#jasfanfic
Sprawdzamy obecność - każdy komentuje!
Avianne
Mam dziś spotkanie w wytwórni. Musimy ustalić szczegóły dotyczące mojego singla i mam nadzieję, że wersja, którą otrzymali tym razem ich zadowoli. Wysyłałam im już z pięć, a i tak do każdej mieli jakieś ale. Liczę jedynie, że z teledyskiem nie będą za dużo wydziwiać.
No ale cóż, na razie nie jestem taką gwiazdą, żebym to ja mogła stawiać im warunki.
Uśmiecham się pod nosem, czując oplatające mnie od tyłu w pasie ręce. Charlie opiera brodę na moim ramieniu.
— Gotowa pokazać im kto tu rządzi? — pyta cicho, po czym całuje mnie w policzek.
— Ta, jasne. Na pewno bardzo będzie ich interesowało to, co mi się nie podoba — rzucam ironicznie.
On nie do końca to rozumie, bo jest już na takim etapie, że może dyktować im warunki bez obawy, że zerwą kontrakt. A nawet jeśli by to zrobili, to masa innych wytwórni będzie chętna na współpracę z nim. Ja na razie muszę na to zapracować.
— Powiedz im, że jeśli coś im nie pasuje, to twój kochający i wspierający narzeczony chętnie z nimi porozmawia.
— Już prawie mąż. — Unoszę dłoń, eksponując błyskotkę, którą mam na jednym z palców.
— Właśnie. Zostaniesz przy swoim nazwisku? — pyta, a ja wzruszam ramionami.
— Chciałabym przyjąć twoje, ale boję się, że ludzie będą mówić, że to moja forma na wybicie się.
— Nie przejmuj się nimi. Będę zaszczycony, pani Avianne Puth.
Uśmiecham się jeszcze szerzej i wtulam w jego klatkę piersiową. Nie do wiary, że zostanę żoną tego człowieka, który daje mi tyle radości.
— I jak ja mam cię wypuścić w trasę, co? — Chowam twarz w zagłębieniu jego szyi.
Obejmuje mnie mocniej. Nie chcę, żeby wyjeżdżał.
— Możesz jechać ze mną.
— Nie da się, wiesz o tym, Charlie.
— Wiem i strasznie żałuję, skarbie. Ale obiecuję, że gdy wrócę, zorganizujemy sobie nasz miesiąc miodowy.
— Trzymam cię za słowo. Chcę cię mieć na calutki miesiąc tylko dla siebie.
— Będziesz miała do wyłącznej dyspozycji.
Odwracam się przodem do niego i nim zdąży zareagować, przyciskam swoje usta do jego, zarzucając ręce na jego szyję. Kocham go.
***
Shawn
— Jesteś na sto procent pewien, że nie będzie tam nikomu przeszkadzał? — pyta chyba po raz tysięczny już dzisiaj Daliah.
Ubiera kurtkę, a ja wywracam oczami.
— Nie będzie. A nawet jeśli, to ten ktoś może wyjść, bo ja nie chcę współpracować z ludźmi, którym przeszkadza mój syn.
Chwytam mocniej chłopca, którego mam na rękach i całuję w czółko. Nikt nie jest dla mnie ważniejszy, niż Alex i żaden debil z wytwórni nie będzie mi mówił, że nie mogę przyjść z nim na spotkanie.
— Jakiś niegrzeczny się zrobiłeś — stwierdza Daliah, po czym całuje Alexa w czółko, a mnie w policzek. — Kocham cię, młody, oszczędź ojca, okej? Jakby co, to dzwoń.
— Nie będzie takiej potrzeby. Baw się dobrze.
Daliah uśmiecha się do nas, po czym macha do małego i wychodzi z mieszkania.
![](https://img.wattpad.com/cover/212395504-288-k882257.jpg)
CZYTASZ
More than a season | Shawn Mendes
FanficKamery zostały wyłączone, światła zgasły, sezon dobiegł końca. Shawn i Avianne nie spodziewali się, że całe ich marzenia i plany także legną w gruzach. Nie spodziewali się też, że po dwóch latach ich drogi znów się skrzyżują. Teoretycznie, tym raz...