Ten poranek był zdecydowanie jednym z najtrudniejszych w życiu Andreasa.
Świadomość tego, że już za kilka godzin będzie na drugim końcu Niemiec, daleko od Stephana, dziadków i nowych przyjaciół, była dla niego bardzo przygnębiająca.
Jedynym pozytywnym elementem, jaki udało mu się znaleźć, był fakt, że znowu zobaczy Richarda, za którym naprawdę się stęsknił.
Z rodzicami od dawna nie miał zbyt dobrych relacji, więc wcale nie spieszył się z powrotem do domu, do wiecznych kłótni i pretensji o wszystko. Z dziadkami natomiast miał świetny kontakt, nie ograniczali go w żaden sposób i wiedział, że będzie mu ich brakować. To samo tyczyło się Isabel, Karla i reszty grupy, z którą bardzo się zżył, ale najbardziej bolało go to, że nie będzie już widział codziennie pięknego uśmiechu swojego chłopaka. Mogli rozmawiać przez kamerkę, pisać sms-y czy nawet listy, ale to nie było to samo. Andreas bał się, że nie przetrwają związku na odległość, że przez następny rok Stephan znajdzie sobie kogoś innego, kto będzie obok przez cały czas.
Sam był bardzo zdeterminowany i czuł, że zrobi wszystko, aby dali radę, ale wiedział, że przez rok wiele może się wydarzyć i wiele z tych rzeczy będzie niezależnych od nich.
Po śniadaniu, które zjedli w czwórkę, wszyscy załadowali się do samochodu Stephana i ruszyli w kierunku peronu.
Pożegnanie było jeszcze gorsze niż Andreas przewidywał. Kiedy pociąg wjechał na stację i blondyn po raz ostatni zwrócił się do dziadków i szatyna, rozpłakał się jak dziecko i długo nie mógł dojść do siebie.
- Trzymaj się skarbie i zadzwoń jak tylko dojedziesz - powiedział Stephan, mocno obejmując Andreasa. Po chwili odsunął się nieznacznie i start łzy, które spływały po jego twarzy - będzie dobrze, zobaczysz - uśmiechnął się pokrzepiająco, chociaż sam był bardzo smutny, ale starał się tego nie okazywać, bo wiedział, że tylko utrudniłoby im to rozstanie.
- Kocham cię - wyszeptał szatynowi do ucha Andreas, przytulając się do niego ostatni raz.
- Ja ciebie też - Stephan pocałował go i odsunął się, robiąc miejsce Annie i Heinzowi, którzy też chcieli pożegnać się z wnukiem.
- To były cudowne wakacje, dziękuję wam za wszystko - powiedział wdzięcznie.
- Cieszymy się, że ci się podobało. Może za rok znowu nas odwiedzisz? - zapytał dziadek.
- Nie może, a na pewno - odparł blondyn, obejmując staruszków.
Przed wejściem do pociągu skradł jeszcze jeden krótki pocałunek Stephanowi. Następnie wszedł do środka i udał się do swojego przedziału.
Tam od razu otworzył okno, przez które wyjrzał na zewnątrz.
- W plecaku masz kanapki, które zrobiłam ci na drogę. Mam nadzieję, że wystarczą, ale masz pieniądze, więc jakbyś był głodny, to koniecznie coś sobie dokup - rzuciła babcia, kiedy dostrzegła swojego wnuka.
- Spokojnie, raczej nie grozi mi śmierć głodowa - zaśmiał się z nadopiekuńczej kobiety - kocham was, będę tęsknić - krzyknął jeszcze, kiedy pociąg zaczął ruszać.
Gdy starcił Stephana, Anne i Heinza z oczu, zamknął okno i usadowił się wygodnie na swoim miejscu, w pustym przedziale.
Miał przed sobą kilka godzin w samotności.
Było mu strasznie przykro, ale starał się jeszcze bardziej nie zadręczać. Założył więc słuchawki i wyłączył myślenie. Jechał, słuchając muzyki i wpatrując się w okno. Obejrzał też kilka odcinków serialu i zjadł prowiant przygotowany przez babcię.
Dopiero, kiedy do końca drogi zostało zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, zaczął zastanawiać się co teraz. Wiedział, że musi powiedzieć rodzicom o tym, że spotyka się ze Stephanem i czuł, że nie będą z tego powodu zadowoleni. Musiał też powiedzieć o wszystkim Richarodwi, który był przecież jego najlepszym przyjacielem. Miał ku temu wielokrotnie okazję, ale pomimo tego, że był pewien, że brunet zareaguje dobrze, bał się to zrobić. Nie podobała mu się także wizja powrotu do szkoły i końca słodkiego lenistwa.
Do Monachium dotarł przed dziewiętnastą.
Na peronie czekali na niego rodzice, ale też, co bardzo go ucieszyło, Richard.
- Niespodzianka - krzyknął brunet, rzucając się Andreasowi na szyję, gdy tylko ten wysiadł z pociągu - wiem, że musiałeś za mną niemiłosiernie tęsknić, więc przyjechałem po ciebie, żeby skrócić twoje cierpienia - oznajmił, strasznie się przy tym szczerząc.
- Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. Mam ci tyle do opowiedzenia - blondyn zaśmiał się, odwzajemniając uścisk.
- A nam? - odwrócił się, słysząc głos mamy.
- Dla was też mam sporo nowinek - powiedział już mniej pewnie, podchodząc do rodziców.
- Ależ się opaliłeś - kobieta pogładziła syna po policzku - dobrze, że już jesteś, brakowało nam twojego marudzenia - zaśmiała się, na co jej mąż i Richard także parskneli śmiechem.
- To akurat prawda. Nie miał kto tyle narzekać - brunet wzruszył ramionami, widząc obrażoną minę Andreasa.
- Jesteście okropni - oburzył się blondyn - jak wam się nie podoba moja obecność, to jeszcze dziś mogę wrócić do Rothenburga -
- Dobrze już, nie złość się na nas. Mama przygotowała specjalnie dla ciebie twoją ukochaną lasagne - powiedział tata chłopaka - zbierajmy się - dodał, biorąc od syna walizkę.
Do domu dotarli w kilkanaście minut. Richard zabrał się razem z rodziną przyanciela. Bardzo spodobał mu się pomysł jedzenia lasagni i chciał wreszcie spędzić trochę czasu z przyjacielem.
Po wspólnym posiłku oboje udali się na piętro, do sypialni Andreasa. Tam chłopak zaczął się
rozpakowywać.
W pewnym momencie wziął do ręki telefon i zauważył wiadomość od Stephana z zapytaniem, czy dojechał już do domu. Szybko odpisał mu, po czym spojrzał na Richarda, który usadowił się wygodnie na krześle, opierając nogi o biurko i oglądał zdjęcia, zrobione przez niego w Rothenburgu.
- Muszę ci o czymś powiedzieć - zaczął niepewnie, nerwowo drapiąc się po karku - jesteś moim najlepszym przyjacielem, więc powinieneś o czymś wiedzieć.. - dodał, podchodząc do biurka i siadając na przeciwko Richarda.
- Brzmi groźnie - powiedział brunet, spoglądając ze zdziwieniem na blondyna - chyba nie powiesz mi teraz, że jesteś na coś chory i umierasz - zaśmiał się, ale widząc minę Andreasa, zrozumiał, że ten mówi poważnie, więc od razu się uspokoił - przepraszam, mów co się dzieje -
- Wiesz... dużo się wydarzyło przez ostatnie dwa miesiące - zaczął, czując jak z nerwów jego ręce robią się mokre - pamiętasz jak wspominałem ci o Stephanie?-
- Wspomniałeś? Gadałeś o nim jak najęty. Wydał mi się w porządku, ale co z nim? - Richard rozmawiał z szatynem tylko raz, ale chłopak wywarł na nim bardzo pozytywne wrażenie.
Nie rozumiał tylko do czego zmierza Andreas.
- No więc.. tak jakby.. on.. jest moim chłopakiem - wypalił szybko, oczekując w napięciu na reakcję przyjaciela. Miał wrażenie, że kilka następnych sekund trwało całą wieczność.
- Wiesz.. - Richard w pierwszej chwili nie do końca wiedział co powiedzieć - ..to super, naprawdę - uśmiechnął się i podniósł z krzesła, stając przed Andreasem - trochę mnie zaskoczyłeś, bo nie wiedziałem, że podobają ci się chłopacy, ale jeżeli jesteś szczęśliwy, to ja jako twój przyjaciel także -
- Właściwie to ja też nie wiedziałem, ale gdy tylko go poznałem, wszystko się zmieniło - powiedział, przy okazji czując, jak z jego serca spada ogromny ciężar.
- Chyba nie myślałeś, że zerwę z tego powodu nasza przyjaźń albo coś? - zapytał brunet, widząc jak spięty jest jego przyjaciel.
- Absolutnie. Wiedziałem, że tak nie będzie, ale mimo wszystko się stresowałem - wyjaśnił.
- Nie było czym. Ale musisz mi teraz wszystko od początku opowiedzieć - powiedział podekscytowany Richard i pociągnął Andreasa na łóżko.
Rozmawiali przez następnych kilka godzin. Brunet chciał poznać wszystkie szczegóły związku swojego przyjaciela.
Andreas był szczęśliwy, że ma kogoś takiego jak on. Wiedział też, że łatwiejszą część ma już za sobą. Teraz czekała go jeszcze rozmowa z rodzicami, której obawiał się dużo bardziej.
- Będzie dobrze - Richard uśmiechnął się pokrzepiająco, kierując się do wyjścia. Przyjaciele nawet nie zauważyli, kiedy zrobiło się naprawdę późno - daj znać, jak będzie po wszystkim, a ja się zmywam, bo rodzice zabiją mnie za to, że wracam do domu w środku nocy - rzucił i wyszedł.
Andreas zamknął za nim drzwi i wziął głęboki wdech. Powolnym krokiem dowlekł się do salonu, gdzie jego rodzice oglądali jakiś film.
- Myślałam, że Richard zostanie na noc - powiedziała zdziwiona kobieta.
- Musiał wracać - wyjaśnił krótko Andreas i usiadł na kanapie między rodzicami.
- Może idź już spać. Musisz być zmęczony po długiej podróży - zaproponował mężczyzna.
- Zaraz pójdę, ale chciałem jeszcze z wami o czymś porozmawiać - zaczął blondyn, zbierając się w sobie.
- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona mama.
- Więc.. w Rothenburgu poznałem jednego chłopaka.. Stephana. Wspominałem wam o nim-
- No tak, ale co z nim? - rodzice przyglądali się uważnie synowi.
- Jakby.. jesteśmy parą - wydusił z siebie, a w salonie nastała głucha cisza.
Andreas oczekiwał w napięciu na jakąkolwiek reakcję. Nie potrafił nic wyczytać z twarzy rodziców.
- Wiesz.. zaskoczyłeś nas.. - w końcu odezwała się kobieta - ale to tak na poważnie? - zapytała zdziwiona.
- Jasne, że nie. To jego kolejny młodzieńczy wymysł - wtrącił zdenerwowany ojciec, wstając - miałeś za dużo wolnego czasu i zachciało ci się głupot -
- To nie jest żaden wymysł. Kocham Stephana, a on kocha mnie - powiedział podniesionym głosem Andreas.
- Zwariowałeś chyba, jeżeli myślisz, że pozwolę ci na takie ekscesy w moim domu - krzyknął mężczyzna - zresztą co ty wiesz o miłości -
- Nie potrzebuję twojej zgody - blondyn wstał i skierował się w stronę schodów.
- Dopóki tutaj mieszkasz, nie pozwalam ci na to! - ponownie się uniósł.
- Oboje się uspokójcie! - w końcu zaingerowała mama chłopaka - idź do siebie Andreas, jutro rano porozmawiamy na spokojnie - oświadczyła spokojnym tonem.
- Dzięki za pozwolenie - burknął nastolatek i pobiegł do swojego pokoju, nie zwracając uwagi na kolejne krzyki ojca.
Nie spodziewał się innej reakcji niż ta, z którą się spotkał, ale mimo wszystko było mu bardzo przykro.
Położył się do łóżka i nakrył kołdrą po czubek głowy. Leżał tak przez dłuższy czas, aż przypomniało mu się, że miał zadzwonić do Stephana. Potrzebował z nim teraz porozmawiać, więc szybko wygrzebał się z pod sterty poduszek i sięgnął po telefon.
- Hej Andi - usłyszał zaspany głos szatyna w słuchawce.
- Obudziłem cię? - zapytał.
- Jest trzecia w nocy - zaśmiał się Stephan - ale nie szkodzi. Coś się stało? Masz dziwny głos -
- Pokłóciłem się z rodzicami. Powiedziałem im o nas i nie zareagowali zbyt ciekawie.. - westchnął smutnym głosem Andreas.
- Ale jak to? Co powiedzieli? - zaniepokoił się szatyn.
- Że to mój kolejny wybryk i mi na to nie pozwolą. Niby się tego spodziewałem, ale i tak jest mi strasznie przykro - powiedział łamiącym się głosem.
- Kochanie nie płacz. Może jak ochłoną, porozmawiacie na spokojnie i wszystko sobie jeszcze raz wyjaśnicie - Stephan źle się czuł ze świadomością tego, co musi przeżywać Andreas. Było mu żal, że nie może go teraz przytulić, pogładzić po plecach i pocałować w nos na uspokojenie - a jak zareagował Richard? Powiedziałeś mu? -
- Tak. Przyjął to bardzo dobrze. Mówił, że cieszy się moim szczęściem i będzie mnie wspierał we wszystkich decyzjach - powiedział, uśmiechając się mimowolnie pod nosem.
- Fajny z niego chłopak, muszę go koniecznie lepiej poznać - szatyn ucieszył się na myśl, że Andreas ma na miejscu kogoś, komu może ufać - zobaczysz, że będzie dobrze. Rodzice ochłoną i porozmawiacie na spokojnie. Poza tym pamiętaj, że jakby coś się działo, to masz mnie i Richarda -
- Dziękuję. Może lepiej idź już spać, obiecuję cię więcej nie budzić - Andreas zaśmiał się, słysząc, jak jego chłopak ziewa po raz kolejny - dobranoc skarbie - mruknął.
- Dobranoc kochanie. Zadzwoń, jak wstaniesz i pamietaj, będzie dobrze - rzucił jeszcze do słuchawki, po czym rozłączył się i chwilę później spał jak zabity.
Andreas przez kilka kolejnych godzin przewracał się z boku na bok i rozmyślał o tym co się wydarzyło. Wiedział, że rano czeka go poważna rozmowa z rodzicami i że na pewno nie skonczy się dobrze, ale wiedział też, że ma wspaniałego chłopaka i przyjaciela, na których zawsze będzie mógł liczyć i to było teraz dla niego najważniejsze.

CZYTASZ
The boy next door | Lellinger
FanfictionWreszcie nadchodzą upragnione wakacje. Niestety plany Andreasa zostają pokrzyżowane przez rodziców, którzy postanawiają wysłać go na całe dwa miesiące do babci, mieszkającej w niewielkim miasteczku na drugim końcu Niemiec. Andreas jest wściekły i cz...