Lucky accident

2.1K 56 19
                                    

Poznali się tak jak większość ludzi - przypadkiem.

Park jako nauczyciel wf'u - cholernie przystojny nauczyciel wf'u swoją drogą - szedł sobie spokojnie korytarzami, uważnie przyglądając się czy nikogo nie gnębią, czy z łazienki nie ma jakiś dziwnych odgłosów, bo już raz się zdarzyło, że wszedł, gdy dwójka trzecioklasistów zanurzała głowę młodszego w muszli klozetowej, nie dziwił się, on przy nich to hucherko.

Gdy już upewnił się, że wszystko jest w porządku postanowił przycupnąć na chwilę opierając się o parapet okna.

Prychnął, gdy zauważył mężczyznę nerwowo rozglądającego się zaraz po wejściu — Ciekawe co zrobił twój dzieciak — odezwał się sam do siebie, zwracając uwagę uczniów. Tak jak się domyślał - mężczyzna do niego podszedł

— Dzień.. Dobry — zaczął przybysz, speszył się, bo cholera, kto by się spodziewał w zwykłym liceum tak przystojnego nauczyciela (o ile to nauczyciel, bo z twarzy wyglada baaardzo młodo). Bardzo, bardzo przystojnego

— Witam — odpowiedział Park, który zresztą był tak samo pod wrażeniem co wyższy - o kilka! centymetrów - brunet. Mówi się urodą już dawno pobił wszystkich tych, których okrzyknięto najprzystojniejszymi mężczyznami świata.

— Ja.. — otrząsnął się — Ja szukam pani Kwon — i w tym momencie czar prysł. Ma żonę i dzieci, znaczy no Jimin nie wie czy dzieci, ale dziecko to na pewno.

A co innego mógł pomyśleć Jeon? Przecież niższy, szaro sam w sumie nie wie jak nazwać ten kolor, szarowłosy chłopak był zbyt idealny by być singlem.

Park szybko wytłumaczył mu drogę, nie chcąc się nim całkowicie zauroczyć.

Widywał go codziennie przez dwa tygodnie.

To przecież nie normalne, żeby jakiś uczeń zrobił tak dużą rzecz, miał tak duże tarapaty, a cała szkoła o tym nie chuczy. Coś tu nie gra. I tak właśnie zamyślony szedł korytarzem do pokoju nauczycieskiego i wpadł na kogoś. Na przystojnego Pana rodzica, który bardzo zawrócił mu w głowie.

— Jimin, Park Jimin — odezwał się, gdy już się nawzajem po przepraszali za wpadnięcie na siebie, bo przecież każdy z nich uwziął się że wina leży po jego stronie

— Jeon Jeongguk — odpowiedział z uśmiechem

— A więc Jeongguk.. — zaczął niepewnie, nie wiedział jak go o to zapytać, żeby nie uznał go za wścibskiego, wziął do ust jednego paluszka, gdy siedzieli w szkolnym bufecie — Co takiego zrobiło twoje dziecko, że tak często tu jesteś?

A brunet siedział wpatrując się w niższego i powstrzymywał się od śmiechu. On? Dziecko? — Ja.. Nie mam dzieci. Jestem tutaj, żeby opowiadać o swojej pracy. — odpowiedział a Park zalał się wstydem. Że też jego głupi mózg nie mógł o tym pomyśleć.

Teraz Jeon czekał cierpliwie, aż Park skończy swoją ostatnią lekcje. Często zazdrościł wszystkim tym, których ten uczy. Zazdrościł, że mogą widzieć jak Park się wypina, gdy pokazuje jakieś nowe ćwiczenie, że widzą jego brzuch, gdy stoi na rękach lub wisi na dół głową na drabinkach - chociaż ten mnóstwo razy powtarzał mu, że to szkoła, a nie wojsko i nie męczy ich, aż tak bardzo, ale ten i tak im zazdrościł.

Poza tym Jimin jest też przecież nieziemsko przystojny. Nie raz sugerował mu, że on zarabia wystarczająco dużo i ten nie musi pracować, jednak niższego to uraziło. Chciał się spełniać, a to że czasami wyjechał z nim na jakieś ostatnie zapięcie guzika odnośnie jego kolekcji to nic, przecież zwiedzać też od zawsze chciał, a teraz jest do tego świetna okazja.

HEAVEN || JIKOOK Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz