Przez cały następny dzień Andreas myślał o tym co stało się w jego sypialni, o tym jak blisko Stephana wtedy był i jak ten intensywnie się w niego wpatrywał. Poczuł wtedy coś na kształt motylków w brzuchu, czego nie czuł nawet przy Leoni, ale nie rozumiał skąd się one wzięły. Był pewien swojej orientacji w stu procentach, ale w obecności Stephana zaczynał wariować.
Nie kontrolował tego co mówi, czy jak się zachowuje i nie wiedział co powinien z tym zrobić, a tym bardziej jak nad tym zapanować.
O 17 był umówiony z szatynem na wspólne ognisko z jego znajomymi i po raz pierwszy naprawdę się przed spotkaniem z nim denerwował. W końcu jednak, kiedy wybiła godzina umówionego wyjścia, postanowił, że musi wziąć się w garść i chociaż spróbować zachowywać się normalnie, przecież do niczego między nimi nie doszło, więc powinno to być łatwe zadanie. I faktycznie, gdy tylko zobaczył uśmiechniętego chłopaka w drzwiach, poczuł, że to będzie naprawdę udany wieczór, a wszystkie jego dotychczasowe rozsterki odeszły w zapomnienie.
Na miejsce, do domu jednego z przyjaciół Stephana, dotarli po dwudziestu minutach. Przez całą drogę dyskutowali ze sobą o przeróżnych rzeczach, ale nie podjęli się rozmowy na temat poprzedniego dnia. Oboje uznali zgodnie, że lepiej będzie jeżeli to przemilczą.
Impreza przy ognisku rozkręciła się na dobre. Andreas szybko oswoił się z nowym towarzystwem. Nie miał problemów z nawiązywaniem znajomości, więc od razu złapał z wszystkimi wspólny język, ale zdecydowanie najwięcej czasu spędzał ze Stephanem. Oboje zachowywali się, jakby znali się od lat, co szybko zauważyli przyjaciele chłopaka, którzy wiedzieli o jego orientacji i zaczęli zastanawiać się na jakim etapie jest relacja tej dwójki.
Kiedy Stephan poszedł do domu, żeby razem z Karlem przynieść jeszcze kilka koców, do akcji postanowiła wkroczyć jego bliska przyjaciółka Isabel.
- Mogę się do ciebie przysiąść? - zapytała uśmiechnięta, wskazując na miejsce obok Andreasa.
- Jasne - chłopak przesunął się, robiąc jej więcej miejsca.
- Jesteś z Monachium - bardziej stwierdziła niż zapytała, na co Andreas pokiwał twierdząco głową - byłam tam kilka razy, naprawdę lubię to miasto -
- Ja też - blondyn zaśmiał się - chociaż coraz częściej myślę, że to nie jest moje miejsce na ziemi. Gdzieś prędzej czy później się przeprowadzę i być może zrobię to już na studiach -
- Może do Rothenburga - rzuciła Isabel - nie podoba ci się tutaj? - zapytała, dostrzegając grymas na twarzy Andreasa.
- Na początku bardzo nie chciałem przyjeżdżać, ale teraz naprawdę mi się tutaj podoba - wytłumaczył szybko - tylko wydaje mi się, że wolałbym jednak zamieszkać w przyszłości w jakimś dużym mieście, może nawet gdzieś za granicą -
- W sumie nie ważne jest gdzie się zamieszka, tylko z kim - dziewczyna uśmiechnęła się.
- Mądrze powiedziane - przytaknął, a Isabel uznała, że to jest właściwy moment, aby podpytać o jego relacje ze Stephanem, który mógł w każdej chwili wrócić. Wiedziała, że nie są razem, bo przyjaciel od razu by jej o tym powiedział, ale czuła, że coś jest na rzeczy i że musi pomóc Stephanowi, który potrafił zadbać o dobro wszystkich na około, ale zawsze przy tym zaniedbywał siebie.
- Mogę ci zadać jedno ważne pytanie? - Isabel nie miała zamiaru bawić się w subtelności.
- Śmiało - zachęcił ją Andreas.
- Czy między tobą, a Stephanem jest coś więcej? - zapytała, a blondyn zakrztusił się, słysząc to.
- Skąd w ogóle ten pomysł? - powiedział, a Isabel poczuła lekkie zakłopotanie.
- Wiesz... - przerwała na moment - tak świetnie się ze sobą dogadujecie, że pomyślałam, że może coś jest między wami. Stephan od ostatniego zerwania z chłopakiem ciągle jest sam, a jest cudownym facetem i zasłużył na to, żeby wreszcie znaleźć kogoś, kto go naprawdę doceni - dokończyła.
- Czekaj, chcesz powiedzieć, że Stephan woli chłopaków? - zapytał zdumiony Andreas.
Nie zastanawiał się nad tym wcześniej, ale zaskoczyła go ta wiadomość.
- Nie wiedziałeś? - teraz to Isabel nie kryła zdziwienia.
- Nie.. - powiedział zmieszany.
- Słuchaj, przepraszam. To nie ode mnie powinieneś się dowiedzieć, proszę cię, nie mów nic Stephanowi. On na pewno sam ci to powie, kiedy poczuje, że jest gotowy - poprosiła - mam nadzieję, że nie przeszkadza ci jego orientacja - dodała, kiedy nie doczekała się od Andreasa żadnej rekacji.
- Absolutnie - zapewnił szybko - po prostu jestem zaskoczony - wyjaśnił, chociaż wewnątrz czuł się mocno zmieszany.
Nie wiedział, co ma o tym myśleć. Bardzo lubił Stephana i to, że podobali mu się chłopacy, w ogóle mu nie przeszkadzało, ale Isabel uświadomiła mu, że dla osób z zewnątrz ich relacja wyglądała na coś więcej, a przecież on był w stu procentach heteroseksualny i nie chciał, żeby ludzie odbierali go inaczej. Wystraszył się też tego, że Stephan mógłby coś do niego czuć. To na pewno wpłynęłoby na ich dotychczasową relację.
- Jestem - Andreas podskoczył, kiedy Stephan niespodziewanie naszedł go od tyłu.
- Skąd ty się tu wziąłeś? - zapytał blondyn - przed chwilą stałeś na tarasie -
- Magia - Stephan zaśmiał się, siadając między swoimi przyjaciółmi.
Pomimo upływu godzin i tego, że na dworze było już ciemno, zabawa trwała w najlepsze. Jedynie Andreas przez cały czas trzymał się na uboczu. Nie potrafił przestać myśleć o tym, o czym powiedziała mu Isabel.
Przez to wszystko zaczął trzymać Stephana na dystans, co ten od razu zauważył, ale nie wiedział, co jest przyczyną dziwnego zachowania przyjaciela. Próbował tego dociec, ale bezskutecznie.
W końcu więc postanowił zostawić mu trochę przestrzeni, a sam dołączył do Karla, który porwał go do tańca. Andreas obserwując to wszystko z boku, w pewnym momencie poczuł ukłucie zazdrości. Stephan bawił się w najlepsze z brunetem, a on przyglądając się im, zastanawiał się, dlaczego aż tak bardzo mu to przeszkadza. Był przyzwyczajony, że każdą wolną chwilę w ciągu ostatnich tygodni spędzał właśnie ze Stephanem, a teraz chłopak nie poświęcał mu już tyle uwagi co zwykle i chyba właśnie to najbardziej mu doskwierało.
Blondyn spojrzał na zegarek. Dochodziła północ. Uznał, że najlepiej będzie, jeżeli wróci już do domu, bo i tak nie miał nastroju do zabawy. Postanowił wymknąć się tak, aby pozostać niezauważonym przez Stephana, nie chciał psuć mu imprezy swoim złym humorem.
Podszedł do kilku osób, aby się pożegnać i wytłumaczył im, że nie najlepiej się czuje.
Kiedy był przy drzwiach, usłyszał głos przyjaciela i już wiedział, że jego plan się nie udał.
- Andreas, wychodzisz? - Stephan nie krył zdziwienia. Widział, że chłopak jest dziś jakiś nieswój i że niezbyt dobrze się bawi, ale nie wiedział z czego to wynika.
- Tak, źle się czuję - skłamał.
- Ale co się dzieje? I dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - zapytał szatyn, zbliżając się do Andreasa.
- Głowa mnie boli i trochę mi słabo - wyjaśnił - a nie powiedziałem ci nic, bo widziałem, że dobrze się bawisz i nie chciałem ci przerywać - posłał Stephanowi uśmiech, chcąc go w ten sposób przekonać do swojej wersji.
- Okej, zaczekaj chwilę. Pożegnam się szybko z wszystkimi i odprowadzę cię - powiedział i już chciał wyjść do ogrodu, ale zatrzymał go głos przyjaciela.
- No co ty. Po to chciałem się wymknąć bez twojej wiedzy, żebyś tego nie robił - zaprotestował.
- Myślisz, że pozwolę iść ci samemu, kiedy źle się czujesz? - zapytał i pokręcił głową, nie dowierzając w upór Andreasa.
- Tak.. - wzruszył ramionami i wyszedł szybko, mając nadzieję, że Stephan nie pójdzie za nim. Czuł, że zachowuje się okropnie, ale kiedy chłopak nie poświęcał mu tyle uwagi co zwykle i zamiast tego bawił się z Karlem, dobry nastrój momentalnie z niego wyparował.
Chciał teraz zostać sam i przemyśleć, co dokładnie się z nim dzieje, bo kompletnie tego nie rozumiał.
Niestety już po chwili przekonał się, że Stephan nie poddaje się tak łatwo. Chłopak dogonił go i obiął ramieniem.
- I tak cię odprowadzę - posłał mu ciepły uśmiech, który sprawił, że blondyn poczuł, jak dreszcz przemyka przez jego ciało.
- Ale ty jesteś uparty - westchnął.
- Może, ale takiego mnie lubisz - zaśmiał się.
- Uwielbiam - mruknął Andreas, a Stephan wyszczerzył się jeszcze bardziej.
Pomimo krótkiej znajomości czuł się bardzo przywiązany do chłopaka i cieszył się, że on również jest dla niego ważny.
Druga powrotna zajęła im trochę więcej czasu. Andreas nie był zbyt rozmowny, więc szli w ciszy. Kiedy dotarli na miejsce, Stephan uparł się, że odprowadzi go prosto do łóżka.
Chciał mieć pewność, że blondynowi nic się nie stanie i nie zwracał uwagi na jego zapewnienia, że czuje się już lepiej. Był środek nocy, więc po cichu udali się do sypialni, starając się przy tym, aby nie obudzić Anny i Heinza. Andreas od razu opadł na łóżko, ciężko wzdychając.
- Mam dość, jutro się umyję i przebiorę, teraz idę spać - oświadczył, zakrywając się kołdrą.
- Przynieść ci może coś do picia? Albo jakieś leki przeciwbólowe? - zaproponował Stephan.
- Naprawdę nie trzeba, ale dziękuje ci za wszystko - powiedział, wdzięcznym głosem.
- Okej - rzucił, podchodząc do blondyna, leżącego w łóżku i przykrywając go dodatkowo kocem - mam już pewność, że nic ci nie grozi, więc mogę iść z czystym sumieniem do domu -
- Nie wracasz na imprezę? - zdziwił się Andreas.
- Nie, ale rano przyjdę sprawdzić jak się czujesz - powiedział, otwierając drzwi - dobranoc - pożegnał się i wyszedł, posyłając blondynowi ostatni tej nocy uśmiech.
Andreas schował głowę pod kołdrę i wziął głęboki wdech.
- Co się ze mną dzieje - wymruczał do siebie. Czuł się naprawdę dziwnie. Z jednej strony ta wiadomość o orientacji Stephana i myśl z tyłu głowy, że może mu się podobać, ale z drugiej, kiedy zobaczył go bawiącego się z Karlem, poczuł, że jest zazdrosny i nie podobał mu się widok szatyna w objęciach kogoś innego.
- Po prostu nie poświęcał mi tyle czasu co zwykle i dlatego mi to przeszkadzało - pomyślał głośno, próbując się do tej wersji przekonać - chyba zaczynam wariować, skoro gadam do siebie - westchnął i zamknął oczy z nadzieją, że zaśnie jak najszybciej.

CZYTASZ
The boy next door | Lellinger
FanfictionWreszcie nadchodzą upragnione wakacje. Niestety plany Andreasa zostają pokrzyżowane przez rodziców, którzy postanawiają wysłać go na całe dwa miesiące do babci, mieszkającej w niewielkim miasteczku na drugim końcu Niemiec. Andreas jest wściekły i cz...