Jaskier przycisnął nos do zagłębienia szyi i zaciągnął się słodkim zapachem krwi, przebijającym przez skórę. Jako inkub miał do niej ogromną słabość, porównywalną z wampirzym pragnieniem. A zwłaszcza słodkiej, pełnej toksyn woni krwi wiedźmina.Przesunął nosem, obwąchując skrawek za skrawkiem, ścięgno, mięsień, tętnicę. Zatrzymał się tam chwilę dłużej i Geralt już wiedział, że nasłuchuje przepływu krwi, a robiła to coraz szybciej. Serce pompowało jej za dużo, prawie, że rozrywała żyły. Zapewne uznał to za łaskę, by upuścić jej trochę z nabrzmiałego ciała i pozwolić wiedźminowi odpłynąć.
Jednak, czy aby na pewno Geralt na to zasłużył? To on uratował mu dzisiaj życie i oczekiwał zapłaty. Niekoniecznie w złocie, ale czymś o wiele bardziej podniecającym niż brzdęk moment. Jako demon nie odczuwał potrzeby bogactwa, za to ludzka postać generowała w nim niekończące się pokłady niezaspokojenia ciała. Czasami uznawali to za utrudnienie, podczas, gdy dużo częściej korzystali z młodzieńczych sił, napędzanych pożądaniem nie z tego świata.
Najpierw polizał miejsce, naznaczając je czułym gestem. Opuszkami palców popieścił pulsujący punkt. Geralt zawsze oczekiwał tej chwili z drżącym kołataniem serca. Oblizywał wargi, bo szybko stawały się suche, a nikłe, płytkie oddechy poruszały gorączkowo jego zaciśniętą w pancerzu klatką piersiową.
Jeszcze moment i zmusi go, aby to zrobił. Rozkaże mu, dokładnie tak jak robił to zawsze, kiedy Jaskier się nad nim litował. Tutaj akurat w niczym się od siebie nie rożnili.
Inkub również nienawidził litości. I nie znosił słuchać, że daje się wykorzystywać. To on korzystał z mięśni, ust i twardego kutasa Geralta, a sam ofiarował wszystko, co był w stanie w zamian. Nie bał się bólu, pod żadną postacią, w końcu jego moment zawsze przynosił ulgę, a chwilę zmiany porównywał z najsilniejszym orgazmem.
Jego ciało było niezniszczalne, siła, którą dysponował Geralt, to jedynie marny puch przy jego możliwościach. Mimo tego oddawał się bez pamięci i pozwalał dominować słabemu człowiekowi, bo powoli pokonywały go uczucia - największa słabość demona.
To dlatego kontrakty z ludźmi zawierały aneksy,dotyczące zerowego spoufalania. Oni nie wywiązali się z umowy, a za złamanie kontraktu płacili życiem w ciągłej ucieczce. Dopóki byli razem, za nic mieli brak stabilizacji. Za nic strach i wyższe niż oni materie oraz siły. Liczyły się tylko chwile, gdy parzyli sobie w oczy i wiedzieli, że podjęli słuszną decyzję.
- Długo mam jeszcze czekać? - zapytał ochrypłym głosem Geralt. Jego cierpliwość miała wąskie granice. Pozwalał na wiele, ale nie na testowanie. Niepewność nie rodziła w nim ognia, a frustrację.
- Tyle ile będzie trzeba.
No tak, zapomniał, że nie tylko on jest tutaj charakterny. Wiecznie toczyli niemą walkę na wytrzymałość, testowali się i doprowadzali do białej gorączki lecz wracali, bo jako jedyni znali swoje potrzeby za dobrze, a każde zbliżenie nie było powtórką ostatniego, ale odkrywaniem nowej talii kart i rozwiązywaniem kolejnej porcji zagadek. Nie przestawali fascynować się niewiadomą ciągle wisząca nad ich relacją, od pierwszego razu, kiedy obaj postanowili krok po kroku odsłaniać oblicza.
Nie wiadomo gdzie kończyła się granica poznania i czy w ogóle taka istniała. Nie mieli głowy, żeby myśleć o tym podczas porcji intensywnych doznań, bo racjonalne myślenie nie grało wtedy żadnej poważnej roli.
CZYTASZ
Zaraza...| Geralt x Jaskier
Fanfiction|Zbiór historii| Geralt x Jaskier Różne gatunki __________ Art z okładki nie należy do mnie ... Opowiadanie ma formę fanfiction, czyli fanowskiej fikcji. Bardzo proszę nie odnosić się do kanonów z książek pana Sapkowskiego, gry, ani serialu, gdy...