𝒯𝓇𝓏𝓎𝒹𝓏𝒾ℯ𝓈𝒸𝒾 ℴ𝓈𝒾ℯ𝓂💬

1.5K 152 21
                                    

Poprawiono: 09.05.20

OKEY misie!

Jeszcze dwa rozdziały i zakończymy tą część ^^

Jednak! Druga nie pojawi się tak prędko, niestety. Chciałam najpierw poprawić wszystkie te rozdziały na spokojnie, w między czasie coś pisać do drugiej części, i dopiero kiedy zakończę poprawki, to zacznę dodawać nowe rozdziały ;)

Dziękuję za uwagę i...

Zapraszam do czytania!❤️

🦎🦎🦎


– Trzeci raz w tym tygodniu tutaj jesteś. Masz jakieś problemy? – zapytała kobieta, opatrując dłoń dziewczyny. Nakleiła plastry na jej palce i zaraz także na jej policzek. – Możesz mi o tym powiedzieć.
– Wszystko jest w trakcie wyjaśniania proszę pani. – uśmiechnęła się lekko.
– Uch, niech będzie. Ale jeśli jeszcze raz tu przyjdziesz, to idę z tym do dyrektora!
– Chodzę do niego przez cały ten czas z tym problemem. – wzruszyła ramionami, a niebieskooka wytrzeszczyła na nią oczy z szoku.
– I dlaczego ten stary pryk nic z tym nie robi? Ach, nie wytrzymam z nim! Tyle razy już tu przyszłaś w ciągu miesiąca, że straciłam rachubę. Następnym razem wybiorę się z tobą do dyrektora i albo ten ktoś zostanie wyrzucony ze szkoły, albo poproszę o odszkodowanie. – oświadczyła zbierając papierki po plastrach i wyrzucając je do kosza. – Coś cię jeszcze boli? Chcesz herbaty?
– Nie, nie. Wszystko jest już w porządku, a gdybym z panią wypiła herbatę, to spóźniłabym się na matematykę. – powiedziała zakładając torbę na ramię i schylając się lekko w pół. – Dziękuję za pani pomoc.

~°~

– Powiedziała, że albo ona wyleci, albo dostaniesz odszkodowanie. Przecież to oczywiste, co zrobi peruka. – westchnęła ciemnooka i wzięła łyka soku. – Wystarczy teraz tylko czekać na to, aż coś się stanie i pozamiatane. Prawda? – zapytała opierając brodę o dłoń.
– Prawda. Nie wiedziałam, że pielęgniarka może być w tym wszystkim tak pożyteczna. – podrapała się po poliku i wyjęła swoje drugie śniadanie.
– Naprawdę? A nie poczęstowała cię nigdy herbatą? Ja zawsze chodzę do niej na herbatę, żeby uniknąć jakiejś lekcji. – powiedziała z uśmiechem rudowłosa, a Ushijima obdarzyła ją nagannym spojrzeniem.
– Chciała, ale odmówiłam. Spóźniłabym się na matematykę. A ty... Jeśli kiedykolwiek znikniesz z jakiejś lekcji, to po ciebie przyjdę. Prawie zawsze zostawiasz mnie samą na chemii. – burknęła niezadowolona i wzięła w dłoń pałeczki.
– Niech będzie. Ale dasz mi trochę tego jedzenia, bo wygląda py... – przerwała, kiedy ręka różowowłosej rzuciła nim w podłogę. Maki zmarszczyła brwi, unosząc spojrzenie w górę, by natrafić na wściekły, zielony wzrok.

– Mam cię dość! – krzyknęła, a osoby w klasie od razu skierowały na nie swoje spojrzenie.
– Mogę wiedzieć, o co ci chodzi? Cały czas mnie zaczepiasz i napastujesz. To ja powinnam mówić, że mam ciebie dość, nie ty. – przewróciła oczami, a dłoń różowowłosej złapała Ushijimie za kołnierz od koszuli.
– Odczep się od niego w końcu. To co robiłam do tej pory, było tylko ostrzeżeniem. To ostatni raz, kiedy mówię ci, byś się do niego nie zb...
– Daj mi spokój. – przerwała jej i wstała przy akompaniamencie szurającego o podłogę krzesła. – Robisz zamieszanie w całej szkole. Nie widzisz, jak inni na ciebie patrzą?
– Mam to gdzieś! Dla mnie liczy się tylko to, byś się w końcu od niego odczepiła! Zrobię wszystko, a jestem zdolna naprawdę do wielu rzeczy. – warknęła. Maki powstrzymała ziewnięcie.
– A kiedy to wszystko w końcu nadejdzie? Jestem zniecierpliwiona tym czekaniem. – strzepnęła jej rękę z siebie i uśmiechnęła się cynicznie. Hidemi zacisnęła usta w wąską kreskę i nie udało jej się już powstrzymać pięści, która wylądowała na twarzy brunetki, która aż usiadła.

– Właśnie się doczekałaś. – prychnęła i znów złapała ją za kołnierz, po czym siłą wywlokła ją z sali. Uczniowie spojrzeli się na siebie zmieszani i jak jeden mąż wstali z krzeseł i wybiegli za nimi na korytarz. Za to spanikowana Koise nie miała zielonego pojęcia, co ma teraz zrobić. Dopiero po chwili dotarła do niej cała ta sytuacja. Wyciągnęła ekspresowo telefon z torby i tak samo szybko wybiegła z klasy. Na korytarzu widziała nie małe zbiorowisko. Warknęła z irytacji i zaczęła się przeciskać przez tłum. Jednak, kiedy już to zrobiła, nie mogła uwierzyć w to co widzi. Czy naprawdę Hidemi posunęła się aż tak daleko...?

– Maki! – podbiegła do niej, łapiąc ją za przedramiona i odciągając od śmiejącej się różowowłosej.
– Nie panikuj, Koise. – burknęła trzymając dłonią nożyczki, wbite w lewą stronę jej brzucha. Koszula, jak i sweter, jaki miała na sobie zaczęły zabarwiać się na czerwono.
– Wyjmi...
– Jeżeli to wyjmę, to będzie tylko gorzej. – westchnęła krzywiąc się. Washi zmartwionym i zdenerwowanym wzrokiem prześledziła otoczenie.

– Dlaczego tu tak stoicie i nic nie robicie?! – krzyknęła, a licealiści zaczęli między sobą rozmawiać nerwowo.
– Ktoś pobiegł po pielęgniarkę, powinni zaraz przyjść. – powiedział jakiś chłopak, do którego Ushijima lekko się uśmiechnęła.
– Maki, musisz usiąść. – wyszeptała rudowłosa i spojrzała się w miejsce, w którym była zielonooka. Już jej tam nie było. – Dlaczego nikt nie przypilnował...
– Ucisz się i pomóż mi usiąść. – odetchnęła drżąco nastolatka. – Nie miałam pojęcia, że mogłaby zrobić takie coś. Inaczej bym z nią nie poszła. – powiedziała. Washi przytaknęła ruchem głowy i pomogła brunetce iść w kierunku sali. Krew zaczęła skapywać na ziemię.
– My pomożemy. – oznajmiła dwójka znajomych z jej klasy i wzięli Ushijimę pod ramiona.

– Przestań paplać tak szybko. – prychnął Tsukishima ze znudzonym spojrzeniem.
– No bo... No bo...
– Powiedz w końcu. – przekręcił oczyma.
– Ushijimę zabrało pogotowie. – powiedział szybko, lecz blondyn i tak to zrozumiał. Jego oczy rozszerzyły się w szoku. – Hi-Hidemi dźgnęła ją nożyczkami. – dodał zaraz, ale nie widząc żadnej reakcji okularnika westchnął. Zaraz jednak poczuł silny uścisk dłoni na obu barkach, przez co przeszedł go dreszcz.

– Czemu dowiaduje się o tym dopiero teraz?! – syknął. Yamaguchi zmieszał się.
– Sam dowiedziałem się tego kilka minut wcześniej. Koise do mnie zadzwoniła i wszystko wytłumaczyła. – westchnął, a Kei spakował swoje rzeczy i zanim wyszedł, zatrzymał się jeszcze na moment.
– Wiesz, w jakim jest szpitalu? – zapytał i po tym jak uzyskał odpowiedź od razu wyszedł z sali, odprowadzony ciekawskimi spojrzeniami osób z jego klasy.

~°~

– Wszystko w porządku Wakatoshi. – westchnęła przekręcając oczyma. – Nie masz się czym martwić... Nie, nie musisz przyjeżdżać, i tak za tydzień miałeś to zrobić, żeby mi pomóc z rzeczami. – podrapała się po czole i poprawiła delikatnie swoją pozycję. – Nie. Założyli cztery. Nie denerwuj się. Chcesz to zgłosić? Myślę, że to nie ma... Dobrze, niech będzie. Tak... – przejechała wzrokiem po sali, gdzie została zakwaterowana i zerknęła na drzwi, które zaraz się otworzyły, ukazując brązowookiego okularnika. – Posłuchaj, muszę kończyć. Wszystko jest okey. – powiedziała i zaraz nacisnęła czerwoną słuchawkę.

– Czy ty masz mózg? – warknął od razu, siadając na krzesełku obok jej łóżka. Maki przekręciła oczami i westchnęła ciężko.
– Nie spodziewałam się, że posunie się aż tak daleko.
– Ale powinnaś być na to gotowa! Ostatnio prawie wpadłaś pod auto, miała szczęście, że kierowca nie jechał za szybko, ponieważ blisko była szkoła. – prychnął.
– Ale już jest wszystko dobrze. Nie musiałeś tu przychodzić. – mruknęła odwracając od niego wzrok. Faktycznie, powinna zapalić jej się czerwona lampka, kiedy Hidemi wkładała rękę do kieszeni mundurka.
– Nadal myślisz, że wszystko jest dobrze? A co byś zrobiła, jakby te nożyczki trafiły w coś innego, hm? – zacisnął wargi w wąską kreskę. Ushijima milczała, dokładnie przemyślając jego słowa. – Jesteś taka głupia... – odetchnął po momencie i złapał za jej dłoń.

Do zoba!🍂

Kilka Słów || TSUKISHIMA KEIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz