12. Po coś tu przyszedłeś

4.4K 543 302
                                    

#jasfanfic > każdy jest zobowiązany do napisania chociaż jednego tweeta!!!

Avianne

Gavin jest jednym z tych przyjaciół, którzy nie czują się ani trochę skrępowani w mieszkaniu przyjaciół. Ani trochę. Wchodzi jak do siebie, w ogóle nie przyjmując do świadomości, że ktoś może mieć zamknięte drzwi, czy coś. Wtedy się obraża.

I właśnie dlatego siedzi teraz obrażony na mnie na mojej kanapie, bo gdy przyszedł drzwi były zakluczone. No i popija sobie wino. Od wejścia jedyne, co zrobił, poza skrytykowaniem zamkniętych drzwi, to poprosił o kieliszek i korkociąg.

A ja właśnie kroję jego ulubione ciasto w nadziei, że to sprawi, że mu przejdzie. Układam ładnie kawałki na talerzykach i ruszam do pokoju.

— Mam nadzieję, że to sprawi, że mi wybaczysz.

Stawiam przed nim ciasto, a on patrzy na mnie, niemalże wzruszony.

— Zostało ci wybaczone, dobra kobieto. Wina?

— No oczywiście, że tak. Po coś tu przyszedłeś.

Gavin wywraca oczami, ale chwyta butelkę i napełnia drugi kieliszek, który stoi na ławie.

— Jak zareagował Charlie? — pyta, a ja wzruszam ramionami, po czym chwytam kieliszek.

Nie opowiadałam mu jeszcze o tym, że się pokłóciliśmy. Nie chciałam mu mówić o tym przez telefon, skoro i tak planowaliśmy spotkanie.

— Jest wkurzony. Ba, wkurwiony. Pokłóciliśmy się.

— Wiedziałem, że tak będzie.

— Zażądał, żebym przestała spotykać się z Shawnem.

Patrzy na mnie zdziwiony, a ja po raz kolejny wzruszam ramionami. Upijam łyka wina.

— I co mu odpowiedziałaś?

— Nie zgodziłam się na taki... warunek? ultimatum? Nie wiem, kurwa, naprawdę nie wiem, co to było. W każdym razie powiedziałam mu, że nie na opcji, że będzie mi mówił, z kim będę się zadawać.

— Wyobraź sobie, co by było, gdyby wiedział, co was łączyło.

— Wpadłby w szał. Na szczęście nie wie i nigdy się nie dowie. Shawn i ja to był krótki epizod, o którym wszyscy powinniśmy zapomnieć.

— Byliście razem przesłodcy, o tym się nie da zapomnieć.

Wywracam oczami, ale gdzieś w środku czuję jakieś dziwne łaskotanie.

— Gavin, przestań. Widzisz to?

Wystawiam dłoń i macham mu nią przed twarzą, tak, by doskonale widział mój pierścionek zaręczynowy.

— Widzę. I widzę też, że wykorzystujesz śpiewkę mam narzeczonego za każdym razem, gdy pada temat Shawna. Dużo rzadziej używasz argumentu ja już nic do Shawna nie czuję, a to niedobrze.

— Nie czuję już nic do Shawna.

Chłopak prycha pod nosem i patrzy na mnie tym swoim wzrokiem.

— Sranie w banie i wymyślanie.

— Mówisz jak Rachel.

— Bo taka prawda.

— Gavin, nie pierdol, proszę.

— Okej, jak wolisz. To kiedy się znowu spotykacie?

Kurwa.

— Jutro rano  ma przyjść z Alexem na kawę... — mruczę pod nosem, po czym spuszczam wzrok na kieliszek, który dzierżę w ręku, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jaką minę ma teraz Gavin.

More than a season | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz