5.

1.9K 86 177
                                    

//prov. Ame//

Ach... Sobota. Dzień bez zmartwień i zajęć szkolnych. Najlepszy dzień w tygodniu. A dzisiaj jest to szczególny dzień, dla mnie. Spotykam się w końcu z Rosją sam na sam. Trochę się stresuję. No bo, co jeżeli coś spieprzę, powiem coś nie tak, on się na mnie obrazi i zerwie ze mną kontakt? Walnąłem się w twarz, bo chyba zacząłem za bardzo panikować. Przecież może być inaczej. Dlaczego od razu wymyślam takie a nie inne scenariusze. Popatrzyłem się na zegarek. Była 9.14. Idealną pora na śniadanie. Zszedłem po schodach do kuchnia i otworzyłem lodówkę. Przez kilka minut patrzyłem się na to co by tu zjeść. Ostatecznie zrobiłem sobie kanapkę i poszedłem oglądać TV.

//Po jedzonku//

Spojrzałem się na godzinę.
A: 11.29?! Shit shit shit!!!!!- Szybko pobiegłem na górę ubrać się i ogarnąć. Podbiegłem do szafy, wyciągnąłem czarne rurki z dziurami, bluzkę z NASA i białą bluzę. (Aut. Oczywiście resztę też miał xD) Nim się obejrzałem, byłem już gotowy do wyjścia. Zamknąłem za sobą drzwi i pobiegłem, a raczej "poleciałem" do parku.

//prov. Rosji//
Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na godzinę. 11.58, może zdarzyć, ale znając go pewnie się spóźni. Nawet lepiej. Mam więcej czasu, żeby pomyśleć o rozmowie. Nie wiem jak ją zacząć, a co gorsza na jaki temat. Dobra, będę improwizował. Podszedłem do pierwszej ławki i usiadłem na niej. Rozglądałem się po parku. Chodziły nim różne pary. Uroczo razem wyglądali. Nagle ktoś zasłonił mi widok rękoma.

?: Zgadnij kto to?
R: Ame?- odwróciłem się w jego stronę.
A: Hej! Gdzie idziemy?
R: Myślałem o spacerze po parku. Ładna pogoda, to czemu nie skorzystać. - znów czułem "motylki" w brzuchu.
A: Chętnie. Prowadź. - zaczęliśmy iść.

//time skip// (po co opisywać ich pobyt -*-)

Doszliśmy do małego jeziorka, gdzie był piękny zachód słońca. Weszliśmy na mały mostek, który tam się znajdował i stanęliśmy obok siebie.

A: Ładnie tu...
R: Tak.- panowała pomiędzy nami niezręczna cisza. Jego twarz wyglądała cudownie w promieniach zachodzącego słońca. Na moich policzkach miałem delikatne rumience. Popatrzyłem się przed siebie i się zamyśliłem. To idealnie miejsce, żeby mu powiedzieć. A co jeśli mnie odrzuci? Nie to jeszcze nie ten dzień. Wtedy wpadłem na pomysł.

R: Robimy melanż u mnie?
A: A o której?
R: 19? Zaprosimy ludzi, i pogramy w coś.
A: Dobry pomysł. - gdy wracaliśmy, złapałem go za rękę. Wiem że był to głupi pomysł, ale o dziwo chłopak splótł je mocniej i odwzajemnił to.

//prov. Ame//

O MÓJ BOŻE!!!!!! Rosja złapał mnie za rękę bez mojej prośby. Ja w niebie chyba jestem. Z tym melanżem to był dobry pomysł. Ale najważniejsze, że jest obecna sytuacja. W końcu mogłem go dotknąć bez konsekwencji. Droga przez park była oświetlona latarniami. Kierowaliśmy się w ciszy do wyjścia. W tym czasie zadzwoniliśmy oo różne kraje itp. Później weszliśmy do sklepu po żarcie i alko. Wróciliśmy do domu i rozpoczęliśmy przygotowywania.

//time skip//
//18.47//
W końcu koniec. Obaj opadliśmy na kanapę i się odprężyliśmy. Poczułem coś na moim barku. To była ręką Rosji. Zrobiłem się cały czerwony. Ja położyłem głowę na jego ramionach i zamknąłem oczy. To był cudowny moment, aż Japonia nie wbiła.

J: HEJJJJJJ!!!!!!! Jak tam u- OMG.- wyjęła telefon i zrobiła nam zdjęcie.
A: Chodź tu mała mango-zjebko!!! - zacząłem gonić ją po całym salonie.

//prov. Rosji//
Patrzyłem się jak ta dwójka się goni. Ame wygląda tak słodko jak się złości... Czekaj co? Ugh...  Dobra przesadzam z tym wszystkim. Ale muszę przyznać że to prawda. Chłopak rzucił się za dziewczynę i przycisnął do ziemi. Zabrał jej telefon i usunął zdjęcie.

A: Gotowe. O ktoś przyszedł. - usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. To pewnie reszta. Polska, Niemcy, Kanada, Ukraina, Austria i Węgry.

//time skip// znowu (・_・;)
Byłem uchylany w trzy dupy. Nagle Japonia krzyknęła, chyba jedyna nie ujebana.

J: GRAMY W BUTELKĘ!!!!!
Wszyscy: TaK!!!
J: Rosja kręcisz. - wypadło na Polskę.
J: Pytanie czy Wyzwanie?
P: PyTaNiE dAj.
J: Czy lubisz Niemca.
P: TaK, To MóJ mAłY nAzIsTa*hyk*
J: Dobra kręć. - musiało akurat na mnie.
P: RoSjA, P cZy W?
R: W.
P: PoCaŁuJ oSoBę, kTóRą uWaŻaSz Za sŁoDkĄ.

//prov. Ame//
Ja z Japonią byliśmy jedynymi nie uchylanymi osobami na imprezie.
R: AmE!!- chłopak podszedł do mnie, a wszyscy inni wyjęli telefony.
A: O co chod- moje słowa przerwały... Usta Rosji?! To było przyjemne ale też dziwne. Ale odwzajemniłem go, bo druga okazja się nie nadarzy. Całowaliśmy się bardzo namiętnie, aż powietrza nam zabrakło. Potem wróciliśmy do gry. Po chwili wypadło na mnie.
J: Mam w plecaku jedno przebranie. Idź się w nie ubierz. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A: Nie ma mowy.
J: Ameryka... To wyzwanie. Więc IDŹ!!!
A: Zabije cię kiedyś. - wziąłem ubrania i poszedłem do łazienki.

//time skip//  (nie dam miedia bo mi się nie chce  乁| ・ 〰 ・ |ㄏ)

Wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem do reszty. Gdy wróciłem nie było Węgry ani Austrii. Stanąłem jak wryty.

J: Uuuuuuuu~ Ame. Ej Rosja co myślisz?- Chwila... Co?! O kurwa. Poczułem że robię się czerwony na twarzy.
R: Heh... słodki jest.
A: 0//////////0 *blash level hard*
R: Ale wiesz co by na tobie leżało lepiej?
A: C-co?
R: Moje ręce. - przytulił mnie od tyłu. Rękoma zjechał do moich bioder. Poczułem dyskomfort. Japonia od razu zrozumiała o co chodzi Rosji i powiedziała do reszty, żeby się zbierali. Pożegnałem się z resztą i usiadłem na kanapę. Po dłuższej chwili spokoju poczułem, że leżę, a nade mną jest ktoś. Otworzyłem powoli oczy. Był to..

A: Ro-Rosja?
R: Ciiii...-  chłopak złączył na usta w kolejny namiętny pocałunek. Tym razem nie był pijany, bo bym to poczuł. Był tego świadomy. Zaczął robić mi malinki na szyji, a ja zacząłem szybciej oddychać. Gdy już zdejmował swoją koszulkę, przypomniał mi się Meksyk. Nie wiem czemu ale łzy zaczęły same lecieć mi z oczu.

R: Ame? Co się stało?
A: Nic... przypomniałem coś sobie. - otarłem jedną ręką policzki i oczy. Wtedy zobaczyłem, że chłopak jest bez koszulki. Rumieńce wróciły na moją twarz. Szybko odwróciłem wzrok i spojrzałem się na godzinę. 23:19. Pora spać. Dopiero teraz ogarnąłem, że jestem u Rosji w domu. Zacząłem ubierać buty, gdy nagle poczułem dotyk na nadgarstku.

R: Śpisz tutaj. Jest za późno na wędrówki samemu po mieście. Napiszę do Kanady o tym.
A: Dobrze. - znowu wróciłem na kanapę ( Aut.co ja mam do tych kanap?!).
R: Może obejrzymy jakiś film?
A: Jasne. - uśmiechnołem się do niego, a on do mnie. Ma cudowny uśmiech. Taki szczery i pełen radości. Nie mogłem się na niego napatrzeć. A jego oczy... ach, chłopak idealny. Właśnie o nim mowa. Włączyliśmy film i zaczęliśmy oglądać.

~•~•~•~•~•~
Kolejny raz jest więcej słów niż 1000. Jestem z siebie dumna. 〜(꒪꒳꒪)〜 przepraszam za błędy ale jestem za głupia na to xD

" Don't leave me " - Rusame Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz