Heinz leżał w szpitalu już od tygodnia, a Andreas i Anna byli przy nim właściwie przez cały czas. Stephan także odwiedzał ich w każdej wolnej chwili i wspierał rodzinę, za co Wellingerowie byli mu bardzo wdzięczni.
Do Rothenburga chciał przyjechać tata Andreasa, która, gdy dowiedział się o zawale swojego taty, był przerażon, ale stan staruszka zaczął się szybko poprawiać i synowi udało się przekonać go, że nie ma sensu jechać na drugi koniec kraju, kiedy on i babcia i tak bardzo dbają o dziadka i niczego mu nie brakuje.
Andreas codziennie rozmawiał przez telefon z Richardem, który był teraz na obozie w Hiszpanii. Z jednej strony bolało go to, że nie ma go tam razem z nim, ale z drugiej cieszył się szczęściem przyjaciela.
Niestety kontakt blondyna z Leoni uległ pogorszeniu. Dziewczyna od wyjazdu na wakacje przestała w ogóle się nim interesować, świetnie bawiła się na wyjeździe i Andreas nie miał jej tego za złe, ale czuł się rozczarowany brakiem jakiegokolwiek zainteresowania z jej strony, tym bardziej w takim momencie. Zaczął zastanawiać się, czy aby na pewno tak bardzo mu na niej zależy, czy nie było to jedynie chwilowe zauroczenie.
Przez sytuację z Leoni i chorobę dziadka był to dla niego naprawdę trudny czas, ciągle miał kiepski humor, nawet mimo tego, że Stephan cały czas był obok, co normalnie od razu przyprawiało go o uśmiech na twarzy.
Któregoś dnia Anna uznała, że ma dosyć patrzenia na smutnego wnuka i postanowiła zareagować. Kiedy ten siedział na kanapie otulony kocem, z Felixem na kolanach i wielką paczką chipsów, oglądając jakiś teleturniej, kobieta podeszła do niego i pełna zapału przedstawiła plany na najbliższych kilka godzin.
- Koniec tego obijania. Zabieram cię na wycieczkę - ogłosiła uśmiechnięta - masz dwadzieścia minut, żeby się przygotować, a potem wychodzimy -
- Co? - Andreas nie krył zdziwienia - nie mam ochoty nigdzie wychodzić - powiedział, zakrywając twarz dłońmi.
- Nie mogę patrzeć, jak się tak dołujesz. Masz wakacje, nie możesz ciągle siedzieć w domu albo w szpitalu. Musisz się wreszcie ruszyć. Będzie fajnie, zobaczysz - zachęciła go Anna.
Andreas westchnął w odpowiedzi, nie mając ochoty gdziekolwiek iść, ale skoro babci tak zależało, nie mógł jej odmówić. Obudził Felixa, który od razu zaskoczył z jego kolan, a następnie udał się na górę, żeby się przebrać. Stanął na moment przed lustrem i wystraszył się, widząc własne odbicie. Okropnie zaniedbał się przez ostatnie dni i zdawał sobie z tego sprawę, ale nie sądził, że może być aż tak źle.
Opłukał twarz zimną wodą i szybko poprawił roztrzepane na wszystkie strony włosy. Następnie zmienił koszulkę.
Zszedł na dół i wyszedł przed dom, gdzie usiadł na schodach, czekając na babcię. Ta pojawiła się już po kilku minutach, ubrana w wielki kapelusz i okulary przeciwsłoneczne.
- Gotowy? - zapytała rozpromieniona.
- Bardziej już nie będę - oznajmił, wstając - dokąd idziemy? - dopytał.
- Niespodzianka - powiedziała, po czym ruszyła przed siebie, a Andreas posłusznie podążył za nią.
Jak się okazało, niełatwo było dotrzymać kroku żwawej staruszce, która narzuciła bardzo szybkie tempo. Do centrum dotarli w piętnaście minut, gdzie normalnie zajmowało to Andreasowi co najmniej pół godziny.
Kiedy dotarli na miejsce, babcia prowadząc wnuka przez zawiłe uliczki, zabrała go do uroczej kawiarenki na rogu jednej z nich. Blondyn był zaskoczony, babcia zapowiedziała mu, że zabierze go w wyjątkowe dla niej miejsce i spodziewał się czegoś więcej niż, jak mu się początkowo zdało, zwykłej restauracji.
- Dlaczego akurat tutaj? - zapytał zaciekawiony, kiedy zajęli swoje miejsca.
- Mówiłam już, że to bardzo ważne dla mnie miejsce - zaczęła, ale przerwała, gdy podszedł do nich kelner - to tutaj poznałam twojego dziadka - dokończyła, po złożeniu zamówienia.
- Naprawdę? Opowiedz mi o tym - chłopak ożywił się od razu. Dopiero teraz zdał sobie bowiem sprawę z tego, że nigdy wcześniej nie słyszał tej historii.
- Dziadek pracował tutaj jako kelner, ja byłam wtedy w twoim wieku. Po zajęciach w szkole razem z przyjaciółką postanowiłyśmy iść coś zjeść i błądząc między uliczkami, trafiłyśmy do tej restauracji. Pamiętam, kiedy Heinz podszedł do nas, żeby przyjąć zamówienie... - przerwała na moment, wspominając z szerokim uśmiechem na twarzy dzień, w którym poznała swojego męża.
- Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? - Andreasa zaciekawiła opowieść o tym, jak poznali się jego dziadkowie.
- Właściwie to tak, chociaż twój dziadek nie popisał się w pierwszej chwili. Wylał na mnie sok, który zamówiłam, ale jak później tłumaczył, zrobił to, bo odkąd mnie zobaczył, nie mógł się uspokoić i ręce trzęsły mu się z nerwów - zaśmiała się.
- A skąd wiedziałaś, że to jest to? - dopytał, samemu mając od dłuższego czasu problem, z określeniem tego co i do kogo tak naprawdę czuje.
- Po prostu. Kiedy spotkasz właściwą osobę, sam poczujesz coś wyjątkowego, co sprawi, że będziesz pewien swoich uczuć - wyjaśniła Anna, przyglądając się uważnie wnukowi. Od jakiegoś czasu chciała podjąć z nim pewien temat i w dużej mierze właśnie dlatego dzisiaj go tutaj zabrała. Uznała, że to odpowiedni moment, aby porozmawiać z nim o jego uczuciach - a co z tą dziewczyną, o której nam opowiadałeś? Jak jej było? -
- Leoni - Andreas skrzywił się, kiedy babcia o niej wspomniała. Nie wiedział już, co do niej czuje i nie za bardzo chciał o tym rozmawiać - sam nie wiem, wydawało mi się, że jestem w niej zakochany, ale teraz myślę, że to mogło być jedynie chwilowe zauroczenie i chyba mi już przeszło... -
- I to cię tak trapi? - Anna czuła, że za dziwnym zachowaniem wnuka stoi coś więcej.
- Właściwie to nie. Jest jedna rzecz, a właściwie osoba... - zawahał się przez chwilę, nie będąc pewnym, czy chce o tym rozmawiać - wydaje mi się, że zakochałem się w kimś innym, ale nie wiem, czy naprawdę coś czuję, czy tak jak z Leoni, to tylko przelotne zauroczenie - powiedział w końcu.
- A jak się czujesz przy tej osobie? - zapytała staruszka.
- Inaczej... serce bije mi jak oszalałe, kiedy mnie dotyka albo na mnie patrzy mam ciarki, uwielbiam, kiedy spędzamy razem czas i to, że potrafi poprawić mi humor w kilka minut - przyznał nieśmiało.
- A więc się zakochałeś - babcia uśmiechnęła się na myśl, że jej wnuczek dorasta.
- To nie takie proste - Andreas bał przyznać się babci i samemu sobie, że podoba mu się Stephan.
Do tej pory był pewien swojej orientacji, ale w momencie, w którym pierwszy raz spotkał chłopaka, wszystko się zmieniło i przerażało go to. Zapierał się rękoma i nogami, nie chcąc przyznać przed sobą, że może podobać mu się chłopak, obawiał się też tego, jak na taką wiadomość mogliby zareagować jego najbliżsi.
- A co jest w tym skomplikowanego? Wszystko to o czym powiedziałeś, wskazuje, że zakochałeś się i szkoda marnować życie na jakieś podchody. Powinieneś iść do niej w tym momencie... - powiedziała, ale widząc zmieszanie wnuka szybko dodała - no chyba, że to jest on -
- Skąd ten pomysł? - Andreas zaśmiał się nerwowo.
- Wiesz, że to nic złego? Weźmy takiego Stephanka, woli chłopców i patrz na jakiego cudownego człowieka wyrósł - staruszka uśmiechnęła się, a jej wnuk poczuł się zbity z tropu.
- Wiesz o orientacji Stephana? - zdziwił się nie tylko tym, że babcia wiedziała, ale też tym z jakim spokojem o tym mówiła, jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz na świecie, co dla Andreasa w tamtym momencie zdecydowanie nie było taką oczywistą sprawą.
- No tak, jest dla mnie jak drugi wnuk, więc wiem o nim wszystko. To cudowny chłopiec i tak sobie myślę, że pasowalibyście do siebie. Jest taki mądry, zabawny i przystojny, nieprawdaż? - kobieta od dawna wiedziała o orientacji Stephana i po cichu miała nawet nadzieję, że mógłby się on związać z jej wnukiem.
Czuła, że stworzyliby razem idealną parę, już na pierwszy rzut oka widać było, że są dla siebie stworzeni.
- Babciu, Stephan jest mądry, zabawny i przystojny, to fakt, ale mi podobają się dziewczyny - Andreas spanikował i postanowił wyprzeć się swoich uczuć przy Annie - jesteśmy tylko przyjaciółmi - dodał zdenerwowany.
- Dobrze, jak tam wolisz - westchnęła w odpowiedzi, wiedząc, że nie warto dyskutować z wnukiem, który był dokładnie taki sam jak jego tata i chociaż dobrze wiedział, że jest tak jak powiedziała, to do niczego się nie przyzna, a przynajmniej nie teraz.
Po zjedzonym posiłku, już nieco spokojniejszym tempem, Andreas i Anna wrócili do domu, gdzie czekał na nich wyraźnie zniecierpliwiony, domagający się spaceru Felix. Blondyn szybko ubrał mu szelki i zabrał go do parku.
Oczywiście, tradcyją stało się już, że za każdym razem, kiedy się tam udawał, wpadał na Stephana. Tak stało się i tym razem.
- To już się robi nudne - oboje zaśmiali się, kiedy wpadli na siebie na jednej z wielu ścieżek, prowadzących przez park.
- W sumie dobrze, że cię widzę, bo mam do ciebie sprawę - powiedział uśmiechnięty jak zwykle Stephan - jutro jadę ze znajomymi na cały dzień na plażę, no wiesz, z tymi, którzy byli na ognisku i pomyślałem, że może chciałbyś jechać z nami, będzie fajnie - zapewnił.
- Bardzo bym chciał, ale dziadek... - nie zdążył dokończyć, bo szatyn od razu mu przerwał.
- Heinzowi nic się nie stanie, jeżeli raz do niego nie przyjdziesz, a tobie przyda się chwila wytchnienia. Poza tym jestem przekonany, że Anna świetnie poradzi sobie sama - powiedział, mając nadzieję, że uda mu się przekonać chłopaka do wspólnego wypadu. Ostatnio jego przyjaciel miał mnóstwo powodów do zmartwień i bardzo chciał pomóc mu się trochę zrelaksować.
Andreas z jednej strony bardzo chciał spędzić cały dzień ze Stephanem, ale z drugiej obawiał się jego obecności, bo im więcej czasu z nim spędzał, tym bardziej upewniał się, że może coś do niego czuć. W końcu jednak zebrał się na odwagę i postanowił, że musi przezwyciężyć strach.
- W takim razie chętnie pojadę z wami jutro na plażę - powiedział mimo wielu obaw.
CZYTASZ
The boy next door | Lellinger
Hayran KurguWreszcie nadchodzą upragnione wakacje. Niestety plany Andreasa zostają pokrzyżowane przez rodziców, którzy postanawiają wysłać go na całe dwa miesiące do babci, mieszkającej w niewielkim miasteczku na drugim końcu Niemiec. Andreas jest wściekły i cz...