you are still in my m̶i̶n̶d̶ heart
:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・
Przykładasz papierosa do ust i czujnym spojrzeniem przeglądasz się obrączce. Złoty pierścień wydaje się zaciskać mocniej, gdy skupiam na nim swoją uwagę. Jesteś zaskoczony jego widokiem - sądziłeś, że pozbędę się go tuż po naszym końcu. Minął od niego rok, ale wspomnienia nadal pozostają. Jakby dzieliło nas od tamtych wydarzeń zaledwie parę godzin.
Stoisz oparty o kuchenny blat i zabandażowaną dłonią sięgasz po uchwyt piszczącego czajnika. Ściskasz go, jednak nic się nie dzieje. Woda nadal znajduje się na gazie, a przeraźliwe wycie wypełnia całe pomieszczenie.
Bieleją ci kostki, a szczęka zaciska się mocno, jakbyś wkładał w to całą swoją siłę. Oboje wiemy, że muszę zrobić to za ciebie.
— Daj — mówię, na co odsuwasz się wściekły. Wszystkie twoje trudy niezmiennie pozostają w mojej głowie. Nawet ślady po ranach. Je również zachowałem. Bandaż, plaster na łokciu, rankę na dolnej wardze. Wszystko, co cenne. Co twoje.
Po zalaniu kubka z herbatą, idę do salonu. Szuram kapciami po podłodze, a ty idziesz tuż za mną. Po cichu. Oboje zajmujemy miejsce na kanapie, lecz tylko ja tworzę wgłębienie w miękkich poduchach. Nie komentujesz tego, bo oboje wiemy jak wiele złości, frustracji i smutku wylaliśmy z powodu tego faktu.
Skaczę po kanałach informacyjnych, bo te muzyczne zaczęły mnie irytować, a ty dopalasz papierosa. Pozwalam gęstej chmurze dymu unosić się w powietrzu, ponieważ ona też istnieje tylko w mojej głowie. Nie drażni oczu, a zapach nie dociera do nosa. Jesteś u siebie i nie mam prawa ci niczego zabraniać. Cienkie szlugi były częścią ciebie, a gdy stałeś się dla mnie wspomnieniem przeszłości nie chcę pozbawiać cię żadnego charakterystycznego elementu. Masz pozostać niezmienny.
— Mówili coś o naszym wypadku? — pytasz, zakładając nogę na nogę i otaczając mnie ramieniem. Nie czuję cię, ale słyszę doskonale. Nie masz pojęcia jak to boli.
— Ukazał się tylko artykuł w gazecie. Tragiczny wypadek i tak dalej. Po co to rozgrzebywać? Minęło już tyle czasu, a ty dalej o tym gadasz — mówię, z każdym słowem czując coraz większą irytację. Wiem, że nie powinienem narzekać ani się unosić, bo za wszystko mogę obwiniać tylko siebie, ale widzę cię! To ty o to pytasz! Nie ja!
Wariuję.
— Wiem. To po prostu nie opuszcza moich myśli — stwierdzasz, a ja ze wszystkich sił próbuję powstrzymać się od kiwnięcia głową. — Byłeś w tym tygodniu na spotkaniu?
— Byłem — mówię beznamiętnie, chcąc zakończyć temat już na starcie. Znowu pytasz, mimo że wiesz. Towarzyszysz mi w każdej minucie mojego dnia. Czasem nawet odwiedzasz mnie w snach. Nie mogę się ciebie pozbyć. Nie chcę, choć wiem że tak byłoby najlepiej. Oczekują tego ode mnie bliscy i lekarze.
Urojenia, wizje, zjawy. Widzę coś, czego nie ma. Rozmawiam, dyskutuję z kimś, kto już nie istnieje.
Był. Trwał, aż do końca. Aż do pisku opon, czerwonych świateł, mokrego asfaltu. Aż do wszechogarniającego bólu.
— Nie zażywasz leków — zauważasz i przysuwasz się bliżej. Stykamy się kolanami. Przełykam głośno ślinę i biorę łyk herbaty. Nie mam zamiaru się tłumaczyć. Nie tobie. — Oboje wiemy, że ich potrzebujesz.
Przestań się martwić, przestań być żywym duchem. Tylko jeden nim został. Masz szansę na coś lepszego — to chcesz mi powiedzieć. Pragniesz mojego szczęścia bardziej niż ja.
— I tak nie wrócę, Yoongi — dodajesz i pozwalasz mojemu ciału zadrżeć. Smutek rozdziera mnie na pół.
— Wtedy znikniesz — szepczę. Odwracam się w twoją stronę, nie hamuję łez. Niech płyną. Patrzysz na mnie, a ja desperacko próbując dotknąć twojej twarzy. Potrzeć gładki, ciepły policzek. Przesunąć kciukiem po skórze tuż pod okiem, po brwi i grzbiecie nosa. Pragnę znowu pocałować twoje usta.
— Już zniknąłem. Pozwól mi czekać na ciebie gdzie indziej.
— Nie chcę, abyś mnie opuszczał! Obiecałeś być na wieki!
— Póki śmierć nas nie rozłączy. Spróbuj żyć za nas oboje. Musisz, kochanie. Po to cię uratowałem.
— Byłeś głupi, Jungkookie.
— Przynajmniej mnie kochałeś.
Kocham...
— Yoongi! Wróciłem! — woła Jimin, a ty uśmiechasz się do mnie szeroko. Wiesz, że już jestem bezpieczny. Że znowu nie spróbuję uciec do ciebie.
— Bądź dla niego miły — mówisz, patrząc jak blondyn zagląda radośnie do pokoju i pokazuje wielką torbę z zakupami.
— Dorwałem piękne awokado!
Mój brat próbuje zarazić mnie radością. Próbuję zapobiec kolejnej fali smutku. Wciągnąć z powrotem do świata. Do rzeczywistości bez ciebie.
— Pomożesz mi zrobić guacamole?
Próbuje rozjaśnić życie, nie wiedząc że znikasz z kanapy.
— Już idę, Jiminie.
Pozwalam ci odejść.
CZYTASZ
撰 details collection。
Fanfiction撰 - kolekcja ☘ zbiór one shotów, miniaturek ↳ jikook, vmin, namkook, yoonkook, hopekook, jinkook, vhope, vmon, yoonmin, namjin, sope, minimoni, taegi, jihope, vkook; ↳ znajdziecie tutaj fluffy, angsty, smuty;