OKEY misie!
Czas na drugi rozdział z maratoniku❤️
🦎🦎🦎
- Już rano widziałam pustki, ale myślałam, że po prostu zapomniałeś zrobić zakupy... - mruknęła stojąc przed lodówką z założonymi rękoma na piersiach.
- Jak coś ci się nie podoba, to idź i sama zrób zakupy. - burknął Kei z salonu, mało zainteresowany odkryciem brunetki, która wzięła głęboki wdech i przymknęła oczy. Zamknęła lodówkę i poszła do pokoju, który zajmowała. Zgarnęła torebkę z komody i zeszła z powrotem na dół. Stanęła na przedpokoju i ubrała na siebie bluzę wiszącą na wieszaku, a na nogi adidasy. Nic nie mówiąc po prostu wyszła z domu, a następnie przeszła przez bramkę, którą za sobą zatrzasnęła.- Jak coś ci się nie podoba, to zrób zakupy. - prychnęła papugując w słowach blondyna. Poprawiła pasek torby na ramieniu i uśmiechnęła się półgębkiem. - A żebyś wiedział, że zrobię zakupy, przychlaście.
~°~
- Mogłabyś chociaż mówić, że wychodzisz. - burknął stojąc przed piwnooką wchodzącą do domu.
- Poszłam zrobić zakupy. - wzruszyła ramionami. Zdjęła buty i z dwoma torbami wypełnionymi po przegi, przeszła do kuchni. Kei podążył za nią zdziwionym wzrokiem i zaraz ruszył w jej ślady, obserwując z wejścia, jak brunetka zaczyna krzątać się po jego kuchni. Prychnął, kiedy zobaczył ile tego kupiła.
- Więcej się nie dało? Kto to będzie jadł? Tylko nie mów, że...
- Nie, nie tylko ja. Chociaż to za moje pieniądze, to ty też się tym najesz. W końcu muszę się jakoś odwdzięczyć, prawda? - uśmiechnęła się, na co Kei zmarszczył brwi.
- Coś knujesz. - stwierdził. - Dodasz do tego truciznę? - uniósł jedną brew w górę, a piwnooka prychnęła nieco rozbawiona.
- Niestety, nie chce być karana, panie prokuratorze. - powiedziała, przez co Kei poczuł dziwne ukłucie blisko serca. Zignorował je i zeskanował jeszcze raz zakupy wzrokiem. Nie było w nich nic nadzwyczajnego.- Mam nadzieję, że gotujesz, jak w liceum. - mruknął. Maki zatrzymała rękę w połowie drogi do zakupionego jedzenia i spojrzała na niego z ukosa.
- Czyli jednak ci smakowało, co? - wzięła w dłoń ser oraz szynkę i schowała je do lodówki.
- Nie powiedziałem, że było dobre. - przymknął powieki. - Było znośne. - wzruszył ramionami, a ona przytaknęła ruchem głowy.
- W takim razie, co byś chciał na ob... - przerwało jej dzwonienie telefonu, na co jej brwi zbiegły się w grymasie. Wyjęła telefon z tylnej kieszeni spodni i zaskoczona przeczytała nazwę kontaktu. Przeciągnęła zieloną słuchawkę w górę i przyłożyła urządzenie do ucha.- Coś się stało, Akaashi? - zapytała obserwując wyraz twarzy Tsukishimy, który był dla niej nie do rozszyfrowania.
- Pamiętasz tą kobietę z dzieckiem, które pilnowałaś?
- No tak, coś się stało? - poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej, prowadzone złymi przeczuciami.
- Chciałbym, żebyś na coś spojrzała, jeśli to nie problem. W końcu...
- Nie ma sprawy. Za ile mam być?- Nigdzie nie idziesz. - usłyszała nieco przyciszony głos Keia, na którego machnęła ręką.
- Przydałoby się jak najszybciej. - mruknął niezbyt zadowolony z przeszkadzania Ushijimie w czasie wolnym. - Wiem, że masz wolne, jednak naprawdę potrzebuje twojej opinii.
- Nie ma sprawy. Już chyba wiem o co ci chodzi... - przygryzła wargę i zaczęła kierować się do wyjścia z kuchni, gdzie złapał ją za łokieć blondyn. Spojrzała się na niego z wyrzutem. Pokręcił głową na boki wyrażając swój brak aprobaty dla tego pomysłu. - Muszę kończyć, Akaashi. Będę najszybciej, jak się da. - oznajmiła i zaraz się rozłączyła.
- Nigdzie nie idziesz. - ponowił swoje słowa, na co uśmiechnęła się cynicznie.
- Nie możesz mi tego zabronić. - wysunęła łokieć z jego dłoni. - Jeśli tak bardzo chcesz mieć na mnie oko, to jedź ze mną. - wzruszyła ramionami, na jego zdezorientowany wzrok. - Sam rozumiesz, więc jak?
- Niech będzie. Jednak niech to pójdzie szybko. - przekręcił ślepiami, a ta uśmiechnęła się zadowolona z siebie.
- W takim razie ubieraj się i jedziemy. Poczekam na zewnątrz.Kiedy dojechali pod szpital, wyszli razem z samochodu blondyna i przeszli przez oszklone drzwi. Od razu w jej oczy rzucił się obraz Satoriego zagadującego pielęgniarki, które chichotały za każdym razem, gdy tylko coś powiedział. Westchnęła nieco załamana jego zachowaniem i podeszła do niego, kładąc mu rękę na ramieniu.
– O czyżby pani też... – zaczął, jednak kiedy obrócił w jej stronę głowę, uśmiech na jego twarzy zastąpiło zdezorientowanie. – Co tu robisz? Nie miałaś mieć wolnego? – zmarszczył brwi, a Ushijima pokiwała głową na boki.
– Akaashi prosił mnie, bym na coś spojrzała, więc jestem. Mam nawet ochronę. – wskazała kciukiem za siebie i od razu po tym twierdzeniu usłyszała prychnięcie ze strony okularnika. Satori zerknął na niego przenikliwym spojrzeniem i westchnął. – Wiesz, gdzie jest Keiji? – zapytała rozglądając się.
– Wydaje mi się, że przyjmuję pacjentów u siebie. – wzruszył ramionami i spojrzał za siebie. Pielęgniarek już nie było, przez co zawiedziony potarł ręka czoło, wzdychajac przy tym. – Przez ciebie... – uciął, widząc, że dziewczyny nie ma już obok niego. – Dziękuję Satori i przepraszam, że spłoszyłam ci nowe pielęgniarki. – spapugował jej głos z grymasem na twarzy..Maki zapukała w białe drzwi i zaraz usłyszała zza nich głośne „proszę wejść”. Otworzyła je i widząc czarnowłosego siedzącego oraz wpatrującego się w ekran komputera, uśmiechnęła się nikle.
– Jestem. – oznajmiła, na co podniósł na nią wzrok.
– Wspaniale. Spojrzysz na to? – zapytał, a Ushijima skinęła mu ruchem głowy i podeszła do niego, stając za nim. Tsukishima został na korytarzu i tupał nogą o podłogę, czekając ze zniecierpliwieniem, aż brunetka wyjdzie z biura. Był głodny. Zazwyczaj o tej porze jechał do jakiejś jadłodajni, albo zamawiał jedzenie do domu.– Tak myślałam... – mruknęła, przygryzając wargę. – Ktoś popełnił błąd.
– Miałem co do tego wątpliwości, ale jeżeli ty to widzisz, to możemy zacząć działać. – oparł się o oparcie, przymykając powieki.
– Myślisz, że przyznają się do błędu?
– Nie wiem, ale jeśli przeprowadzimy operacje, udowodnimy go. – wstał z miejsca.
– Pójdziesz teraz jej to powiedzieć?
– Raczej tak. Trzeba to załatwić szybko, zanim serce znów się zatrzyma. – westchnął, zaczynając się kierować do drzwi, przez które wyszli. Zamknął je na klucz.– Dłużej się nie dało? – zapytał blondyn, a Ushijima przekręciła ślepiami.
– Tu chodzi o życie, Kei. – oświadczyła, zaczynając schodzić ze schodów. W odpowiedzi na jej słowa, prychnął cicho pod nosem.~°~
Zastanawiał się, czy brunetka jest w szpitalu. Kiedy leżał na leżance w jej biurze, zerknął na jej grafik. Według niego, miała mieć dziś dzień pracujący. Obrócił w dłoniach nóż kuchenny i przejechał po nim razaz palcem.
– Ostry... – mruknął i spojrzał w bok, na telefon leżący na wyspie. Uśmiechnął się półgębkiem i wziął głęboki wdech. Musiał dobrze wycelować. Nie mógł się przecież zabić, nie kończąc swojego planu. Przymknął powieki, przykładając koniec ostrza do klatki piersiowej. Chciał zacząć się bawić, a dzięki temu będzie miał do tego powód. Dodatkowo... Ekscytowała go myśl o dużym ryzyku. Oddalił nóż od siebie i jednym, mocnym ruchem, wbił go w klatkę piersiową, od razu jęcząc z bólu. Złapał za telefon i ułożył się bokiem na podłodze, na którą spływała krew. Wybrał numer na pogotowie i czekał, aż ktoś odbierze.– Potrzebuje pomocy. – odetchnął drżącym głosem. Czuł ciepło. – Potknąłem się i wbiłem sobie nóż w klatkę piersiową...
Hihi^^
CZYTASZ
Kilka Słów || TSUKISHIMA KEI
Fanfiction𝕂𝕚𝕝𝕜𝕒 𝕤𝕝𝕠𝕨, 𝕒 𝕡𝕠𝕥𝕠𝕔𝕫𝕪 𝕤𝕚𝕖 𝕔𝕒𝕝𝕒 𝕙𝕚𝕤𝕥𝕠𝕣𝕚𝕒 𝕟𝕚𝕖𝕡𝕣𝕫𝕖𝕨𝕚𝕕𝕫𝕚𝕒𝕟𝕪𝕔𝕙 𝕫𝕕𝕒𝕣𝕫𝕖𝕟... *** Czas wydarzeń w tym opowiadaniu, nie jest taki sam, jak w mandze, czy anime!!! ^^ Część pierwsza (Kilka słów): Zakończon...