medium
:・゚✦ *:・゚✧ *:・゚✦ *:・゚✧:・゚✦ *:・
W powietrzu da się wyczuć wilgoć deszczu i zapach śpiących świerków, jakie otaczają dom z każdej strony. Dzień się jeszcze nie zaczął, choć na podłodze od strony przeszklonego balkonu dostrzegam parę nieśmiałych promieni słońca. Mgła oplata swoje chude palce wokół konarów drzew, i snuje się pomiędzy źdźbłami trawy.
Mój gość idzie spokojnym krokiem przez podjazd, szurając swoimi ciężkimi butami po jesiennych liściach. Szary płaszcz praktycznie niknie w porannej mgle, a jedyne co wyróżnia go na tle złotego lasu to granatowy szalik owinięty wokół szyi. Mimo że jest daleko, widzę doskonale jak pociera dłonią zmarznięty i lekko czerwony nos — jest dość wcześnie; nawet nie zaparzyłem herbaty. Wnętrze mojego domu wciąż rozświetlone jest jedynie blaskiem dopalających się świec.
Czując jak mężczyzna zbliża się do głównych drzwi, rzucam szybkie spojrzenie w stronę salonu — na palący się kominek, skromnie nakryty stół, miękkie krzesła i rozsypaną na sofie talię kart.
Wiedziałem że przyjdzie, ale nie znam jego zamiarów, więc odruchowo sięgam po księżycowe kamienie schowane w komodzie przy wejściu. Obracam je w dłoniach, a w chwili, gdy rozlega się kołatanie do drzwi, chowam je głęboko do kieszeni rozciągniętych, poplamionych kawą spodni. Odsuwam zasuwę i wpuszczam go do środka, a on nieświadomie trąca stopą sól rozsypaną w progu. Widząc to, sięgam do drugiej kieszeni i uzupełniam wybrakowany fragment.
Czując jego zaskoczone spojrzenie, prostuje się i przybierając przyjazny uśmiech, przedstawiam się:
— Park Jimin, miło mi. Taksówka nie chciała wjechać dalej? — pytam, nie tłumacząc skąd o tym wiem.
— Kim Namjoon — przedstawia się, ale wciąż nie wyciąga dłoni w moją stronę, jakby się bał, że wyczytam z niej powód jego wizyty. Gdybym chciał, na pewno bym to zrobił, ale po co psuć pierwsze wrażenie.
— Napije się pan czegoś? Herbata z nagietka, napar z miłorzębu, sok ze zmielonych stokrotek i malin? — wymieniam, a Namjoon staje się tak skrępowany, jakbym zamiast tych słów wymieniał wszystkie znane mi rodzaje trucizn.
Śmieję się pod nosem i gestem zapraszam go do salonu. Gość przemyka nieco spięty przede mną i nieśmiało zajmuje miejsce przy stole. Przygotowuję nam dzbanek herbaty, po czym siadam po turecku na fotelu i próbuję w jakikolwiek sposób ogarnąć stół przed czekającym mnie zadaniem. Zgarniam z szafki obok kolorowe świece z wyciętymi elementami żywiołów, a także odcinam ususzoną gałązkę szałwii, by następnie zapalić każdy z przedmiotów. Pomieszczenie od razu wypełnia się białym dymem.
Powstrzymuję się przed rozciągnięciem ust w uśmiechu, ponieważ twarz mojego gościa nie wskazuje na to, aby w smak mu były żarty ekscentrycznego medium.
— Rozluźnij się. Wiem, że wszystko na początku wygląda trochę strasznie, ale chyba wiedziałeś na co się piszesz. W końcu jesteś tu z jakiegoś powodu, prawda?
— Nie jest pan moim pierwszym wyborem — mówi bez ogródek, jakby chciał mnie urazić - nie rani mnie to w najmniejszym stopniu.
— Przykro słyszeć, że moi poprzednicy nie przygotowali pana na to, co się będzie tu działo. Profesjonaliści rzadko są popularni.
Mężczyzna wciąż nie wygląda na przekonanego, jednak zbiera się na odwagę, by nalać sobie herbaty. Odwaga godna herosa. Upija łyk, wciąż wątpliwie analizując smak, jakby zaraz miał upaść na podłogę sztywny jak kłoda.
CZYTASZ
撰 details collection。
Fanfiction撰 - kolekcja ☘ zbiór one shotów, miniaturek ↳ jikook, vmin, namkook, yoonkook, hopekook, jinkook, vhope, vmon, yoonmin, namjin, sope, minimoni, taegi, jihope, vkook; ↳ znajdziecie tutaj fluffy, angsty, smuty;