5

7 1 0
                                    

3 tygodnie później

11 luty, wtorek, 8 miesiąc pobytu w strefie Sary

Blask księżyca odsłonił dwie sylwetki poruszające się w mroku cieni bunkrów. Jedna była wysoka, a druga nieco niższa, zgrabniejsza. Obie postacie miały długie płaszcze. Było po drugiej w nocy, jak postacie znikły pola widoczności.W życiu się tak nie stresowałam. A jeśli nie spodobam się Louisowi?Gwes zaprowadził mnie do dalszej części podwórza. Była ona o wiele starsza niż ta wcześniejsza. Stanęliśmy przy kamiennym murze. Nie miałam pojęcia, gdzie mnie prowadził. 

Gwes schylił się i wyciągnął z muru obluzowaną cegłę. Dostrzegłam mrok po drugiej stronie. - Teraz będziemy czekać. - powiedział do mnie. Usiedliśmy na śniegu. Dotarło do mnie, jak bardzo było mi zimno. Mocniej otuliłam się płaszczem. Skoro ja nie odczuwam zimna tak bardzo jak inni to co czuje Gwes, który jest cieniej ubrany?

Usłyszałam stuk. Gwes spogląda na mnie i pokazuje mi na dziurę w murze.

- Powodzenia. - szepnął cicho.

Podeszłam do dziury i uklęknęłam, aby rozmawiać z kimś twarzą w twarz, mimo, że nie widziałam osoby po drugiej stronie.

- Czy rozmawiam z kandydatem na członka? - usłyszałam. Poczułam mrowienie na skórze. Głos nie był zimny, był przyjazny, ale stanowczy.

- Tak jest.

- W takim razie podaj imię, nazwisko, powiedz, jak cię nazywają, ile czasu spędziłaś w strefie.
Przełknęłam nerwowo ślinę. Czułam się tak, jak na spowiedzi.

- Nazywam się Sara Noavel. Tutaj nazywają mnie Sarara. To już ósmy miesiąc, odkąd tu jestem.
Usłyszałam skrobanie długopisu. Czyli to zapisywał. Minęło parę minut, a odezwał się znowu.

- Teraz opisz swoją moc i pracę, jaką wykonujesz w strefie.

- Mam moc lodu. Żeby najdokładniej ją opisać, potrzebowałabym dużo czasu. Po prostu tworzę trzy żywioły; ziemię, wodę i wiatr i mieszam je ze sobą, tworząc lód i śnieg. Co do pracy, to szpieguję dla Gwesa, zbieram informacje, robię rysunki, i tak dalej.

- A teraz Sararo... Powiedz, czy masz rodzinę poza strefą i jakiś znajomych w strefie?

Zaciskam zęby.

- Czemu ma służyć te pytanie? - spytałam grzecznie. Nie miałam ochoty odpowiadać, że z rodziny pozostałam już tylko ja.

- Członkowie Schopaz robią rzeczy, które znacznie wykraczają poza te, które robi człowiek, który pomaga członkowi organizacji. To się liczy też z tym, że będziesz wystawiona przez dłuższy czas na niebezpieczeństwo. Możesz odnieść straty. Na psychice i fizyczne. Gdyby ci się coś stało, zawiadomimy twoich znajomych i zaopiekujemy się rodziną.

- Poza strefą nie mam nikogo. - wpatruję się w podłogę. Nikt nie będzie płakał, gdy umrę. - A w strefie tylko Gwes jest moim przyjacielem. No i może jeszcze Claire, była dla mnie taka dobra...
Słyszę skrobanie długopisu po papierze.

- Masz na wpisowe? - pyta.

- Oczywiście. - Wkładam rękę do dziury i podaję komuś czterdzieści nut, zawinięte w starą szmatkę.

- To zostało już główne pytanie.

- Słucham.

- Jaki będzie z ciebie pożytek? Co możesz dać naszej organizacji?

- Ja... Będę porządnie wykonywać wszystkie misje. - tu robię pauzę, żeby pomyśleć. - Nadaję się do wszystkiego. Mogę szpiegować, śledzić, zbierać informacje, kraść dokumenty... Mogę dla Schopaz oddać nawet życie! Nie pozwolę na naszą zagładę! Będę dobrą członkinią. Porządną pracownicą. Bo zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi ze strefy ma jeszcze swoją rodzinę. Mają osoby, które na nich czekają. Dlatego jestem gotowa, by walczyć, także dla ich rodzin!

- Sararo. - przerywa mi przemówienie. - Czy byłabyś w stanie zabić człowieka, gdybym ci to polecił?

Wiem, że teraz powinnam powiedzieć melodyjnie i głośno ,,Tak!", ale...

- Jak mam być szczera, to zależy. Od powodu. Nie zabiję dla ciebie człowieka, bo ci splunął pod nogi, albo coś w ten deseń.

Usłyszałam śmiech po drugiej stronie muru.

- Niezła jesteś. Są duże szanse, że się dostaniesz. Odezwiemy się do was za dwa dni. Podamy wam ostateczną decyzję Hope'a.

- Dobrze.

Usłyszałam oddalające się kroki i szeleszczące liście po drugiej stronie.

- I?

To pytanie zadał Gwes. Dostrzegam jego ciemną sylwetkę.

- Chyba poszło dobrze. Odpowiedzą nam za dwa dni.

Gwes kładzie rękę na moich włosach i je czochra.

- Co ty robisz? - warczę, ale nie przerywam mu.

- Dobrze się spisałaś.

Closed ZoneWhere stories live. Discover now