Wieczna pieśń 2/2 (18+ smut)

2.8K 230 198
                                    

Jaskier zrobił krok w przód, niwelując odległość między nimi. W ciągu sekundy sekretne pragnienie Wiedźmina ziściło się. Wszystko, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz jego ciała przebudziło się do życia z głębokiego snu.

Posiadał doświadczenie w bliskości z wieloma kobietami, nigdy natomiast nie miał mężczyzny. Nieznajomy jednakowoż nie przywodził na myśl brutalnej, surowej natury mężczyzny. Jego ciało oddawało powabność kobiecości, jedwabistej skóry, kwiatowej woni i giętkie zarysowania smukłej figury.

Prezentował jakąś dwuznaczność - niewinność oraz grzeszność w jednym. Nie bacząc na możliwość agresji, tchórzostwa czy obrzydzenia ze strony Wiedźmina, zatopił subtelnie palce między jasnymi pasmami bieli i zahaczał je niczym struny swej lutni. Wygrywał bezgłośną melodię, miłosną pieśń, rozpoczynającą ich krótką historię.

Na dłuższą sprawę, to co działo się między oboma mężczyznami nie miało prawa bytu, rozumieli to aż za dobrze, choć z różnych powodów decydowali się, by taki ich znajomość przybrała obrót.

- To niespotykane - wyszczebiotał, zapatrzony w pojedyncze włosy - czy to czary?

- Mógłbym zapytać o to samo - stwierdził niskim, wibrującym głosem Geralt.

- Masz wrażenie, że twoja potrzeba to jedynie czar? Jesteś Wiedźminem, spróbuj się jej oprzeć - mówiąc to pokonał ostateczną odległość i ostatnie słowo wyszeptał wprost w zaciśnięte usta zabójcy.

Miast walczyć z pokusą, poddał się klątwie rzuconej na zmysły. Dzwięki ucichły, barwy prócz czerwieni maków oraz różu słodkich warg wyblakły, zapachy rozwiał wiatr, jedynie na smaku warg, mężczyzny skupił się najmocniej. Utracił wolę nad ciałem, samo wiedziało jak poruszyć się, by przysporzyć największej satysfakcji. Z trudem radził sobie z nadmiarem sensacji. Emocje, które całe życie stępił u niego wiedźmiński fach, uciekały, jedna po drugiej, a żadna z nich nie sprawiała, że czuł się gorzej.

Seks zawsze był uciechą dla ciała, tym razem prosty pocałunek poruszył jego duszę.

Na twarzy barda nie wyczuwał zarostu, a miękką i delikatną cerę. Specjalnie przesunął palcami po policzku, podbródku, linii szczęki, wyraźniej, acz nie do końca ostrej. Pragnął jak najszybciej pozbyć się ubrań barda, zobaczyć czy i reszta jego ciała jest tak samo nieskalana pierwiastkiem męskości. Bard cichutko jęknął, czystym, niczym pierwsza pierwsza, dziewicza łza głosem. Dźwięk zawisł między ich mokrymi wargami, pośród gorącego oddechu.

Tego dla Wiedźmina było za wiele. Zrzucił z pleców oba miecze i nieuważnie, byle szybciej zaczął rozpinać pancerz. Bard natychmiast zabrał się do pomocy, zwinnymi palcami, rozpinając sprzączki oraz rzemyki skórzanych pasów.

Nie odczuł chłodu nocy, ponieważ ciepłe dłonie niefrasobliwie ocierały się o jego nagą klatkę piersiową. Muskały opuszkami twarde mięśnie, poszukiwały fragmentów wrażliwszych na doznania dotykowe.

- Jak cię zwą, Wiedźminie? - zapytał, opierając się na silnych ramionach rzeźnika.

- Czy to ważne?

- Powinienem wiedzieć jak nazwać cię w momencie szczytowania.

Wyjaśnienie brzmiało lubieżnie, ale z jakiegoś powodu imponowało mu jeszcze bardziej. Bard był bezpośredni, nie obawiał się prawdy, nawet tej onieśmielającej. Żadna kobieta nie wypowiedziała pod jego adresem takich słów.

Zaraza...| Geralt x JaskierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz