3

7 1 0
                                    

17 stycznia, piątek, 7 miesiąc pobytu w strefie Sary

Obudziła mnie woda kapiąca mi na twarz. Otworzyłam powoli obolałe oczy. Musiałam chwilę poczekać, bo miałam przed oczami rozmazany obraz. Po chwili jednak się wyostrzył i zobaczyłam, jak czyjeś kobiece ręce kładą mi mokry materiał na brązową skórę. Unoszę głowę. Moje oczy spotkają się z oczami tej nowej, Claire.

- Witam. - usłyszałam. - Tak długo spałaś, że myśleliśmy, że się już nie obudzisz.
Rzucam jej pytające spojrzenie.

- Dziś jest siedemnasty, Sararo. Byłaś nieprzytomna przez pięć dni.
Pięć? Aż tak długo? Miałam wrażenie, że sytuacja z przed kilku dni zdarzyła się wczoraj.

Claire wstała i gdzieś odeszła.

Uniosłam się do pozycji siedzącej, uważając żeby nie poruszyć ranną ręką. Zdrową, na chwilę uniosłam wilgotny materiał, aby spojrzeć na oparzenie.

Rana mogła mieć wcześniej z pół centymetra, teraz, przez moją budowę komórek, skóra zrobiła mi się brązowawa na powierzchni około siedmiu centymetrów.
Rozejrzałam się wokół. Pierwsze, co zobaczyłam, to głowa Gwesa na mojej nodze. Musiał przy mnie zasnąć. Nie sądziłam, że kogoś będzie obchodzić mój marny los.

- Gwes. - odzywam się. Z mojego gardła wydobywa się raczej skrzek.
Unosi głowę. Ma podkrążone oczy.

- Sarara, jak się trzymasz? - spytał, stając obok mojego łóżka.

- A jak mam się trzymać? - skrzeczę.

Uśmiecha się smutno.

- Przyniosę ci trochę wody. - gdy to mówi, dociera o mnie, jak bardzo miałam sucho w ustach.
Znika na chwilę. Ja rozglądam się wokół. Wszyscy się we mnie wpatrywali. Niektórzy szeroko otwartymi oczami ze zdumienia, inni ze współczuciem w oczach.

Gwes wraca i podaje mi szklankę kranówy. Biorę ją zdrową ręką i od razu wypijam połowę.

- Coś się wydarzyło ciekawego kiedy spałam? - mój głos prawie, że wrócił do normalności.

- Nic. - odpowiedział mi. - Dużo osób cię odwiedzało. Szczególnie ona. - wskazał głową na rudą dziewczynę w oddali.

- Claire. - wymamrotałam do siebie.

- A więc tak się nazywa? To nowa dziewczyna, którą przysłali na miejsce Elde?

Kiwam głową.

- A jak z... Sam wiesz czym? - pytam, ściszając głos do minimum.
Gwes ciężko wzdycha.

- Za dużo się działo w tym tygodniu. Proponuję zawiesić naszą działalność przynajmniej do lutego.

Nic nie odpowiedziałam. Miał rację. Nie możemy teraz szpiegować i kombinować, bo łatwo nas wyczają. Trzeba poczekać, aż wszystko ucichnie.

- Na razie skup się na zdrowieniu. - powiedział do mnie Gwes. - Na nic się nie zdasz, jeśli będziesz mieć coś z ręką. - Uśmiecha się. - Nie martw się, za jakieś trzy tygodnie wrócisz do robienia raportów i szpiegowania.

Gwes odchodzi i zostaję sama. Wypijam pozostałą wodę ze szklanki i stawiam ją na podłodze. Syczę z bólu, bo podczas tych ruchów poruszyłam chorą ręką. Muszę wyzdrowieć w te trzy tygodnie, bo za trzy tygodnie dołączam do Schopaz.

Closed ZoneWhere stories live. Discover now