Stephan od razu po przebudzeniu zerwał się z łóżka, z zamiarem udania się do Andreasa i sprawdzenia jak czuje się chłopak. W razie konieczności był gotowy, aby zaciągnąć go do lekarza i nawet jeśli ten stawiałby opór, to wspólnie z Anną na pewno by sobie z nim poradzili. Ubrał się, zjadł szybkie śniadanie i wyszedł z domu, kierując się do budynku na przeciwko. Przebiegł przez ulicę i uśmiechnął się do Heinza, który siedział na tarasie, czytając gazetę i popijając herbatę.
- Dzień dobry - powiedział, stając obok mężczyzny - Andreas już wstał? -
- Jakie już? - zaśmiał się staruszek - jest dwunasta, najwyższa pora, żeby wstać i czerpać radość z tego pięknego dnia. Weź ty go może gdzieś wyciągnij -
- Zobaczę, co da się zrobić - powiedział, po czym otworzył drzwi i wszedł do środka.
Najpierw skierował się do kuchni, żeby przywitać się z Anną, a następnie pobiegł do góry. Ostrożnie uchylił drzwi od sypialni blondyna i widząc, że ten dalej śpi, najciszej jak potrafił, wślizgnął się do pokoju.
Usiadł na skraju łóżka i już chciał go obudzić, ale powstrzymał się na moment i przyjrzał mu się dokładnie. Andreas wyglądał naprawdę uroczo, kiedy spał. Kosmyk włosów opadający na twarz, lekko rozchylone usta i zmarszczony nos jedynie dodawały mu uroku. Stephan miał ochotę wpatrywać się w niego w nieskończoność.
W końcu jednak musiał przerwać ową czynność. Położył dłoń na ramieniu Andreasa i delikatnie nim potrząsnął.
- Wstawaj śpiąca królewno - powiedział ściszonym głosem. W odpowiedzi usłyszał jedynie niezadowolone jęknięcie - ominęło nas poranne bieganie - dodał, czekając na jakąkokwiek rekację ze strony chłopaka.
- Jakoś to przeżyję - powiedział w poduszkę.
- Jest dwunasta, najwyższa pora wstać - zachęcił go.
- Jak to? - mruknął Andreas, przewracając się na drugi bok - chyba nigdy nie spałem tak długo - westchnął, podnosząc się ospale do pozycji siedzącej.
- Czujesz się już lepiej? - Stephan nie chciał być natrętny, ale martwił się o przyjaciela.
- Tak, naprawdę jest już dobrze - powiedział, ale dalej męczyło go to, co usłyszał dzień wcześniej od Isabel i postanowił, że musi to od razu wyjaśnić - mogę cię o coś zapytać? - przesunął się, robiąc więcej miejsca Stephanowi.
- Jasne - uśmiechnął się zachęcająco.
- Czy to prawda, że jesteś gejem? - zapytał, nerwowo drapiąc się po karku.
Szatyn słysząc to pytanie, zmarszczył brwi.
- Skąd o tym wiesz? - wyszeptał.
- To nieważne. Po prostu.. powiedz mi czy to prawda -
- Tak. Podobają mi się faceci - stwierdził krótko - czy to zmienia coś między nami? - Stephan bał się, że odstraszy tym wyznaniem Andreasa. Owszem, chłopak bardzo mu się podobał, ale wiedział jakiej ten jest orientacji i chciał się z nim tylko przyjaźnić, nie oczekiwał niczego więcej.
- Wydaje mi się, że nie - powiedział po chwili ciszy Andreas - po prostu chciałem to wyjaśnić - dodał mimo wielu wątpliwiści.
Zbyt lubił Stephana, żeby jego orientacja mogła wpłynąć na ich znajomość, chociaż obawiał się, że może mu się spodobać, co z pewnością wpłynęłoby na ich przyjaźń.
- To dobrze - szatyn zawahał się, nie będąc pewnym, czy wyznanie chłopaka jest szczere.
- Może wyszlibyśmy gdzieś na miasto? - zaproponował Andreas, chcąc zmienić niezręczny dla obojga temat.
- Mam lepszy pomysł - uśmiechnął się w odpowiedzi szatyn - jesteś tu już prawie miesiąc, a my jeszcze nie byliśmy nad morzem. Co powiesz na małą wycieczkę? -
- Myślę, że to świetny pomysł - powiedział, wstając z łóżka.
W ten sposób, już pół godziny później, przyjaciele siedzieli w aucie w drodze nad morze. Stephan postanowił, że zabierze Andreasa na swoją ulubioną dziką plażę, która była jeszcze nieodkrytym przez turystów i znanym niewielu mieszkańcom miejscem, w którym panowały idealne warunki do tego, aby się wyciszyć i odpocząć z dala od wszystkich. Uwielbiał tam przychodzić, zwłaszcza kiedy miał zły humor. Nikogo do tej pory nie zabrał w to miejsce, ale czuł z Andreasem szczególną więź i uznał, że będzie pierwszą osobą, którą tutaj przyprowadzi.
- Jak czujesz się z tym, że już połowa wakacji za tobą? - zaśmiał się Stephan, zerkając na chwilę na blondyna, ale od razu z powrotem skoncentrował się na prowadzeniu auta.
- Dlaczego mi o tym przypominasz? - Andreas zrobił złą minę i udał obrażonego.
- A co, już nie chcesz wracać do domu? - powiedział z przekąsem, nawiązując do tego, jak na początku przyjaciel bardzo nie chciał przyjechać do Rothenburga.
- Wiesz, jakby się zastanowić, to wcale nie jest mi tutaj aż tak źle. Babcia dba, żebym nigdy nie był głodny, Felix zapewnia mi codzienną pobudkę, podobają mi się też popołudnia z dziadkiem i z kołem fortuny - zaczął wyliczać, ale przerwało mu chrząknięcie Stephana - no i oczywiście jesteś też ty - oboje się zaśmiali.
- We własnej osobie - skinął głową i uśmiechnął się szeroko - co ty byś beze mnie zrobił? -
- Bez ciebie na pewno nie byłoby nawet w połowie tak fajnie -
- Przewodnik po mieście, szofer, organizator rozrywki. Patrz, ile mam zalet - powiedział o sobie z uznaniem Stephan.
- Jesteś wielofunkcyjny - teraz to Andreas się zaśmiał - faktycznie masz mnóstwo zalet - dodał, ale po chwili pożałował, że powiedział to na głos.
- Na przykład? - zapytał szatyn, spoglądając wyczekująco na przyjaciela.
- No... - zaczął zmieszany - zawsze jesteś uśmiechnięty i bije od ciebie pozytywna energia. Od razu jak cię widzę, to mam lepszy humor - powiedział nieśmiało.
- Naprawdę? - Stephanowi zrobiło się miło.
Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, że ma taki wpływ na Andreasa - coś jeszcze? Lubię słuchać komplementów na swój temat - zaśmiał się.
- Jesteś bardzo opiekuńczy i pomocny, czasem trochę zbyt uparty... -
- Ej! Mówimy tylko o zaletach - przerwał przyjacielowi i skarcił go wzrokiem.
- Okej, okej. Chciałbym coś dodać, ale może lepiej nie - parsknął śmiechem, a Stephan mu zawtórował - jesteś też inteligentny, wiesz jak zbajerować staruszków - Andreas uśmiechnął się złośliwie.
- Dobra, starczy. Zastanów się na spokojnie, jutro cię o to znowu zapytam i liczę na nieco lepsze komplementy - powiedział stanowczym głosem.
- Co to za zadanie domowe? Mam wakacje - oburzył się Andreas.
- Wakacje wakacjami. Jutro chcę znać odpowiedź, albo powiem Annie, że wcale nie nosisz sweterków, które wysyła ci w każde święta - zagroził Stephan.
- No wiesz... - oboje wybuchneli gromkim śmiechem.
Przez resztę drogi dalej droczyli się ze sobą. Lubili to robić, a wspólnie spędzany czas dodatkowo wpędzał ich w radosny nastrój.
Po zaparkowaniu samochodu musieli dojść pieszo jeszcze kilka kilometrów, ale nie było to dla nich problemem. Przez całą drogę śmiali się i żartowali. Mieli naprawdę świetne humory.
Kiedy w końcu dotarli do celu, Andreas był zachwycony urokliwym miejscem.
Niewielka plaża skryta pomiędzy klifami robiła spore wrażenie. Lepszy od widoków był dla niego jedynie fakt, że jest tutaj sam ze Stephanem.
W ogóle nie rozumiał swoich uczuć, ale uwielbiał przebywać z chłopakiem tylko we dwoje, kiedy nikt im nie przeszkadzał i mogli skupić się na sobie nawzajem.
Na plaży spędzili ponad godzinę, bezskutecznie próbując zbudować zamek z piasku. Niestety nie mieli ani wiaderek, ani łopatek, więc od początku byli skazani na porażkę.
W trakcie wielu prób postawienia budowli z piasku, Andreas uważnie przyglądał się Stephanowi, który jak zwykle uśmiechnięty był od ucha do ucha, co tym bardziej sprawiało, że nie mógł oderwać od niego wzroku.
Kiedy szatyn siedział na ziemi, cały obsypany piaskiem, a kosmyki włosów opadały mu na rozpromienioną twarz, blondyna naszła myśl, że przyjaciel jest naprawdę przystojny.
Na początku patrzył się na niego jak w obrazek, ale po kilku chwilach skarcił się w głowie za swoje, jak uważał, dziwne i nienormalne zachowanie.
- Ogarnij się Andreas - mruknął do siebie pod nosem - Stephan jest tylko przyjacielem - próbował się przekonać przez cały czas.
W pewnym momencie zasugerował, że powinni już wracać, ale Stephan uparcie chciał zaczekać na zachód słońca. Początkowo Andreas nie rozumiał, dlaczego aż tak mu na tym zależy, ale kiedy niebo zaczęło nabierać różnych kolorowych odcieni, przestał się nad tym zastanawiać. Widok był naprawdę nieziemski, a on stał, wpatrując się w niego z otwartymi ustami.
- Mam jeszcze jedną propozycję - odezwał się Stephan, przyglądając się swojemu przyjacielowi - co powiesz na kąpiel w morzu? - posłał mu łobuzerski uśmiech.
- Brzmi kusząco, ale nie mamy strojów kąpielowych ani ręczników - Andreas jak zwykle starał się myśleć racjonalnie. Nigdy nie był zbyt spontaniczny.
- Nie szkodzi - powiedział Stephan, zdejmując koszulkę - jest z trzydzieści stopni, a jeżeli mimo to zmarzniesz, to mocno cię przytulę i ogrzeję w ten sposób - zaśmiał się i pobiegł w kierunku wody. Zatrzymał się dopiero, kiedy ta sięgała mu do pasa - dołączysz? - zawołał.
Andreas przez chwilę wpatrywał się zaskoczony w przyjaciela, a w głowie rozważał wszystkie za i przeciw. W końcu jednak podjął decyzję.
- Już idę - krzyknął i zdjął koszulkę, ruszając w kierunku Stephana.***
Pisane na szybko, ale mam nadzieję, że da się to jakoś czytać.

CZYTASZ
The boy next door | Lellinger
FanfictionWreszcie nadchodzą upragnione wakacje. Niestety plany Andreasa zostają pokrzyżowane przez rodziców, którzy postanawiają wysłać go na całe dwa miesiące do babci, mieszkającej w niewielkim miasteczku na drugim końcu Niemiec. Andreas jest wściekły i cz...