11

5 0 0
                                    

Widzę w ciemności wysoki i znajomy dla mnie kontur. Gwes.

- Nie zamierzam się posłuchać. - mówię cicho, ale stanowczo. - To jedyne wyjście, żeby dostać się do Centrum Eksperymentalnego. Jedyne! Więc daję ci ultimatum. - nie poznaję w sobie tej odwagi i dzikości. - Albo mi pomożesz... - wyciągam w jego kierunku nożyce. - Albo sama to zrobię. 

Maverick milczy i tylko stoi nieruchomo, wpatrując się we mnie. 

Prycham. 

- Wybacz, ale nie mam czasu. - Chwyciłam nożyczki za jedną łopatkę i zbliżyłam je do twarzy, wbijając drugą łopatkę w prawy policzek. 

Przez kilka sekund dopadały mnie wątpliwości. 

- Sararo, wytłumacz mi jedno. Okej, uda ci się wejść. Ale co zamierzasz potem? Myślisz, że jak poprosisz Isaaca o uwolnienie Claire, to on po prostu to zrobi?

Ręka zastyga mi w bezruchu. Moja odwaga nagle wygasa. Co ja chciałam zrobić?

- Coś wymyślę. Nie wiem co. Cokolwiek! - mój głos się łamie. - Nie mogę pozwolić, by ktoś cierpiał z mojej winy. - Wbijam końcówkę łopatki od nożyczek głębiej, do tego stopnia, że czuję mokrą ciecz spływającą mi po twarzy. 

- Nie myślisz rozsądnie. - Gwes zbliża się do mnie małymi krokami. - Rzuć nożyczki. - Był już dwa metry ode mnie i uniósł rękę, aby wyszarpać mi ostrze. 

Nagle poczułam w sobie kolejny szalony impuls. Uniosłam rękę i posłałam w jego kierunku falę porwistego wiatru. 

Gwes został pchnięty na ścianę. Przez cały bunkier rozniósł się dość cichy łoskot. 

Podczas, gdy powoli wstawał, ja zebrałam się ostatecznie na odwagę i wykonałam kolejny ruch ręką z łopatką. Pociągnęłam ją w dół, głęboko rozcinając skórę. Poczułam straszny, piekący ból. Podjęłam decyzję i nie mogę się już wycofać. Krew skapywała mi na ubranie. 

Gwes zdążył już wstać i zobaczyłam zaskoczenie na jego twarzy. Wpatrywał się ze zgrozą w mój poharatany policzek i plamę krwi. 

- Jak widzisz. - mówię cicho. - Już się dokonało. Chociaż teraz mnie nie zatrzymuj. 

Odwracam się od niego tyłem i idę w stronę drzwi. Krew cieknie mi po ręce. Poluzowałam uścisk ręki na narzędziu, nożyczki z brzdękiem upadły na podłogę. 

- Nie rób tego! - syknął na mnie Gwes. - Podbiegł do mnie i złapał mnie za przegub. 

Wyrwałam mu się i szłam dalej. 

- Nie powstrzymasz mnie. Już za późno. 


Mam wrażenie, że czas zwolnił. - myślę, kiedy idę w stronę strażników. 

Oni krzyczą na mój widok, przeklinają, a gdy widzą mój policzek zadają pytania, które do mnie nie docierają. Jeden z nich chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę centrum eksperymentalnego. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wrzucili mnie do labolatorium Isaaca. W porównaniu do innych, on uśmiechnął się do mnie. Od razu zaczął mi opatrywać ranę. 

- Nie powiem, spodziewałem się ciebie. - powiedział, przyciskając wacik do rany. 

- Okłamałeś mnie. 

Zaśmiał się szyderczo. 

- Zaplanowałem to wszystko nie bez powodu. Wiedziałem, że ktoś taki jak ty, gdy usłyszy, że ktoś został przez niego ukarany, będzie próbował ocalić tą osobę. Jak by to powiedzieć, Sararo... Wpadłaś w moje sidła. - syknęłam, bo wbił mi igłę w policzek. 

- Ta ruda... Claire, była twoją przyjaciółką, prawda? Powiem Ci, co masz zrobić, żeby ją uratować. 

- Zamieniam się w słuch. - mówię.

- Kilka miesięcy temu doszły mnie słuchy o jakiejś organizacji, która działa na waszą korzyść. 

Otwieram szeroko oczy. Skąd on wie o Schopaz?!

- Oczywiście nie wiem, czy naprawdę istnieje, ale... Jeśli tak, to zagraża J.D.S.O. Chcę, żebyś dla mnie pracowała i zbierała informacje. W zamian wypuszczę Claire. Od razu. Ale będziesz musiała pamiętać o informacjach na bieżąco, bo twoja przyjaciółeczka znowu trafi za kratki. 

Jestem w szoku. Mam dla nich pracować? Przeciwko Schopaz?! 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 16, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Closed ZoneWhere stories live. Discover now