4

7 1 0
                                    

18 stycznia, sobota, 7 miesiąc pobytu w strefie Sary

Dziś wyjątkowo zostaję w bunkrze nocnym podczas posiłków. Gwes od czasu do czasu daje mi coś do jedzenia. Strasznie mi się nudzi, bo jestem tam sama, podczas gdy inni spędzają czas w bunkrze dziennym. Nagle słyszę zgrzyt drzwi. Do bunkra nocnego weszła wysoka osóbka z rudymi lokami. Claire.

- Bardzo boli? - Spytała mnie. To było dość głupie pytanie. Oczywiście, że bardzo bolała. Nadal walczyłam z bólem, ale nie tak intensywnym jak na początku.

- Wytrzymuję jakoś. - wzruszam ramionami. - po co przyszłaś?

Uniosła brwi.

- A skąd taki wniosek, że coś chcę? - spytała się mnie.

- Jak ludzie tu wchodzą podczas dnia zawsze mają jakiś powód. Inaczej strażnicy by ich tu nie wpuścili.

Claire podchodzi do mnie i siada mi na łóżku.

- Chcę pogadać. Z tobą. - powiedziała, podwijając nogi do góry.

- O czym?

- O Schopaz.

Na dźwięk organizacji syczę głośno i rozglądam się wokół, czy na pewno nie ma w pomieszczeniu strażników. Wstaję z łóżka, chwytam ją zdrową ręką i ciągnę w kierunku części łazienkowej.

- Co ty ro.... - spytała mnie, podczas gdy popchnęłam ją za prysznice.

- Domyśl się. - syczę i odkręcam kran w prysznicu. Rozlega się dźwięk wody walącej o dno. - Niedawno przed twoim przybyciem zamontowano to kamerę, która nagrywa też dźwięk. - Po chwilowym zastanowieniu okręcam jeszcze trzy krany. Hałas się zwiększa. I dobrze.

- Przez to, że mam kontakty, wiem, gdzie są i jakie są kamery.

- Wiedziałam, że jesteś w to wplątana. - powiedziała Claire. - Domyśliłam się. Kontynuując, chcę dołączyć do Schopaz.

Serwuję jej jeden z moich strasznych uśmiechów. Dawno się tak nie uśmiechałam. Ale czy ona myśli, że to takie proste?

- Chyba żartujesz. Dopiero tu trafiłaś! Ja jestem tu pół roku i dopiero za trzy tygodnie uda mi się dołączyć. Trzeba mieć spore doświadczenie, kontakty, a nawet pieniądze.

Nie chcę jej zniechęcać, ale to przed nią długa droga. Ale i tak jestem zaskoczona. Mi dopiero miesiąc po pobycie tutaj udało się dowiedzieć, że jest coś takiego jak Schopaz.

- Co proponujesz? - spytała. - Proszę, doradź mi.

Wzdycham. Dociera do mnie, że woda leci stanowczo za długo.

- Znajdź Gwesa. On powie ci, co masz robić. Jest już od dwóch miesięcy członkiem Schopaz.
Pokiwała głową.

Zakręcam krany.

*******

Zbliża się wieczór i jak zwykle, wśród więźniów rozpoczyna się wieczorna rutyna. Łazienka, przebranie się, pranie ubrań i sen.

Siadam na swoim łóżku i przecieram oczy. Od mojego ostatniego posiłku trochę sobie pospałam. Sięgam ręką pod poduszkę i wyjmuję moją koszulę nocną. Przypominam sobie, co z nią zrobiłam i wzdycham. No nic, tu mogę chodzić jak żul.

Z racji tego, że moich sąsiadów po lewej nie ma, przebrałam się, stając tyłem do innych więźniów. Gdy założyłam koszulę westchnęłam drugi raz, ciężej. Nie dało się nie zauważyć obdarcia materiału, tak, że z przodu moja koszula nocna sięgała mi do połowy długości ud.

- Pomóc? - Usłyszałam znajomy głos. Odwracam się. Claire. Ma w ręce żelazne nożyce, zapewne z kuchni.

- Hm? - Nie wiem w czym. Claire podchodzi do mnie i schyla się. Obcina mi koszulę nocną tak, że na całej długości, nie tylko z przodu, są do połowy długości ud. Pasek, który ucięła, Claire sprawnie skręca i postały w ten sposób sznurek wiąże mi wokół talii.

- No. Dużo lepiej. Wzięłam nożyce, aby ostrzyc włosy, ale ty bardziej ich chyba potrzebowałaś. - zachichotała.

- Dzięki. - mówię. Dlaczego Claire była dla mnie miła? Za co?

Closed ZoneWhere stories live. Discover now