VI

341 25 1
                                    

W dalszym ciągu siedziałam u Sary, a ta upijała mnie kolejną butelką alkoholu. Wspominałyśmy stare czasy. I szczerze, kiedy zagłębiłam się we własną przeszłość, byłam w szoku. Dawno nie wracałam do tego co było. To co robiłam kilka lat temu, teraz nie mieściło mi się w głowie. Byłam niewyobrażalnie głupia i lekkomyślna. Jednak teraz nie chciałam się tym przejmować. To była tylko przeszłość. A na to co było nie mam wpływu. I zdecydowanie wolałam się z tego śmiać niż się tym zadręczać. Zwłaszcza po tylu latach i butelkach alkoholu. Po tych wszystkich latach mogłyśmy dodatkowo ocenić głupotę swoich czynów. Tak byłyśmy wyjątkowo bezczelne i bezmyślne. 

- A pamiętasz, jak trafiłyśmy do więzienia w ramach kary za grafity? - przypomniała śmiejąc się nieco głupkowato. 

- Tak. No, ale lepsze było jak zwiałyśmy z tego pierdla. - stwierdziłam, przywołując jedno z dziwniejszych wspomnień. 

To było jedno z tych mniej imponujących wyczynów naszej dwójki. Pamiętam jak dzisiaj moment ucieczki. 

- Do dzisiaj nie wiem jakim prawem wyłamałaś zamek. - oświadczyła patrząc na mnie nieco podejrzliwie. 

- Wiesz jakie są służby mundurowe. - machnęłam obojętnie ręką. - Pewnie słaba tanizna. 

Pamiętam jaka kiedyś byłam głupia. Nigdy jakoś specjalnie nie ukrywałam wilczych zdolności. Kiedy ich potrzebowałam to używałam. Byłam głupia i bardzo różnie mogło się to skończyć. No, ale wtedy nie było ode mnie mądrzejszych. Wszystko wiedziałam najlepiej. Samą sytuację ostatecznie uspokoiła matka Sary. I wszystko nagle ucichło. No i proszę, ile można zdziałać, kiedy ma się pieniądze i wpływy. No i jak zawsze nie spotkały nas konsekwencje naszych czynów. 

- No tak. - blondynka zaśmiała się krótko. - Takie mamy służby, że zawsze byłyśmy górą. 

Nigdy nikt nas nie ukarał. No a, przynajmniej nie prawnie. Inaczej Sara nie mogłaby teraz studiować prawa. Wtedy jeszcze o tym nie myślała. A może wiedziała, że nic jej nie grozi? Ciężko mi to teraz stwierdzić. Jej ojciec starał się ułożyć córkę. Kilkukrotnie ją ukarał, to jednak nic nie zmieniło. W końcu nikt tak naprawdę nie pilnował egzekwowania kary. 

- Gdyby nie twoja matka, to teraz nie byłabyś taka pewna. - stwierdziłam opierając się o oparcie skórzanej kanapy. Założyłam nogę na nogę. 

- Daj spokój. - machnęła ręką obojętnie. -Ważne, że nic się nie stało. 

Nic się nie stało. Przynajmniej w jej odczuciu. Bo w moim narobiłyśmy trochę syfu, za który nie zapłaciłyśmy przez nazwiska. No, ale jeśli ludzie egzekwujący prawo się na to godzą, to czy oni też nie są winni? Może trochę są. Matka Sary poniekąd też jest. Chociaż wskazywanie palcem winnych na nic się zda. W końcu przede wszystkim ja jestem winna tym wszystkim dziwnym akcjom. 

- I za to przede wszystkim powinnyśmy dziękować twojej matce. - oświadczyłam, biorąc do ręki kieliszek. 

- A w przyszłości nasze córki będą dziękować mi. - stwierdziła rozbawiona biorąc kolejnego łyka. 

Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciała jest to, żeby moja córka była jak ja. Nigdy w życiu nie chciałabym patrzeć, jak moja córka tak się stacza. Popełnia moje błędy, za które kiedyś będzie się nienawidzić. Straszna perspektywa. A chyba najgorsze w tym jest to, że Sary zdaje się to w ogóle nie ruszać. Jakby niczego nigdy nie żałowała. Lekko przerażające i chore. 

Czarna Wilczyca II ・Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz