– O! Tu jest kolejna wzmianka o pomocy Widzącej, tutaj, widzisz? – Podniosłam księgę ku górze, podtykając ją Cerberowi pod sam nos.
Hmmm..., mruknął tylko Baltazar.
– Pomogła uniknąć katastrofy, a w innej legendzie był mężczyzna, który przewidział narodziny nowego króla. Mamy ten sam element; widzenie, czyli przewidywanie przyszłości. Tylko że brak jakichkolwiek wzmianek o Wiecznych, na dodatek to są różne postaci w różnych wymiarach i czasach. Co, jeśli to po prostu istoty z darem wróżenia? Skąd mam wiedzieć, czy ta postać ma coś do czynienia z Wiecznymi? Gdzie nastąpiło pierwsze w historii przewidzenie przyszłości?
Karou, zagalopowujesz się, nie uważasz? I jak zwykle twoje myśli są spowite mrokiem, zauważył Baltazar, ignorując śpiące po jego bokach głowy.
– To na co powinnam zwrócić uwagę, hm? Zoe mówiła coś o fakcie, że śmierć to nie czas przekazania tej mocy. Czyli mogła ona przeskoczyć na inną osobę za jej życia lub kilkanaście lat po śmierci. Strasznie to skomplikowane. Jednak Zoe z natury nie powinna być w stanie widzieć przyszłości. Może więc muszę szukać istot, które nie mają daru wróżenia i nagle ową moc otrzymały!
Niekoniecznie. Wróżbita też mógłby otrzymać tę moc. Z tych podań wynika, iż jest wybitnie akuratna i dość daleko wybiega w przyszłość. Środkowa głowa ponownie sprowadziła mnie na ziemię.
Przebiegłam wzrokiem po grzbietach wypożyczonych książek, które teraz walały się po całej jaskini. Sięgnęłam po stary zwój, znajdujący się niepokojąco blisko ogniska i rozprostowałam go delikatnie. Czytałam, marszcząc brwi w skupieniu, a Cerber parskał cicho, śmiejąc się z mojego wyrazu twarzy.
Powinnaś zwrócić uwagę na długoterminowe przepowiednie. Oczywiste jest, że nie dasz rady wywnioskować stuprocentowo, które są spowodowane tą mocą, ale przynajmniej zawęzisz koło podejrzanych. W ten sposób łatwiej będzie ci się skupić, doradził mi spokojnie.
– Taa... – westchnęłam, słuchając go jednym uchem.
Nie przejmuj się tym zbytnio. Powinnaś skupić się raczej na teraźniejszości i Zoe, nie starych legendach o niespotykanej mocy.
– Wiem, ale czuję, że... – że to jest w jakiś sposób ze mną powiązane, dokończyłam w myślach, nie mając odwagi powiedzieć tego na głos. Cerber może by i zrozumiał, ale również stwierdziłby, iż za bardzo skupiam się na sobie. I miałby rację. Czym było głupie przeczucie w stosunku do Zoe, która została wybrana, by otrzymać tę moc. Świat nie kręcił się wokół mnie. To nie był film, w którym byłam wyjątkową, główną bohaterką. To było życie, w którym Tęcza grała pierwsze skrzypce, a ja byłam jedną z pobocznych postaci, prowadzących ją za rękę ku końcowi.
Poza tym wspominała coś o głosach. Czemu one jej nic nie wytłumaczyły? Może byli to jacyś przewodnicy, a ona nie starała się ich słuchać?
Jak minęły ci urodziny?, spytał Balt, zmieniając temat.
Westchnęłam cicho, po czym odpowiedziałam:
– Dziwnie. Zapomniałam o nich. Za to moi przyjaciele nie i wyprawili mi naprawdę świetną imprezę. Tylko... przez to, że tak nad wszystkim myślę, nie byłam w stanie prawdziwie się bawić. A wieczorem rozmawiałam z mamą i to sprawiło, że zatęskniłam za spokojnym, domowym ogniskiem jeszcze bardziej. Poza tym powiedziała, że ma dla mnie to, o co ją prosiłam na prezent – zachichotałam słabo.
Podarunek od nas dostaniesz trochę później, powiedział Baltazar, trącając mnie nosem w ramach przeprosin.
– Co to? Przecież wiesz, że nie lubię niespodzianek – odpowiedziałam, nieco zniżając głos.
CZYTASZ
WIECZNI: Drzewo piorunów
FantasyKarou marząca o wpisaniu się w standardy świata magicznego, pragnie czegoś niezwykłego. Jednak związek ze światem zaklęć i tajemnic nie zapewnia bycia jego częścią. Nie trzeba być więc jasnowidzem, by dostrzec, że jej przyszłość z pewnością nie je...