przerwania milczenia, tak więc to trwało... I trwało... Sekundy się ciągnęły nieubłaganie, jak na jakimś nudnym zebraniu w szkole. Przynajmniej mama mi tak mówiła, że dla niej takie rzeczy są nudne, bo zawsze słyszy to samo. Że ja jestem zawsze chętna do wszystkiego, bliźniaki znowu rzucili kredą w nauczyciela, a najmłodszy Szymon jest zbyt cichy. Szaleństwo od paru lat.

Anioł z pazurami || Han JiSung SKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz