10.

617 84 3
                                        

Z samego rana Andreas i Stephan razem z grupą znajomych wybrali się na plażę. Ostatnio wszyscy mieli sporo na głowie i chcieli w końcu spędzić trochę czasu razem. Plan był prosty, mieli odpocząć i dobrze się bawić.
Pogoda od początku im dopisywała, słońce świeciło w najlepsze, a temperatura, mimo wczesnej godziny, była bardzo wysoka.
Dojazd nad morze zajął niecałe pół godziny. Andreas pojechał razem ze Stephanem, Karlem i Isabel samochodem szatyna, a na miejscu dołączyło do nich jeszcze kilka osób, które przyjechały drugim autem.
Na plaży znaleźli miejsce oddalone od znajdującej się już tam grupki turystów, gdzie rozłożyli ręczniki i koce. Postanowili nie tracić czasu i od razu pobiegli w stronę wody, aby się wykąpać. Bawili się w najlepsze przez kolejnych kilka godzin. Pływali, nurkowali, grali w piłkę plażową i opalali się.
Andreas czuł się wśród przyjaciół Stephana bardzo swobodnie, jakby sam był członkiem tej grupy od wielu lat. Cieszył się, bo nie sądził, że z tych wakacji przywiezie tyle nowych znajomości i świetnych wspomnień. Zaczął nawet żałować, że został mu w Rothenburgu jedynie miesiąc, nie wyobrażał sobie, że nie będzie widywał się już codziennie ze Stephanem, bardzo przyzwyczaił się też do obecności dziadków i Felixa, dlatego chciał wykorzystać jak najlepiej czas, który mu tutaj został.
W pewnym momencie zmęczony wodnym szaleństwem Andreas postanowił trochę odpocząć. Położył się na swoim ręczniku i przez chwilę obserwował znajomych, którzy byli jeszcze w wodzie, ale przede wszystkim Stephana, który w tych okolicznościach wyglądał obłędnie. Blondyn był pod dużym wrażenie tego, jak umięśniony jest chłopak, poza tym mokra grzywka opadająca na czoło i szeroki jak zawsze uśmiech dodatkowo dodawały mu uroku.
Andreas czuł, że mógłby wpatrywać się w niego przez cały dzień, ale w pewnym momencie z zamyślenia wyrwał go dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko wygrzebał telefon z torby i spojrzał na ekran urządzenia.
Wiadomość była od Richarda, który napisał, że jest mu przykro, ale musi mu o czymś powiedzieć. Andreas nie rozumiał o co chodzi przyjacielowi, ale ten po chwili wysłał zdjęcie, na którym znajdowała się Leoni, całująca się z jakimś chłopakiem. Chwilę później telefon Andreasa znowu się odezwał, tym razem Richard postanowił do niego zadzwonić. Blondyn odebrał bez zastanowienia.
- Przepraszam, ale musisz o tym wiedzieć - brunet nie czekał, na reakcję przyjaciela - słuchaj, ona nie jest ciebie warta. Od początku wyjazdu ciągle się za kimś ugania, ale nie przejmuj się nią, znajdziesz sobie kogoś o wiele lepszego... - mówił jak najęty, ale w końcu Andreas zdecydował się mu przerwać.
- Właściwie to.. nie ruszyło mnie to jakoś - powiedział, sam dziwiąc się sobie, jak bardzo obeszła go ta informacja - wiesz, dużo się ostatnio wydarzyło i zrozumiałem, że w ogóle do siebie nie pasujemy - dodał.
- Co? - zapytał zaskoczony Richard - od tygodnia zastanawiam się, jak ci o tym powiedzieć, żebyś się nie załamał, a ty wyskakujesz mi z czymś takim? - niemal wykrzyczał - wykończysz mnie
- westchnął.
- No przepraszam, sam nie do końca wiem, co dzieje się ostatnio w moim życiu - próbował wytłumaczyć się Andreas.
- Wiesz, że możesz mi ufać i o wszystkim powiedzieć? - brunet chciał nakłonić przyjaciela do szczerej rozmowy, zależało mu na jego szczęściu, a czuł, że coś go trapi.
- Wiem Richi, zdaję sobie z tego doskonale sprawę, ale chyba nie jestem gotowy, żeby na razie z kimkolwiek o tym porozmawiać, przepraszam - Andreasowi było głupio, że ma tajemnice przed swoim najlepszym przyjacielem, ale nie miał dość odwagi, aby zdobyć się na szczerą rozmowę z nim.
Bał się przyznać przed samym sobą, do tego co może czuć, a co dopiero przed kimś.
- Okej, nie będę naciskał - Richard wiedział, że kiedy blondyn poczuje się gotowy, sam mu o wszystkim powie.
- Dziękuję, muszę kończyć, zadzwonię wieczorem. Baw się dobrze w tej pięknej Hiszpanii - powiedział i uśmiechnął się. Był naprawdę szczęśliwy, że ma takiego przyjaciela.
- Ty też baw się dobrze i dzwoń, jakby coś się działo - rzucił brunet, po czym rozłączył się.
Andreas jeszcze przez chwilę wpatrywał się w zdjęcie Leoni z wysokim i całkiem przystojnym szatynem. Z lekkością stwierdził, że nie robi to na nim żadnego wrażenia. Wręcz poczuł ulgę na myśl, że nic go już z nią nie łączy i może się teraz skupić na innych dręczących go sprawach.
Nagle na swoich plecach poczuł krople zimnej wody. Spojrzał do tyłu i zobaczył uśmiechniętego od ucha do ucha Stephana.
- Co tam? Opalasz się? Chodź do nas do wody - powiedział radosnym głosem.
Uwielbiał takie dni jak ten, kiedy cały dzień spędzał z przyjaciółmi na dworze przy pięknej pogodzie. Czuł się jak ryba w wodzie i najchętniej w ogóle by z niej nie wychodził, ale chciał, żeby Andreas dołączył do niego, bo tylko jego obecności brakowało mu do pełni szczęścia.
- Dołączę do was później, zgłodniałem i chyba pójdę kupić sobie gofra z górą bitej śmietany - Andreas posłał szatynowi uśmiech i zaczął szukać portfela w torbie.
- Podoba mi się ten pomysł, idę z tobą, też chcę gofra - Stephan zaśmiał się i pomógł przyjacielowi wstać.
Razem udali się do budki z goframi, która znajdowała się kilkaset metrów dalej przy bramie wejściowej. Kiedy w końcu zdecydowali się na to, jakie gofry zamówić, Stephan podszedł do sprzedawcy, żeby złożyć zamówienie, a Andreas usiadł przy jednym z kilku stolików, który oddalony był od budki z jedzeniem o kilka metrów.
- Dwa gofry z bitą śmietaną i owocami - powiedział szatyn, posyłając chłopakowi stojącemu za kasą przepiękny uśmiech.
- Już się robi - brunet wyszczerzył się w odpowiedzi, ukazując rząd idelanie białych zębów - mam nadzieję, że będą smakować - podał mu zamówienie, równocześnie puszczając do niego oczko - tak w ogóle jestem David - przedstawił się.
- Stephan - odpowiedział szatyn, czując jak się rumieni, bo chłopak stojący na przeciwko, ewidentnie go podrywał - przepraszam, ale muszę już iść - zaśmiał się nerwowo i odwrócił.
Podszedł do Andreasa i położył przed nim talerz. Gofry jedli przez następnych kilka minut. Stephan opowiadał jakąś historię, a blondyn w tym czasie przyglądał się uważnie chłopakowi, który sprzedawał jedzenie w budce.
Nie podobało mu się to, jak ten patrzy na szatyna. Denerwowało go też, że ciągle zerkał w ich stronę. Czuł, że Stephan mu się spodobał i z przerażeniem stwierdził, że był z tego powodu bardziej niż zazdrosny.
Kiedy zobaczył zdjęcie Leoni, która całowała się z jakimś chłopakiem, zamiast poczuć złość, zazdrość, czy rozczarowanie, poczuł ulgę, ale kiedy widział jak wysoki, całkiem przystojny brunet przygląda się Stephanowi z dziwnym błyskiem w oku, poczuł, że nie może pozwolić, aby ten bezkarnie wpatrywał się w niego lub co więcej, żeby go podrywał.
- Chodźmy stąd, Isabel i cała reszta pewnie zastanawiają się gdzie nas wcieło - zaproponował, kiedy tylko zjedli, chcąc jak najszybciej stąd odejść.
- Okej, tylko wyrzucę talerze - powiedział Stephan, biorąc papierowe naczynia.
Podszedł do śmietnika, stojącego obok budki, aby je wyrzucić, a David postanowił wykorzystać to i podszedł do niego.
- Mam nadzieję, że się odezwiesz - wymruczał mu do ucha, wciskając przy tym karteczkę do jego ręki. Nie czekając na rekację szatyna, wrócił na stanowisko pracy.
Zaskoczony Stephan natomiast wrócił do Andreasa, który czuł, jak gotuje się od środka.
- Czy on dał ci swój numer? - zaśmiał się, nie chcąc pokazać, że go to ruszyło.
- Tak - zawtórował mu.
- I masz zamiar się z nim umówić czy coś? - zapytał w drodze do ich miejsca na plaży.
- Nie wiem - Stephan wzruszył ramionami - był całkiem przystojny, ale trochę przeraża mnie jego bezpośredniość - wyjaśnił, chowając karteczkę z numerem do portfela.
Andreas w duchu miał nadzieję, że przyjaciel mimo wszystko tego nie zrobi i że szybko zapomni o chłopaku z plaży.
Kiedy wrócili na swoje miejsce, zastali tam Isabel, która ze spokojem opalała się na leżaku i popijała sok, obserwując przy tym Karla, Constantina, Markusa i Lene, którzy najwyraźniej się o coś kłócili.
- Co jest grane? - zapytał Stephan.
- Dobrze, że jesteście. Chcemy zagrać mały meczyk, ale nie idzie nam dzielenie się na drużyny - oznajmił Karl.
- Ja chyba sobie odpuszczę - powiedział szybko Andreas i położył się na drugim leżaku obok Isabel.
- Na pewno? - zapytał zawiedzionym głosem Stephan.
- Tak, ale będę ci kibicował - zapewnił, zaciskając kciuki i pokazując to Stephanowi.
Grupa przyjaciół przez chwilę sprzeczała się jeszcze o to, jak powinni się podzielić, ale w końcu udało im się to zrobić i rozpoczeli mecz.
Andreas przez cały ten czas rozmyślał intensywnie nad dzisiejszym dniem i w ogóle nie słuchał tego co mówiła do niego dziewczyna, siedząca obok. Isabel chyba w końcu zauważyła, że blondyn nie zwraca na nią uwagi, bo przestała się odzywać i skoncentrowała się na grze przyjaciół.
Tym czasem Andreas bił się z własnymi myślami, nie wiedząc, co powinien zrobić. Dzisiejszy dzień upewnił go w przekonaniu, że Stephan nie jest mu obojętny, a David dodatkowo uświadomił mu, że musi z tym coś jak najszybciej zrobić, bo inaczej zwariuje.
Z jednej strony nie chciał przyznać się do tego, że podoba mu się inny chłopak, bał się reakcji swoich rodziców i przyjaciół oraz tego jak mogłoby to wpłynąć na jego dotychczasowe życie, ale z drugiej widok Stephana, który był podrywany przez Davida, sprawił, że chciał znaleźć się na miejscu bruneta i być jedynym, któremu szatyn będzie posyłał swoje piękne uśmiechy, mówił o wszystkim i ufał w stu procentach.
- Cholera, ja naprawdę się zakochałem - wymruczał pod nosem.
- Co ty tam mówisz? - zapytała Isabel.
- Mówię tylko, że Karl nie umie zagrywać - powiedział, na co oboje się zaśmiali, ale wewnętrznie Andreas czuł jak strach i niepewność przejmują kontrolę nad jego ciałem.

***
Rozdział pisany na szybko. Jestem zmęczona, więc ewentualne błędy poprawię jutro, ale mam nadzieję, że póki co da się to jakoś czytać.
Przepraszam tych, którzy czekają na kolejne rozdziały, ale ostatnio mam tyle na głowie, że jeden rozdział tygodniowo to max na co mogę sobie na razie pozwolić : ' (

The boy next door | Lellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz