#jasfanfic
Avianne
Siedzimy w trójkę na kanapie, oglądając jakieś bajki dla dzieci, a Alexander, ssąc smoczka, wtula głowę w moje ramię.
Serce mi mięknie, gdy myślę o tym, w jakim miejscu i sytuacji się znalazłam.
Wiem, że przed nami długa droga. W końcu, pomijając naszych najbliższych, oboje jesteśmy osobami publicznymi. Nasz związek nie obejdzie się bez echa.
Dzień minął nam spokojnie. Ja trochę odespałam po południu, zgodnie z propozycją Shawna, który widział, że jestem zmęczona tym wszystkim. A teraz czekamy, aż Alexa znużą bajki, bo nie chciał iść spać w żaden inny sposób.
Spoglądam co chwila na niego i widzę, że jego powieki stają się coraz cięższe.
— Nasz żołnierz składa broń — szepce mi do ucha Shawn, który siedzi po mojej drugiej stronie i obejmuje mnie ramieniem.
— Tak, ale długo mu to zajęło.
— Daliah była lepsza w usypianiu go. Zdecydowanie — przyznaje, a mi z automatu robi się przykro.
Nie z powodu, że o niej wspomniał i to w dodatku w miły sposób, a raczej z tego, że powinna mieć możliwość patrzeć, jak jej syn dorasta. Każda matka na to zasługuje.
— Damy radę — odpowiadam jedynie, przełykając ślinę.
— Jasne, że tak. Od kilku miesięcy daję z nim radę sam, z tobą to będzie czysta przyjemność.
Gładzi moje włosy, a ja przymykam oczy, ciesząc się jego dotykiem. Cholera, tak bardzo mi tego brakowało. Nie głaskania po włosach, bo skłamałabym mówiąc, że Charlie nie okazywał mi czułości w podobny sposób, ale spokoju. Spokoju, że nie mam już niczego do ukrycia.
Teraz tylko muszę posprzątać ten bałagan, który się zrobił i w końcu będę mogła żyć tak, jak sobie wymarzyłam.
Ale to jutro. Dzisiaj muszę uśpić rocznego chłopca i spróbować sama zasnąć w nocy, bo na myśl o ponownym spotkaniu z Charliem robi mi się niedobrze.
— A co jeśli on mnie nie polubi? — pytam, spoglądając na Shawna, a on patrzy na mnie rozbawiony.
— Zaraz uśnie oparty o twoje ramię, a ty myślisz, że cię nie polubi? To jest roczne dziecko, potrzebuje uwagi i miłości, a odwdzięcza się tym samym, Avi.
Kiwam głową. Może ma rację. To nie może być takie skomplikowane.
Alex usypia dziesięć minut później, a moim zadaniem jest przenieść go do łóżeczka tak, żeby się nie obudził. Shawn oferuje, że w tym czasie zacznie przygotowywać kolację. Wybrał łatwiejszą opcję.
Unoszę delikatnie chłopca, który ssie smoczek i uśmiecham się, gdy widzę, że nie ma zamiaru się budzić. Kiedy odkładam go do łóżeczka i przykrywam kołderką, czuję jakieś dziwne uczucie wzruszenia, które mnie ogarnia. Jestem jednocześnie niesamowicie przerażona, tym, co mnie czeka i szczęśliwa, że wszystko wskazuje na to, że w końcu dane mi będzie być z mężczyzną, którego naprawdę kocham.
Potrząsam głową i po cichu opuszczam pokoik, żeby nie zbudzić malucha. Zamykam za sobą drzwi i kieruję się do kuchni, gdzie na blacie stoją dwa kieliszki napełnione czerwonym winem. A Shawn stoi przy kuchence i wrzuca makaron do wody.
— Napijesz się? — pyta, podając mi jeden z kieliszków. Kiwam głową. — Na koniec tego ciężkiego dnia przyda ci się choć trochę relaksu.
Uśmiecha się do mnie ciepło, a ja upijam łyk wina. Dobre.
![](https://img.wattpad.com/cover/212395504-288-k882257.jpg)
CZYTASZ
More than a season | Shawn Mendes
FanficKamery zostały wyłączone, światła zgasły, sezon dobiegł końca. Shawn i Avianne nie spodziewali się, że całe ich marzenia i plany także legną w gruzach. Nie spodziewali się też, że po dwóch latach ich drogi znów się skrzyżują. Teoretycznie, tym raz...