4. Już jestem.

6.1K 591 666
                                    

#jasfanfic

Avianne

Co ja najlepszego zrobiłam?

Zaproponowałam to, bo widziałam, jaki spanikowany był, ale nie przemyślałam ani trochę tego, że będę musiała zostać sama z jego synem na kilka godzin w jego mieszkaniu.

Mieszkaniu, z którym mam dużo wspomnień. Za dużo.

Patrzę na Alexa, który wgapia się w jakiś punkt i wzdycham cicho. Jest przeuroczy. Bardzo podobny do Shawna. Podrzucam go nieznacznie, żeby oprzeć go wygodniej na moim biodrze, czym zwracam na siebie jego uwagę.

Proszę, nie zacznij płakać. Jestem nastawiona pokojowo.

— No to co? Jakoś damy radę, tak? Będzie fajnie.

Sama w to nie wierzę, ale niech będzie.

Kieruję się z nim do samochodu, który wskazał mi Shawn. Oddycham z ulgą, gdy po wciśnięciu przycisku na pilocie światła migają. Otwieram drzwi, wrzucam torbę na siedzenie i wsadzam Alexandra do fotelika. Woah, nigdy nie zapinałam dziecka w foteliku. Matka nie ma prawa jazdy, więc z Eddiem nigdzie nie jeździłam. Po kilku próbach w końcu się udaje. Chłopczyk wskazuje na maskotkę z jakimiś śmiesznymi, wystającymi elementami, która leży obok, a ja mu ją podaję.

Nie jest zbyt rozmowny, nie ma co.

Wsiadam za kierownicę i ustawiam wszystko po swojemu, po czym odpalam silnik. Wiem, jak dojechać do mieszkania Shawna, więc odpuszczam sobie nawigację. Spoglądam na dziecko, które mam z tyłu, w lusterku i po raz kolejny uderza we mnie absurd tej sytuacji.

Zaproponowałam, że zaopiekuję się synem mojego byłego, bo on pojechał do szpitala, do matki swojego dziecka, przez którą swoją drogą się rozstaliśmy i która miała wypadek.

Jestem chora.

Dziwnie było mi go znowu spotkać. I chyba trudno mi przyznać, ale trudno było mi oddychać, gdy go zobaczyłam. Jest tak samo przystojny, jak to zapamiętałam. A nawet bardziej.

Nie, stop, Avianne. Wychodzisz za mąż za trochę ponad tydzień, za faceta, którego kochasz. Shawn to zamknięty rozdział w twoim życiu.

Na całe szczęście Alex najwyraźniej postanowił współpracować, bo całą drogę siedzi cicho. Podjeżdżam pod blok, w którym mieszka Shawn i parkuję na wolnym miejscu. Dawno tu nie byłam, oh wow.

Wchodzimy do mieszkania, które się za bardzo nie zmieniło, no może poza śladami tego, że mieszka tu małe dziecko i kobieta. Zdejmuję Alexowi kurtkę, czapkę i buciki, po czym sama pozbywam się mojej wierzchniej warstwy.

No dobra.

— Co lubisz robić? — pytam go, choć zdążyłam już zauważyć, że nie mówi za dużo, o ile cokolwiek w ogóle mówi.

Wzdycham cicho i ruszam wzdłuż korytarza w poszukiwaniu jego pokoju. Tam na pewno będą jakieś zabawki, którymi będzie mógł się zająć. Mijam sypialnię Shawna i postanawiam spróbować w miejscu, gdzie był jeden z pokojów gościnnych. Bingo.

Wchodzę do biało-niebieskiego pokoiku, gdzie na dywanie leży cała masa różnych zabawek. Sadzam go na nim i sama siadam za nim, żeby w razie czego go asekurować. Choć ma już rok, chyba umie siedzieć, tak myślę.

Wyciągam telefon z kieszeni i piszę SMSa do Charliego z informacją, że coś mi wypadło i nie wiem, o której będę w domu, i że ma się nie martwić. Wolę nie pisać mu w wiadomości, gdzie, z kim i w jakim celu jestem, bo wiem, że to zabrzmiałoby to kiepsko. Wyjaśnię mu to, jak wrócę. Liczę, że się nie pogniewa. Wiem, że od czasu programu nie przepadają za sobą z Shawnem, ale to była wyższa konieczność.

More than a season | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz