Peter
Patrzyłem z zachwytem, jak otwiera oczy.
Udało się.
Udało się!
Jasna cholera, wciąż nie mogłem w to uwierzyć...
Wzruszenie ściskało mnie za gardło za każdym razem, gdy na nią patrzyłem. Jej policzki powoli nabierały rumieńców, a na twarz wróciły kolory. Wyglądała tak boleśnie znajomo, tak blisko...
Alex wpatrywał się w dziewczynę, ogłupiały. Jego twarz zaczerwieniła się i zarazem poszarzała, tak jakby zdał sobie sprawę, co ostatnio zrobił... i co teraz utracił.
Sam ze zdziwieniem głaskała Huntera po pysku. Koń parskał radośnie, a wreszcie zarżał.
Dziewczyna ze śmiechem pocałowała jego miękkie chrapy, a on cały czas trącał ją łbem.
- Przepraszam bardzo, co tu się... - z otaczającego nas tłumu lekarzy (nawet nie zauważyliśmy, kiedy ci wszyscy ubrani w białe unioformy ludzie się tu zgromadzili) wyszedł ten, który zajmował się oddziałem Sam.
Urwał, gdy zobaczył dziewczynę ż y w ą.
- Ale... Ale jak?! - wyraźnie nie wierzył własnym oczom. Wszyscy zgromadzeni wokół ludzie wpatrywali się w nią, w dziewczynę, która cudem ocalała.
Sam wyraźnie się zakłopotała, spuściła wzrok i zaczęła bawić się rąbkiem kołdry. Miałem ochotę zabrać ją stąd, otoczyć ramionami i skryć przed tym światem.
- To co, kiedy można ją zwolnić ze szpitala? - zapytała Rebecca, najwyraźniej zauważywszy to samo co ja, i próbując unormalnić atmosferę.
- Eeee... - niepewnie zaczął lekarz.
Strzelałem, że nie mieściło mu się to w głowie i ledwo docierało do jego świadomości, co się właśnie wydarzyło.
W końcu powiedział, już rzeczowo i konkretnie, tak jak zwykle:
- Musimy wziąć teraz pannę Hoops na badania, a jeśli wyniki będą poprawne, to prawdopodobnie już dziś będzie można pacjentkę odebrać. Rodzina będzie miała taką możliwość - zaznaczył lekarz.
Kilka pielęgniarek przygotowało się do przeniesienia łóżka Sam, gdy Hunter...
Zadębował. Potężnymi, okutymi w żelazo kopytami groźnie zamachał w powietrzu, zgromadzeni ludzie aż odskoczyli.
Nie dziwię im się, zrobiłem to samo. Wolałem chronić swoją głowę i własne życie.
Koń podbiegł do łóżka dziewczyny. Kładł uszy, pokazywał zęby i brykał na każdego, kto miał czelność zanadto się zbliżyć.
- Hej, Hunter... - pierwszy raz usłyszałem jej głos od wielu tygodni.
Wiecie co? Jest to dosyć dziwne uczucie - kogoś nie ma długi czas, a potem nagle znów jest. Gdy tak długo tęsknisz i się boisz, a potem nagle... już nie musisz.
Jak łatwo przekroczyć granicę życia do śmierci i śmierci do życia. Całe mnóstwo osób o swoje życie nie dba, a jest ono tak ważne,.. jeśli nie dla samego siebie, to dla innych, dla tych, którzy go otaczają.
Dotarło to do mnie w pełni i z całą mocą dopiero teraz - życie to dar i nic ani nikt nie jest w stanie tego zmienić. Nikt nie powinien tego zmieniać. Nikt nie powinien z tego życia rezygnować, nikt nie powinien go zakańczać...
Głos Sam był inny - miałem wrażenie, jakby nieco się postarzał, ale w pewien sposób... Dojrzał? Zdaję sobie sprawę, że dziewczyny nie mają mutacji, ale chyba każdy wie, o co mi chodzi, prawda?
- Hunter - powiedziała jeszcze raz, tym razem głośniej i pewniej, bardziej rozkazująco.
Nie, nie rozkazująco. Po prostu nie można było zgłosić sprzeciwu.
Koń odwrócił łeb i od razu przycisnął się do niej pyskiem. Dziewczyna uśmiechnęła się i pogłaskała go. Szepnęła mu coś do ucha.
Byłem gotów przysiąść, że spojrzał na nią z w y r z u t e m. Pogłaskała go uspokajająco i zachęciła ręką lekarzy, by podeszli.
Pielęgniarki z wahaniem podeszły bliżej. Hunter patrzył smutno, jak ją zabierają, wydając z siebie rozpaczliwe rżenie.
Chyba... chyba każdy z nas czuł to, co on.
Miałem niepokojące wrażenie, jakbyśmy znowu ją tracili.
CZYTASZ
Hunter II. Czas zmian
AdventureDruga część książki pt. "Hunter". Pod koniec lata odbędą się zawody krajowe. Bohaterka razem z koniem miałaby wielkie szanse gdyby nie to, że... Sam tkwi w śpiączce, Ashley w tym czasie sieje niezgodę między nią a Alexem, wałach dziewczyny zaczyna...