Zawsze mówiono mi, że pieniądze szczęścia nie dają. Że prawdziwe szczęście jest ukryte w bliskich, w tych, których kochasz. Cóż, z wiekiem przekonałam się, że to nieprawda. Jak miałam znaleźć szczęście w ojcu, który pił i matce, której nie znałam? Jak miałam czuć szczęście, kiedy co miesiąc nasze długi rosły? Wiedziałam, że jedynym dobrym sposobem na znalezienie szczęścia będzie spłata długów i wyprowadzka od ojca. Jednak, właśnie, tu pojawiały się pieniądze. Nie miałam ich. Próbowałam znaleźć jakąś pracę, ale wszyscy chcieli kogoś z doświadczeniem, a skąd ja mogłam je mieć, jak miałam jedynie niecałe osiemnaście lat? Nie wiedziałam nic o pracy w handlu, usługach czy gdziekolwiek indziej. Nawet na sprzątaczkę mnie nie chcieli. Tak więc, nie miałam szczęścia, ani pieniędzy i ogólnie, moje życie było słabe.
- Panno Cabello, przeszkadzam pani w czymś? - Z rozmyślań wyrwał mnie ochrypły głos nauczycielki hiszpańskiego. Podniosłam wzrok z zeszytu, w który musiałam się gapić podczas swoich rozważań.
- Um... nie, pani Jauregui. Przepraszam - odpowiedziałam. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i westchnęła ciężko.
- Zostań po lekcji - powiedziała tylko i wróciła do swojego biurka.
Pani Jauregui była nową nauczycielką w naszej szkole, ale trzymała wszystkich twardą ręką. Mimo to, dobrze uczyła hiszpańskiego, a kiedy mówiła w tym języku, aż mnie ciarki przechodziły. Była seksowną kobietą i tego nie można było zaprzeczyć. Wszyscy plotkowali, że jest lesbijką i przespała się z kilkoma uczennicami, jednak ona sama nigdy tego nie potwierdziła, ale też nie zaprzeczyła. Byłam ciekawa, jaka jest prawda, ale przecież nie zapytam o to wprost. To byłoby jak położenie głowy na szubienicy. Nie miałabym już tu życia, nie to, że teraz jakieś mam. Na ogół jestem raczej samotnikiem i trzymam się na uboczu, starając się nikomu nie wchodzić w drogę, zwłaszcza jakimś mięśniakom czy laluniom, którzy mogliby mnie skrzywdzić w jakiś sposób. Nie lubiłam być bita i poniżana, zresztą, raczej nikt nie lubi.
Po lekcji wszyscy uczniowie opuścili salę i zostałam z zielonooką kobietą sama. Powoli spakowałam swoje rzeczy do plecaka i podeszłam do jej biurka. Pani Jauregui oparła się biodrem o mebel, zakładając ręce na piersiach. Ugh, ta jej przeklęta bluzka w dekoltem.
- Zauważyłam, że ostatnio twoje oceny się pogorszyły. Zawsze byłaś najlepsza z hiszpańskiego, a teraz często dostajesz niskie stopnie. Coś się dzieje w twoim życiu? - zapytała, unosząc brew. Oblizałam usta, nie wiedząc, co powiedzieć. Zawsze coś się działo w moim życiu i zawsze coś złego.
- Um... nie, proszę pani. Wszystko dobrze. Obiecuję, że się poprawię - odpowiedziałam i chciałam wychodzić, jednak kobieta złapała mnie za dłoń i pociągnęła do siebie, przez co prawie na nią wpadłam.
- Możesz ze mną o wszystkim porozmawiać, Camila - powiedziała, a ja tylko pokiwałam głową i uciekłam wręcz z sali. Byłyśmy blisko i nie chciałam tego przyznać, ale spodobało mi się to.
Wzięłam głęboki oddech, idąc na kolejną lekcję. Nie mogłam za dużo myśleć o tej kobiecie, bo była tylko moją nauczycielką. Przecież moje życie to nie film, więc nie będziemy razem, ani nic z tych rzeczy. Poprawiłam swoją za dużą bluzę i poszłam pod salę. Stanęłam z boku, wyjmując z kieszeni mój stary telefon. Wiedziałam, że większość ludzi w klasie się śmieje z mojego powodu, ale próbowałam to ignorować. Nie było moją winą, że nie było mnie stać na markowe ciuchy i drogie gadżety. Sam fakt, że miałam dość nowy laptop był dla mnie osiągnięciem. Zbierałam na niego ponad trzy lata, a i tak moja przyjaciółka Ally dołożyła mi prawie połowę. Nie chciałam, by to robiła, ale ona nalegała. Allyson była jak jakiś anioł w ciele ludzkim; zawsze mi pomogła. Na nieszczęście, nie chodziła ze mną do szkoły, więc nie mogła mi pomagać tutaj, a ja nie miałam z kim rozmawiać. Czasem jedynie gadałam z taką Normani, która jako jedyna w klasie była dla mnie dość miła, ale ona też raczej mnie unikała.
CZYTASZ
One shots [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOne shoty z różnymi parringami, głównie: Jerrie i Camren, ale będą pojawiać się inne. Sceny 18+, wulgaryzmy, przemoc.