Lauren nie tak wyobrażała sobie swoje życie w więzieniu. Jasne, nie sądziła, że będzie elitą, ale miała nadzieję, że uda jej się utrzymać na tej średniej pozycji, gdzie większość osadzonych ma do ciebie respekt i nie wchodzi ci w drogę. Niestety, Lauren nie wiedziała, że już pierwszego dnia w więzieniu trzeba mocno zaznaczyć swoją pozycję w hierarchii. Ona tego nie zrobiła i spadła na sam dół w tejże hierarchii.
Dlatego rok później była popychadłem dla wszystkich więźniarek. Ba, nawet strażnicy mieli ją za fajną zabawkę, którą można podręczyć. Lauren z początku starała się z tym walczyć, jednak to tylko pogarszało sprawę. Ostatecznie pogodziła się ze swoim marnym losem i próbowała nie wchodzić nikomu w drogę, by nie oberwać, chociaż, szczerze mówiąc, nie musiała nikomu wejść w drogę, żeby zostać pobitą. W więzieniu trudno jest zabić czas, a więźniarkom doskwiera nuda, dlatego wielokrotnie była dręczona po prostu dla rozrywki.
Tamtego dnia wstała o swojej zwykłej porze. Starała się budzić wcześniej niż większość osadzonych, by móc w względnym spokoju wziąć prysznic. Mogło by się zdawać, że chociaż w łazience dadzą jej spokój i chwilę oddechu, ale to był tylko pozór. W łazience nie znajdowały się kamery, a i tylko strażniczki mogły tam wchodzić, dlatego też więźniarki uznawały to za świetną okazję, by podręczyć Lauren. Dziewczyna nawet nie umiała zliczyć, ile razy miała kradziony ręcznik, ubrania czy rzeczy do kąpania. Dlatego po długim czasie, Jauregui nauczyła się budzić bardzo wcześnie i brać prysznic, kiedy w łazience było tylko kilka osób. Dodatkowo wypracowała sposób na szybkie umycie się, tak, by nie stać pod wodą za długo i nie dawać czasu innym na zrobienie jej krzywdy.
Zielonooka wzięła swoje rzeczy i po cichu wyszła z celi, kierując się do łazienki. W więzieniu panowała względna cisza, wszyscy dopiero się budzili. Kiedy dotarła na miejsce, zastała tylko kilka więźniarek, które nawet nie zwróciły na nią uwagi. Szybko rozebrała się i okryta ręcznikiem przeszła pod prysznice. Będąc tutaj, Lauren nauczyła się, że nie może myśleć o wstydzie. Nie było tu osobnych kabin prysznicowych, wszystkie osadzone kąpały się we wspólnym pomieszczeniu z prysznicami, dlatego Jauregui musiała wyzbyć się poczucia wstydu czy zażenowania i po prostu nie zwracać uwagi na inne kobiety.
Ściągnęła z siebie ręcznik i odkręciła wodę, nie przejmując się, że jest dość zimna. Do tego też się przyzwyczaiła. Sięgnęła swoją buteleczkę z szamponem, zaczynając się myć w szybkim tempie. Dosłownie pięć minut później wyszła spod prysznica, ciesząc się, że jej ciuchy jeszcze są w tym samym miejscu, w którym je zostawiła. Wytarła ciało oraz włosy i przebrała się w więzienny uniform w szarym kolorze. Potem umyła zęby i teraz była gotowa na dzień pełen "wrażeń".
Po powrocie do celi miała jeszcze trochę czasu, zanim zacznie się pora na śniadanie, dlatego położyła się na swojej pryczy. W każdej celi znajdowały się dwie podwójne prycze, co dawało cztery osadzone na celę. Lauren zajmowała jedną z górnych prycz. Pod nią było puste miejsce, jednak tak naprawdę zamieszkiwała tam Ashley, tylko, że z racji chyba już stałego pobytu w izolatce, łóżko było częściej puste niż zajęte. Na drugiej dolnej pryczy mieszkała Dinah - jedyna osoba w więzieniu, która choć trochę pomagała Jauregui w tym wszystkim. Hansen siedziała tu dłużej niż Lauren i pomogła jej się odnaleźć w trudnej, więziennej rzeczywistości. Pryczę nad Dinah zajmowała jakaś Europejka, chyba Francuzka. Lauren nawet nie do końca wiedziała, jak ona ma na imię, ale była niegroźna i raczej trzymała się na boku, ciągle czytając jakieś książki w swoim języku.
Jauregui westchnęła cicho, patrząc w sufit. Niedawno minął rok odkąd tu jest. Już nie pamiętała, jak to jest mieć normalne życie. Ale ona chyba nigdy takiego nie miała. Tak, jej dzieciństwo było szczęśliwe i radosne, ale z wiekiem zaczęły się problemy. Nie wytrzymywała presji ze strony rodziców. Chcieli, by była najlepsza, a ona nie umiała dorównać ich standardom. Zaczęła uciekać z domu, by poszukać miejsca, gdzie nie będzie musiała być najlepsza w każdym aspekcie. Znalazła grupkę starszych przyjaciół, wśród których czuła się normalnie. Nie zdawała sobie sprawy, że ci ludzie tak naprawdę nie są jej przyjaciółmi. Miała dziewiętnaście lat, to był jej ostatni rok w liceum. Nie spodziewała się, że zajdzie w ciążę. Przecież nie planowała tego. Skąd miała wiedzieć, że chłopak, z którym poszła do łóżka, nie użył zabezpieczenia? Była pijana. Jednak kiedy już dowiedziała się o ciąży, postanowiła być najlepszą matką. Jej rodzice uważali inaczej. Chcieli, by usunęła dziecko, by móc robić wielką karierę, jak oni. Lauren się zbuntowała i nie mając zbyt wiele, uciekła od nich. Urodziła córeczkę, której dała na imię Hannah. Udało jej się znaleźć mieszkanie, podjęła pracę. Wydawało się, że wszystko będzie idealnie, ale szybko okazało się, że życie nie zamierza być dla niej litościwe. Hannah zaczęła chorować, a Lauren nie było stać na leki. Podjęła się tego, o czym kiedyś mówili jej przyjaciele - handel narkotykami. Dzięki temu Jauregui szybko zarobiła tyle, by zapewnić sobie i dziecku dobre życie. Ale ta sielanka też nie trwała długo. Hannah miała niecałe dwa latka. Dosłownie znikąd w mieszkaniu pojawili się rodzice Lauren. Zabrali małą. Zielonooka nie mogła nic zrobić. Potem próbowała odzyskać swoją córeczkę, ale na marne. Dlatego pewnej nocy zakradła się do swojego rodzinnego domu i zabrała dziewczynkę. Clara i Mike zgłosili to na policję, mówiąc, że Lauren porwała swoją córkę, którą źle traktuje. Zmyślili całą historyjkę o tym, jaka to zła jest Lauren i jak źle radzi sobie w roli matki. W międzyczasie wyszedł na jaw jej biznes z narkotykami. Sędzia za "porwanie" oraz handel skazał ją na siedem lat. Zostało jej jeszcze sześć.
CZYTASZ
One shots [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOne shoty z różnymi parringami, głównie: Jerrie i Camren, ale będą pojawiać się inne. Sceny 18+, wulgaryzmy, przemoc.