- Kochanie, pośpiesz się - ponagliła wnuka Anna, która czekała na niego w kuchni.
Dzień wcześniej obiecał jej, że pomoże przygotować ciasto, ale kiedy już mieli to zrobić, nie kwapił się zbytnio do pracy.
Powtarzał, że nie lubi i nie potrafi gotować, ale Anna postawiła sobie za cel, żeby nauczyć go i przekonać do tego, bo była to, jej zdaniem, bardzo ważna umiejętność, która mogła mu się jeszcze wiele razy w życiu przydać.
- Idę - Andreas powolnym krokiem zwlekł się po schodach i wszedł do kuchni.
Zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na babcię, która ubrana była już w fartuch do gotowania i wykładała na blat potrzebne składniki.
- No nareszcie - odwróciła się w stronę wnuka, odkładając miskę, którą wcześniej trzymała w ręku.
- Co mam zrobić? - zapytał Andreas, nie mając bladego pojęcia o gotowaniu.
- Na początek możesz ubrać fartuszek, który ci przygotowałam, żebyś się za bardzo nie pobrudził - Anna wskazała na krzesło, na którym wisiał fartuch z nadrukiem w księżniczki. Andreas skrzywił się, widząc go, ale ostatecznie zdecydował się go ubrać.
- Co teraz? - posłał babci pytające spojrzenie.
- Teraz bierzemy się za robienie ciasta - kobieta uśmiechnęła się i dokładnie wytłumaczyła wnukowi, co powinien zrobić i w jakiej kolejności.
Jak się już po chwili okazało, Andreas faktycznie nie miał drygu do gotowania. Nic mu nie wychodziło i babcia przez cały czas musiała mu pomagać i kontrolować, czy aby na pewno w misce nie lądują jajka ze skorupkami lub sól zamiast cukru.
W końcu kobieta zrozumiała, że musi zacząć z wnukiem od podstaw i ciasto jest zbyt wymagające jak na jego obecne umiejętności. Poprosiła więc Andreasa, żeby podał jej mąkę, której otwarte opakowanie leżało na drugim końcu blatu. Niestety okazało się, że to zadanie również go przerosło, ponieważ blondyn potknął się i przewrócił, wysypując przy tym całą mąkę na siebie oraz na pół kuchni.
- No super - warknął - to dość jasny znak, że nie powinienem nigdy brać się za gotowanie -
- Nie możesz się tak łatwo poddawać. Może wypieki to po prostu nie twoja działka - powiedziała Anna, pomagając zebrać się Andreasowi z podłogi.
- Gotowanie nie jest moją działką -
- Ale się tego nauczysz. Pomyśl, że twoja przyszła dziewczyna będzie zachwycona, jak się dowie, że potrafisz gotować - Anna uśmiechnęła się - twój dziadekna jednej z pierwszych randek, samodzielnie przyrządził dla mnie kurczaka. Byłam zachwycona -
- Widocznie nie mam po was talentu do gotowania, a moja dziewczyna będzie musiała zadowolić się kolacją w restauracji - Andreas rozejrzał się po pomieszczeniu, które było całe w mące - lepiej pójdę po odkurzacz.. czy coś -
- Na razie stań z boku i niczego nie ruszaj. Posprzątamy jak ciasto będzie gotowe - Anna nie zamierzała się tak łatwo poddać.
Jej wnuk nie był najlepszym kompanem w kuchni, ale obiecała sobie, że dzisiejsze wspólne gotowanie zakończy się sukcesem w postaci pysznego podwieczorku.
- Okej - chłopak wzruszył ramionami i podszedł do blatu, na którym znajdowała się miska pełna truskawek potrzebnych do zrobienia ciasta. Postanowił zjeść kilka, ale musiał obejść się smakiem, bo babcia od razu zareagowała. Zabrała mu owoce i nakrzyczała na niego za to, że podjada potrzebne jej składniki.
- Idź lepiej otworzyć - powiedziała, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi - przynajmniej nie zjesz mi wtedy wszystkich truskawek - zaśmiała się z wnuka, z którym kompletnie nie dało się dziś współpracować.
- W takim stanie? - Andreas rozłożył ręce i pomachał nimi, strzepując odrobinę mąki, którą ciągle był obsypany.
- Ja teraz nie mogę - usprawiedliwiła się babcia, która właśnie zabrała się za ubijanie pianki.
- Dobra - westchnął blondyn i poszedł w stronę drzwi, zostawiając za sobą białe ślady przez całą długość korytarza - zaraz trzeba będzie sprzątać cały dom - mruknął niezadowolony na samą myśl o tym, ile dodatkowej roboty będą mieli. Uchylił drzwi i ucieszył się, kiedy zobaczył w nich uśmiechniętego od ucha do ucha Stephana.
- Co ci się stało? - szatyn nie mógł powstrzymać śmiechu, widząc Andreasa z grymasem na twarzy, w fartuchu w księżniczki i całego w mące. Pomyślał, że przyjaciel wygląda naprawdę uroczo w tej chwili.
- Robimy ciasto - wyjaśnił, a Stephan zaczął się śmiać jeszcze bardziej.
- Chyba wam nie idzie - wykrztusił, puszczając do Andreasa oczko.
- Każda próba ugotowania czegoś przeze mnie tak się kończy - westchnął - nie śmiej się już tak, bo powietrza ci zabraknie - powiedział, obserwując jak Stephan robi się coraz bardziej czerwony na twarzy.
- Okej, przepraszam. Już będę grzeczny - wziął głęboki wdech - chciałem tylko zapytać, czy nie miałbyś ochoty iść ze mną na ognisko, które jutro wieczorem organizują moi znajomi -
- Jasne, czemu nie - Andreas uśmiechnął się na myśl o możliwości poznania nowych osób - o której? -
- Koło 17 przyszedłbym po ciebie. Pasuje? -
- Tak - Stephan już chciał się pożegnać i odejść, ale w ostatniej chwili Andreas złapał go za rękę i zatrzymał.
- Może wejdziesz? - zaproponował spontanicznie, nie myśląc o tym, że dom nie nadaje się chwilowo do przyjmowanie gości - chociaż na moment - dodał i uśmiechnął się, przez co Stephan nie potrafił mu odmówić.
- Chętnie - powiedział, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi - o jezu - zaśmiał się, kiedy przekroczył próg kuchni - prawdziwy armagedon - rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym dosłownie wszędzie znajdowała się mąka.
- Dobrze, że jesteś, mój wnuczek do pięt ci nie dorasta w gotowaniu i w dodatku ciągle marudzi. Chyba ma jakiś kiepski dzień - Anna ucieszyła się na widok Stephana, który był dla niej jak drugi wnuk i w odróżnieniu od Andreasa, zawsze miał dobry nastrój i nigdy nie narzekał.
- No wiesz - oburzył się blonyn - chętnie zostawię was samych i pójdę się przebrać, a Stephan na pewno ci potowarzyszy i przy okazji pomoże - powiedział, kierując się w stronę drzwi, ale szatyn uniemożliwił mu wyjście, stając w progu.
- No nie obrażaj się. Nic nic poradzę na to, że jestem taki świetny - uśmiechnął się niewinnie.
- Dyskutowałbym - Andreas zaczął się z nim droczyć, chociaż w rzeczywistości zgadzał się ze słowami Stephana w stu procentach.
- Ah tak? Teraz to ja się obrażam - szatyn odsunął się, zwalniając przejście.
- A ja mam pomysł, jak was pogodzić - Anna postanowiła zareagować, nie rozumiejąc, że chłopcy jedynie się zgrywają - idźcie razem na górę, Andreas się umyje, poczekacie trochę i pogadacie, a ja skończę w tym czasie ciasto i zjemy je razem na podwieczorek -
- Twoja babcia ma zawsze najlepsze pomysły - Stephan posłał kobiecie ciepły uśmiech, następnie złapał Andreasa za rękę i pociągnął go do jego sypialni na piętrze.
Na górze szatyn rozsiadł się wygodnie w pokoju przyjaciela, który poszedł wziąć szybki prysznic.
W tym czasie postanowił rozejrzeć się po pomieszczeniu, ale nie znalazł w nim niczego szcczególnego. Opadł więc z powrotem na łóżko i czekał cierpliwie na powrót Andreasa.
W pewnym momencie telefon blondyna, który ten zostawił na biurku, zaczął dzwonić.
Na początku Stephan nie zareagował, uznając, że przekaże Andreasowi, że ktoś do niego dzwonił, gdy wróci już z łazienki. Jednak, gdy po kilku minutach telefon nie przestawał wibrować, postanowił odebrać, dochodząc do wniosku, że może stało się coś ważnego.
- No nareszcie. Ładnie to tak nie odbierać od najlepszego przyjaciela? - zapytał z wyrzutem Richard - mam dla ciebie dużo nowych wiadomości -
- Przykro mi, że cię rozczaruję, ale w dalszym ciągu nie rozmawiasz z Andreasem - powiedział rozbawiony Stephan.
- To z kim właściwie mam przyjemność? - Richarda w ogóle nie ruszył fakt, że rozmawia z obcą osobą. Miał wyjątkową łatwość w nawiązywaniu kontaktów.
- Jestem Stephan - przedstawił się - Andreas nie może chwilowo odebrać, ale jak tylko wróci, to przekaże mu, że dzwoniłeś -
- No tak, Stephan. Dużo o tobie słyszałem. Ja jestem Richard i jak pewnie już wiesz, jestem przyjacielem tego chodzącego nieszczęścia i marudy, zwanej Andreasem -
- Coś tam wspominał - Stephan zaśmiał się.
- Chcesz powiedzieć, że nie rozpacza za mną przez cały czas i nie ma w pokoju mojego ołtarzyka? - powiedział oburzonym głosem brunet.
- Właściwie to ma tutaj jeden i właśnie zastanawiałem się, kto jest na tych wszystkich zdjęciach - Stephan od razu polubił Richarda, od którego nawet przez telefon biła pozytywna energia.
- No to już wiesz - stwierdził zadowolony - a właściwie to gdzie jest Andreas? - zapytał.
- Poszedł wziąć prysznic - wyjaśnił szatyn.
- W środku dnia? Andreas ma wiele dziwnych nawyków, ale o tym nie wiedziałem - brunet zaśmiał się, a Stephan razem z nim.
- Był cały w mące -
- Lepiej nie będę zagłębiał się w szczegóły. Muszę już kończyć, ale przekaż temu niezdarnemu człowiekowi, że ma do mnie jak najszybciej zadzwonić - powiedział Richard, którego mama stała tuż obok i czekała, nerwowo tupiąc nogą, aż jej syn skończy pogaduszki i weźmie się za porządki w pokoju - miło było cię poznać - rzucił na pożegnanie.
- Ciebie też - odpowiedział Stephan i rozłączył się.
Odłożył telefon na biurko i ponownie usiadł na łóżku. Po pięciu minutach drzwi sypialni otworzyły się i do środka wszedł Andreas.
- Przepraszam, że tak długo - powiedział, zajmując miejsce obok Stephana.
- Nie szkodzi. Uciąłem sobie w tym czasie pogawędkę z Richardem, wydaje się być bardzo fajnym gościem - oznajmił i uśmiechnął się, widząc zdezorientowaną minę blondyna - dzwonił uparcie, więc postanowiłem odebrać, myśląc, że może coś się stało, ale chciał jedynie poplotkować - wyjaśnił szybko.
- Cały Richard, ale cieszę się, że się polubiliście - zaśmiał się Andreas.
- Prosił, żebyś zadzownił jak najszybciej - dodał.
- Później to zrobię, teraz chodźmy na dół, może ciasto będzie już gotowe - powiedział blondyn, czując jak burczy mu w brzuchu.
- Gdyby tak było, Anna już dawno by nas zawołała - Stephan spojrzał na Andreasa, który westchnął ciężko i pozłożył się na łóżku.
- Masz rację. Wychodzi na to, że umrę z głodu - w teatralnym geście przyłożył dłoń do czoła i zamknął oczy.
- Nie przesadzaj - szatyn zaśmiał się z przyjaciela, który zdecydowanie lubił dramatyzować.
- Nie przesadzam. Nie mam już nawet siły otworzyć oczu -
- Jasne - Stephan postanowił zareagować.
Usiadł okrakiem na Andreasie i zaczął go łaskotać. Chłopak od razu zerwał się, ale pod ciężarem przyjaciela nie był w stanie się podnieść.
- Przestań, proszę - wykrztusił resztką sił.
Wił się na wszystkie stony, śmiejąc do rozpuku.
- Niech ci będzie - Stephan przerwał wykonywaną czynność - chyba jednak nie jesteś taki osłabiony - powiedział i spojrzał Andreasowi w oczy.
W tym momencie zapadła między nimi zupełna cisza. Wpatrywali się w milczeniu w siebie nawzajem. Blondyn podniósł się na łokciach, zbliżając ich twarze. Trwali w ten sposób przez kilka minut. Z transu wyrwał ich dopiero donośny głos Anny, oświadczający, że mogą już zejść na podwieczorek. Chłopcy szybko odsunęli się od siebie.
- Chodźmy - Andreas uśmiechnął się nerwowo i otworzył drzwi, wychodząc z sypialni.
Nie czekając na Stephana, zbiegł na dół. Wystraszył się tego jak blisko siebie się znaleźli i najzwyczajniej spanikował.
Stephan w tym czasie, bijąc się z myślami, udał się po schodach za chłopakiem.
Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że być może ma jakieś szanse u Andreasa; miał wrażenie, że gdyby nie Anna, to doszłoby między nimi do czegoś więcej, ale szybko odrzucił od siebie tę myśl i postanawił, że najlepiej będzie jeżeli oboje zapomną o zaistniałej sytuacji.

CZYTASZ
The boy next door | Lellinger
FanfictionWreszcie nadchodzą upragnione wakacje. Niestety plany Andreasa zostają pokrzyżowane przez rodziców, którzy postanawiają wysłać go na całe dwa miesiące do babci, mieszkającej w niewielkim miasteczku na drugim końcu Niemiec. Andreas jest wściekły i cz...