Nieplanowany pan młody

2.9K 269 214
                                    


To już prawie wiosna minęła, a Geralt po raz pierwszy postanowił zstąpić ze szlaku i odwiedzić stare śmieci. Nasunąwszy kaptur na białe włosy, wszedł do karczmy w Nowigradzie i nie wzbudzając podejrzeń podszedł od razu do karczmarza.

- Piwo - zamówił i rzucił na blat dwa oreny. Przysiadł na krzywonogim stołeczku, czekając na sowitą porcję trunku.

- Geralt! Stary druhu! - grzmiący ryk powstrzymał go przed zanurzeniem ust w chłodnej pianie.

- Zoltan. Jak zwykle na pijackim posterunku - rzekł wiedźmin. Kiwnął głową, witając przyjaciela.

- Prawy strażnik pozostaje na stanowisku bez względu na czasy! - krasnolud walnął się ciężko na trzeszczącym stołku.

- Więc jak oceniasz dzisiejsze czasy?

- Pytasz o politykę, czy to nasze rodzime kartoflisko?

Karczmarz prychnął słysząc pytanie. Zachowanie Zoltana nie raz budziło w postronnych odruch powątpiewania w krasnoludzką rasę.

- Polityki mam aż nadto, ale wiem, że Nowigrad rządzi się swoimi prawami.

- Nowigrad Nowigradem, ty byś wiedział co się na zagranicznych ziemiach dzieje.

- Co takiego się dzieje? - zapytał Geralt, przełykając łyk piwa. Zoltan wzorem targowej przekupy znał i przekazywał dalej niestworzone historie, plotki i informacje z całego kontynentu, właściwie nie ruszając się z karczmy w centrum Nowigradu.

- No na przykład nasz śpiewający koleżka, nieźle namieszał na dworze w Toussaint - zaśmiał się krasnolud.

- To wiem nie od dziś.

- To może mi powiesz, co on tam kurwa robił, że czerwone płaszcze go pojmali i przekazali królewskiej straży.

Geralt odstawił kufel piwa, ale nie wypuścił drewnianego ucha z dłoni. Wzrok wbił w mętny trunek, zmrużył ledwo widocznie powieki.

- Zwinęli?

- Czyli nie wiesz! Jaskier jest na dworze królowej. Mały skurwysyn umie się ustawić, bo nie wierzę, że dałby się złapać, gdyby nie wiedział, że Henrietta znowu się podda temu jebalczemu urokowi.

- Jak to podda - wymruczał.

- Daj spokój! Kobieta jest w niego zapatrzona jak dziwka w kutasa. Co prawda podobno postawiła mu ultimatum, ale nasz Jaskier wie jak postępować z kobietami - czknął krasnolud.

- Hmm...

- Zapytasz jakie ultimatum. A no wiesz, prosty wybór, albo głowa albo kutas.

Geralt odwrócił się do przyjaciela i spojrzał na niego z wątpliwym zrozumieniem na zmęczonej twarzy.
Wolne kosmyki zwisały mu na czole, podrażniając jego nerwy równie bardzo jak podchody Zoltana.

- Nie będę zaprzeczać, że chodzi o ścinanie pewnych części ciała. Na szczęście dotyczy to tylko pierwszej części propozycji.

- Zoltan, do rzeczy - prawie warknął poddenerwowany wilk. Jaskier był w Toussaint, na dworze Henrietty, która chce odciąć mu głowę, albo kutasa, a jego najlepszy przyjaciel Zoltan woli pić i naśmiewać się z bardowego nieszczęścia? Cokolwiek Jaskier straci będzie to dla niego cios nie do przeżycia. W wypadku głowy dosłownie, kutasa tylko w przenośni. Jaskier bez jebania, to jak Yennefer z ludzkimi odruchami emocjonalnymi. Niemożliwe.

Zaraza...| Geralt x JaskierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz